O seminarium duchownym dla mężczyzn po 35 roku życia
Polscy biskupi zadecydowali o otworzeniu seminarium duchownego dla mężczyzn po 35 roku życia. Instytucja ma funkcjonować od najbliższego roku akademickiego.
Seminarium będzie działało w Krakowie. Bazę lokalową mają udostępnić księża zmartwychwstańcy. Opracowano już także jego statut. Dokument został zatwierdzony przez biskupów „ad experimentum” na okres trzech lat. Inicjatywą od początku kieruje ks. bp. Grzegorz Ryś, biskup pomocniczy archidiecezji Krakowskiej, a wcześniej rektor tamtejszego seminarium. Statut zostanie przesłany do Stolicy Apostolskiej i będzie czekał na jej aprobatę. Jak informuje Katolicka Agencja Informacyjna, bp G. Ryś poruszył już tę kwestię w kongregacji ds. duchowieństwa, podczas wizyty ad limina. Pomysł spotkał się z akceptacją. Wiadomo, że studiowaniem w seminarium 35+ zainteresowanych jest obecnie około 20 kandydatów. Instytucja będzie miała charakter ogólnopolski. Zgodnie ze statutem, nad funkcjonowaniem seminarium ma czuwać ordynariusz miejsca, czyli metropolita krakowski. Rektor, ojciec duchowny i prefekt studiów zostaną wybrani w porozumieniu z KEP. Kandydatów do tego seminarium mają posyłać biskupi diecezjalni. Dolna granica wieku to 35 lat, górnej nie ustalono.
Z pomysłu polskich biskupów zadowolony jest ks. Marian Konrad Klubiński z diecezji drohiczyńskiej. Nasz rozmówca przyjął święcenia kapłańskie w wieku 69 lat.
- Popieram tę inicjatywę całym sercem. Wydaje mi się, że takie seminarium było potrzebne od dawna. Nie będąc jeszcze księdzem, spotykałem wielu samotnych mężczyzn, którzy mieli już ukończone studia i doświadczenie pracy zawodowej, a którym trudno było wstąpić do seminarium ze względu na starszy wiek - mówi ks. Marian.
Pytam o formację przed przyjęciem święceń prezbiteratu. - Spodziewałem się, że biskup umieści mnie poza naszym diecezjalnym seminarium, ale chyba nie było takich warunków. Zamieszkałem więc z klerykami, co miało swoje plusy i minusy. Czułem ich sympatię. Pomagali mi w zakupach, sprzątaniu czy w nauce. Uważam jednak, że starsi kandydaci powinni przygotowywać się do kapłaństwa oddzielnie - twierdzi ks. M. Klubiński.
Wyznaje, że przyjęcie świeceń prezbiteratu było najlepszą decyzją, jaką mógł podjąć. Wspomina, że powołanie do kapłaństwa było w nim przez okres małżeństwa uśpione.
- Po maturze wstąpiłem do seminarium sandomierskiego, ale po jakimś czasie zrezygnowałem. Skończyłem studia prawnicze oraz filozoficzne i wstąpiłem w związek małżeński. Wiara była dla nas czymś cennym. Moja żona pochodziła z bardzo religijnej rodziny. Umarła niespodziewanie. Już wtedy wiedziałem jednak, co dalej będę robił w swoim życiu. Jako kapłan jeszcze bardziej zacząłem doceniać sakrament pokuty, dostrzegłem, jak wielką łaską jest Msza św. Jestem naprawdę szczęśliwym kapłanem i tego samego życzę tym, którzy wstąpią do seminarium 35+ - podkreśla ks. M. Klubiński.
Mówi, że cieszy się, iż ludzie po 40, 50 czy 60 roku życia wreszcie będą mogli kształtować się i udoskonalać w życiu wewnętrznym, aby potem móc służyć ludziom.
W trakcie rozmowy nie sposób nie spytać o to, jak na decyzję o kapłaństwie zareagowali najbliżsi.
- Początkowo wszystko robiłem w tajemnicy. Kiedy przyjechali do mnie do Drohiczyna, chodziłem już w sutannie. Strój duchowny otrzymałem po trzech miesiącach od wstąpienia do seminarium. Kocham sutannę, bo mogę nią podkreślać, do kogo tak naprawdę należę. A dzieci? Myślę, że dobrze przyjęły mój wybór. Po świeceniach otrzymałem pismo od biskupa, z którego dowiedziałem się, że mam posługiwać jako pomoc duszpasterska w pofranciszkańskim kościele Wniebowzięcia NMP i św. Antoniego w Drohiczynie. Zostałem też mianowany na kustosza muzeum diecezjalnego - wyjaśnia kapłan.
