Zrozumieć rolę kapelana

Jak ważna jest rola duchowego wsparcia w chorobie i ostatnich dniach życia

Rzecznik praw obywatelskich prof. Irena Lipowicz wystosowała pismo do ministra zdrowia dotyczące odmawiania posługi duszpasterskiej w szpitalach i hospicjach. Czy w Polsce rzeczywiście dochodzi do takich przypadków?

Regulacje prawne z 1989 r. mówią o tym, iż pacjenci placówek ochrony zdrowia, pomocy społecznej i hospicjów mają prawo do opieki duszpasterskiej. Gwarantują ją także m.in. dokumenty konkordatu i rozporządzenia ministerstwa zdrowia. Zapisy dotyczące posługi duchowej są jednak bardzo ogólne. Nie posiadamy dyrektywy mówiącej o ilości łóżek przypadających na jednego kapelana. Posługujący w hospicjum nie mają też ustalonego statusu, jak kapelani więzienni czy wojskowi. Regulacje w tej dziedzinie odwlekano z powodu reform w ochronie zdrowia i pomocy społecznej. Obecnie problemy ekonomiczne na obu tych polach są coraz większe. Często słyszę i widzę, jak menadżerowie ośrodków leczniczych tną koszty i szukają oszczędności również w opiece duszpasterskiej. Mogą to robić, bo opieka duchowa w placówkach ochrony zdrowia nie jest do końca zdefiniowana. Wciąż daleko nam do międzynarodowych standardów. Za przykład niech posłużą np. Włochy. Tam na jednego kapelana przypada 300 łóżek. U nas na tysiąc łóżek oferowany jest czasami tylko jeden duszpasterski etat (albo nawet pół).

Ma Ksiądz wieloletnie doświadczenie w pracy hospicyjnej. Czy wyobraża sobie Ksiądz jakąkolwiek placówkę ochrony zdrowia bez kapelana?

Współczesny ruch hospicyjny i jego innowacyjność polegają na ponownym odkryciu czegoś, co znane było już przed wiekami. Myślę tu o integralnej trosce o człowieka chorego, a szczególnie o osoby u kresu życia. Troska ta jest odpowiedzią na totalne cierpienie, które oprócz fizjologicznego ma również wymiar społeczny, kulturowy i duchowy. Opieka duchowa w hospicjach to standard, o którym mówi się na szkoleniach personelu i wolontariuszy. Opieka duchowo-religijna jest dobrą praktyką hospicyjną na świecie i w Polsce. Niektóre oddziały paliatywne są częścią szpitali, których dyrekcje mówią, że w takich przypadkach wystarczy jeden kapelan. Nie rozumieją, że potrzeby pacjentów u kresu życia są zupełnie inne niż na innych oddziałach szpitalnych.

Przeszkodą w pełnieniu dobrej opieki duchowej nad najciężej chorymi bywa często wielofunkcyjność duszpasterzy. W książce „Dolentium Hominum. Duchowni i świeccy wobec ludzkiego cierpienia”(Kraków 2011) opublikowaliśmy rezultaty naszych badań. Wynika z nich, że największą część kapelanów szpitalnych stanowią księża, którzy jednocześnie pracują w parafii, a czasami także w szkole. Trzeba zgodzić się z zarzutami pracowników ochrony zdrowia i opieki społecznej, że nie zawsze są oni w pełni dostępni dla chorych. Nie dotyczy to jedynie największych szpitali, gdzie kapelana zatrudnia się na pełny etat i jest to jego pierwsza albo główna praca. Zupełnie inna sytuacja panuje w szpitalach powiatowych i domach pomocy społecznej, gdzie funkcja kapelana łączona jest z innymi obowiązkami. Taka praktyka nie przynosi korzyści cierpiącemu człowiekowi, który zmuszony jest czekać na wizytę duszpasterza. To był główny powód, dla którego wraz z zakonem bonifratrów przygotowaliśmy podyplomowe studia zespołowej opieki duszpasterskiej, zapraszając do niej zarówno duchownych, jak i świeckich.

Z jakim zainteresowaniem spotkała się ta oferta? Kto z niej korzysta?