Mój rozmówca narzeka na brak obowiązków. Muzeum, w którym pracuje, w ciągu roku odwiedza 5-10 tys. ludzi. Ks. Marian podkreśla, że chętnie prowadzi rekolekcje, wyjeżdża na spowiedź i pomaga wszędzie tam, gdzie go o to poproszą. Zaznacza, że doświadczenia ze świeckiego życia pomagają w duszpasterstwie. Wcześniej pracował na wysokich stanowiskach m.in. w urzędach wojewódzkich.
Na koniec chce skierować kilka słów do tych, którzy mają już trochę więcej niż 20 lat i marzą o kapłaństwie.
- Każdy przeżywa moment wahania, nawet jeśli jest w 100% pewny swojej decyzji. Chciałbym jednak dodać otuchy tym, którzy czują powołanie kapłańskie; powiedzieć, aby nie bali się trudów i podjęli natychmiastową decyzję o wstąpieniu do seminarium. Trzeba zaufać Panu Bogu i z całą stanowczością iść do przodu. Nie można bać się nauki. Przed przyszłymi kapłanami są zajęcia i egzaminy m.in. z teologii, filozofii, historii Kościoła i prawa kanonicznego. To wszystko można pokonać, jeśli uzbroimy się w determinację, jeśli będzie w nas chęć służenia Panu Bogu. Nie należy lękać się swoich słabości. Współczesny świat naprawdę potrzebuje mądrych i wykształconych kapłanów - przekonuje ks. M.K. Klubiński.
24 maja nasz rozmówca będzie obchodził czwartą rocznicę święceń kapłańskich.
Potrzebne solidne rozeznanie
PYTAMY Ks. prof. dr. hab. Czesława Parzyszka SAC, członka Krajowej Rady Duszpasterstwa Powołań
Księże Profesorze, seminarium 35+ to znak czasu czy raczej oznaka nowatorstwa polskich biskupów?
Seminaria 35+ są z pewnością odczytaniem przez księży biskupów znaków czasu. Osobiście przyjąłem tę inicjatywę z radością i uznaniem. Kandydatów, którzy po różnych doświadczeniach życiowych i obserwacji zjawisk współczesnego świata pragną poświęcić się pracy kapłańskiej, jest coraz więcej. Nie można o tym zapominać. Nieraz zdarza się, że kandydaci mający nawet 50 lat i więcej też pragną wstąpić w kapłańskie szeregi. Nie powinno się ich pomijać. Z pewnością potrzebne jest bardzo solidne rozeznanie podczas przyjęcia takich kandydatów. Chodzi o przebytą dotychczasową drogę i motywację, jaka nimi kieruje. Potrzebni są także solidnie przygotowani formatorzy.
Czy takie seminaria funkcjonują w innych krajach?
Nie mam rozeznania, czy takie seminaria działają także w innych krajach. Sądzę, że nie, gdyż liczba kandydatów 35+ jest niewielka. Są oni prowadzeni tokiem indywidualnym, a studia filozoficzno-teologiczne odbywają na uniwersytetach.
Czym różni się formacja 20-latków i osób, którego dobiegają np. 40 roku życia?
Tych różnic z pewnością jest wiele. Nie chodzi tylko o wiek. Starsi kandydaci mają już bogate doświadczenie życiowe, swoje sukcesy i porażki. Trzeba je zauważyć i uwzględnić w formacji seminaryjnej. Z ukończeniem 35 roku życia - jak sądzą znawcy zagadnienia - kończy się okres młodości. Ten fakt wiele mówi o ich kandydatów. Inne są ich oczekiwania wobec drogi do kapłaństwa. Wielu z tych kandydatów przeszło już formację w ruchach czy wspólnotach kościelnych, to także należy uwzględnić podczas formacji.
A co Ksiądz Profesor osobiście sądzi o idei utworzenia seminarium dla mężczyzn po 35 roku życia?
Popieram ten pomysł, bo wiem, że są tacy kandydaci. Trzeba tylko spełnić warunki, o których wspomniałem wcześniej, a mianowicie: potrzebne jest bardzo solidne rozeznanie przy przyjęciu takich kandydatów. Chodzi o ich przebytą dotychczasową drogę i motywację, jaka nimi kieruje.
Echo Katolickie 14/2014
opr. ab/ab