Za nami pierwsza edycja, do której zgłosiło się 50 osób. Wśród nich byli kapłani, siostry i bracia zakonni oraz osoby świeckie. W owym gronie znaleźli się absolwenci szkół medycznych i teologicznych oraz osoby po kierunkach, takich jak praca socjalna, pedagogika i psychologia. Kapelani szpitalni, szczególnie ci z dużych ośrodków, powinni mieć swoje zespoły. Do odpowiedzi na potrzeby duchowe pacjentów mogą być przygotowani nie tylko księża, ale również siostry zakonne i osoby świeckie. W naszym katolickim kraju rośnie odsetek osób, które z różnych powodów nie są w pełni zintegrowane ze wspólnotą Kościoła tylko dlatego, że żyją w drugim związku albo odeszły od wiary i z jakichś powodów przez wiele lat nie były u spowiedzi. Z własnej praktyki duszpasterskiej wiem, że tacy ludzie, kiedy znajdą się w szpitalu, niejednokrotnie nie zdecydują się na rozmowę z księdzem kapelanem. Często pierwszą instancją może być ktoś inny, kto przygotuje ich do takiego spotkania. Nierzadko to wolontariusze wykonują pierwszą duchową pracę z pacjentem. Czasami są inicjatorami spowiedzi na próbę. Ludzie, którzy odeszli od Kościoła, boją się, że np. nie zapamiętają regułki spowiedzi, obawiają się spotkania z księdzem, lękają wyznania grzechów. Osoby kończące nasze studia są przygotowane do takich rozmów. Choremu, który opanował swoje lęki, łatwiej przychodzi spotkanie z kapłanem przynoszącym łaskę sakramentu. Wspomniane zespoły opieki duszpasterskiej działają w szpitalach, placówkach ochrony zdrowia i pomocy społecznej w wielu europejskich krajach. Miałem okazję studiować i praktykować we Włoszech. Widziałem, jak ogromną i dobrą pracę wykonują siostry zakonne i osoby świeckie skupione pod kierunkiem kapelana w zespołach opieki duszpasterskiej. Pierwszą edycję naszej szkoły ukończyło 40 osób. Obecnie prowadzimy kolejny nabór. Informacje można uzyskać na stronie www.bonifratrzy.pl/szkola. Zapisy wciąż trwają, a niebawem podobne studia rozpoczną się w Warszawie i w innych miastach.

Jak do takiej propozycji podchodzą kapelani? Są przekonani do dzielenia się obowiązkami i przyjęcia pomocy od innych, także osób świeckich?

Muszę przyznać, że nie wszyscy kapelani podchodzą ze zrozumieniem do pomysłu zespołowego działania. Tymczasem włączenie dodatkowych osób do opieki duchowej nie musi kosztować zbyt wiele. Absolwentów naszej szkoły można na początku zaangażować jako wolontariuszy. Ze strony kapelanów potrzebna jest wielkoduszność. Powinni realnie ocenić, czy ze względu na inne obowiązki mogą posługiwać w szpitalu na cały etat. Jeśli odpowiedź jest negatywna, warto, by po uzgodnieniu z menadżerem oddali połowę etatu odpowiednio przygotowanej siostrze zakonnej czy osobie świeckiej, która stanie się koordynatorem opieki. Ogromną nadzieją są także nadzwyczajni szafarze Komunii św. Oni również mogą wspierać kapelana. Ksiądz, który ma do pomocy zespół ludzi, zmienia swój status. Nie musi już przebiegać przez cały szpital, by dotrzeć do potrzebujących, ale może posłać wcześniej kilku przygotowanych wolontariuszy, którzy poinformują go o najbardziej oczekujących pacjentach. W takich zespołach kapelan staje się liderem. Podręcznik, o którym już wspominałem, podkreśla, że zespołowa praca jest podstawą duszpasterskiego działania. Takie metody popiera również papieska rada ds. służby zdrowia. Zespołowe działania są potrzebne także w Polsce. Na razie musimy dyskutować z menadżerami i dyrekcjami szpitali, żeby nie ograniczali opieki duchowej, ale w nią inwestowali. Potrzeba też pracy z kapłanami, by uświadomili sobie, że włączenie świeckich do zespołu opiekuńczego to wskazanie Soboru Watykańskiego II możliwe do realizowania również w szpitalu czy domu opieki. Zespół opieki duszpasterskiej ma odpowiadać także na potrzeby pracowników i wolontariuszy (obciążonych śmiercią, ciągłymi kryzysami i cierpieniem) oraz rodzin, które przeżywają stratę bądź żałobę.

Szpital, hospicjum czy inna placówka pomocowa staje się wtedy parafią...

Owszem, na takie miejsca trzeba popatrzeć, jak na personalną parafię. Trudno wyobrazić sobie proboszcza posługującego bez zespołu współpracowników. Kapelan w szpitalu jest bardzo często osamotniony. Absolwenci naszej szkoły stają się zwiastunami zmian. W Polsce mamy już szpitale, zarówno zakonne, jak i świeckie, w których działają zespoły opieki duszpasterskiej. Władze placówek wypowiadają się o nich bardzo pozytywnie. Do grupy tej należy m.in. szpital na warszawskim Bródnie czy bonifratrów w Krakowie. Kolejnym problemem naszej ochrony zdrowia i opieki społecznej jest brak komisji etycznych. Kapelan z zespołem mogą nimi koordynować, zapraszając do współpracy ekspertów. Pole do pracy duszpasterskiej jest więc bardzo rozległe.

Szansą dla kapelanów okazuje się profesjonalizacja tej posługi. Musimy brać udział w szkoleniach i nieustannie poszerzać swoje kompetencje. Na Zachodzie badania naukowe dotyczące wpływu opieki duchowej na samopoczucie pacjenta, wyleczalność oraz poprawę kondycji fizycznej i psychicznej liczy się w tysiącach. Tymczasem u nas trudno namówić kapelanów do tego, byśmy cokolwiek badali, brakuje współpracy z psychologami i lekarzami. Nasza posługa jest rytualna i zorientowana na sakramenty, które z katolickiego punktu widzenia są bardzo ważne, jednak czy będąc kapelanem na etacie w instytucji ochrony zdrowia bądź pomocy społecznej, jesteśmy uprawomocnieni do niesienia pomocy duchowej tylko tym, którzy chcą przyjąć Komunię św. i są gotowi na spowiedź? Czy nie powinniśmy w sposób szczególny zająć się ludźmi, którzy do niej nie przystępują, bo mają inne potrzeby, lęki, wątpliwości egzystencjalne, ponieważ są pogubieni lub pogniewani na Kościół? Papież Franciszek uczy nas, że powinniśmy iść właśnie do tych osób i być z nimi blisko. Liczę, że rozpoczęte inicjatywy edukacyjne i trwająca debata pozwolą zrozumieć kapelanom, że nasza oferta jest szansą, a nie zagrożeniem. Ufam, że do takich propozycji skłonią się także dyrektorzy szpitali. Wykażemy na faktach, że pacjenci chcą wracać tam, gdzie jest dobra opieka duchowa.

W świetle tego, o czym Ksiądz mówi, pojawia się więc pytanie, czy kapłani chcą posługiwać w szpitalach? Czy są do tego odpowiednio przygotowani?

Badania, które przeprowadziłem wśród diakonów dwóch seminariach duchownych, wskazują, że niewielu przyszłych kapłanów chciałoby pracować jako kapelani w ochronie zdrowia i pomocy społecznej. Z 50 tylko trzech wyraziło gotowość do pełnienia takiej posługi, a prawie połowa odpowiedziała, iż zrobi wszystko, by w przyszłości uniknąć owej funkcji. Kapelańska praca nie należy więc do wymarzonych zajęć duszpasterskich. Te obserwacje powinny być ważne szczególnie dla wychowawców seminaryjnych. Nasze wnioski są również dowodem na to, że inicjatywy w rodzaju podyplomowych studiów zespołowej opieki duszpasterskiej winny być kontynuowane, aby zmieniać wizerunek działań kapelana i przygotować duszpasterzy do współpracy z lekarzami, pielęgniarkami i pracownikami socjalnymi. W świecie aktywne zaangażowanie kapelana w działania zespołów opiekuńczych jest standardem, u nas to wyjątek. W Polsce kapelan pozostaje uczestnikiem działań zespołu głównie w opiece paliatywno-hospicyjnej, a przecież wciąż tak wiele jest do zrobienia w ochronie zdrowia i pomocy społecznej.

Dziękuję za rozmowę.

Echo Katolickie 40/2013

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama