O współczesnych męczennikach za wiarę w Chrystusa, mordowanych przez radykalnych islamistów
„Świat jakby przyzwyczaił się do śmierci męczenników, a nawet najbardziej wstrząsające opisy męczeństwa z czasem bledną” - mówił kilka dni temu abp Stanisław Gądecki na zakończenie Poznańskiej Drogi Krzyżowej. Miał na myśli męczeństwo 21 chrześcijan obrządku koptyjskiego, którzy zostali okrutnie zamordowani przez dżihadystów Państwa Islamskiego. Koptyjski patriarcha Tawadros już zapowiedział wpisanie ich do synaksarium, czyli odpowiednika Martyrologium Rzymskiego.
Morderstwo zostało zarejestrowane, a następnie film opublikowano w internecie. Pokazały go największe serwisy informacyjne na świecie. I właściwie na tym wszystko się zakończyło. Ludzie powrócili do swoich codziennych zadań - zadowoleni, że powyższa sytuacja ich nie dotyczy. Syci, obojętni. Tylko nieliczni zadali sobie pytanie: „Dlaczego? Co sprawiło, że ich współbraci w wierze byli gotowi oddać życie za Chrystusa? Czy ja, gdybym znalazł się w analogicznej sytuacji, zachowałbym się jak oni?...”.
Porażający jest opis egzekucji. Egipcjan ubrano w pomarańczowe kombinezony. Zaprowadzono na plażę, ustawiono w szeregu. Na zdjęciach pokazanych w światowych serwisach można zobaczyć ich klęczących, ze skrępowanymi z tyłu rękami. Następnie terroryści z Państwa Islamskiego (ISIS) nożami - w sposób powolny, z zamiarem, aby zadać jak najwięcej bólu i przedłużyć w czasie moment umierania - odcięli głowy bezbronnym, pojmanym mężczyznom. Wszystko zostało z demoniczną dokładnością zaplanowane i wyreżyserowane. Nie było mowy o przypadku.
Portal www.stacja7.pl zamieścił poruszającą rozmowę z Ashrafem Benyaminem, koptem na stałe mieszkającym w Polsce, który kilkanaście lat temu wyemigrował z Egiptu. Opowiadał o prześladowaniach, których od lat stale doświadczają chrześcijanie tego obrządku. Okrucieństwo, rytualne morderstwa dokonywane przez muzułmanów są na porządku dziennym. Potwornego bestialstwa nie są w stanie zrozumieć Europejczycy. Ashraf pomógł zinterpretować prowadzącemu z nim rozmowę zarejestrowane obrazy, przetłumaczyć słowa rodaków. Na filmie widać, że mordowani chrześcijanie nie buntują się, w ich zachowaniu jest niesamowity spokój, poczucie godności. Słychać, jak wielu z nich przed śmiercią woła: „Jezusie, Panie!”. Niektórzy się cicho modlą - można to wyczytać z ruchu ust. Jeden z mężczyzn wskazuje spojrzeniem kierunek nieba - inni podążają za jego wzrokiem! Nikt nie ucieka, nie błaga o litość. Umierają świadomie. Za wiarę. Za Chrystusa...
Jest XXI w. Świat bawi się, pasjonuje filmowymi nominacjami do Oscarów. Zapadają kolejne decyzje, ratyfikuje się konwencje „wyzwalające” Europejczyków z tradycji i kultury. Na Ukrainie zerwano rozejm. Polski aktor Krzysztof Pieczyński peregrynuje po stacjach telewizyjnych, opluwając ze wzgardą wszystko, co święte, żądając rozliczenia Kościoła z licznych „zbrodni”. W tym samym czasie codziennie oddają swoje życie za wiarę chrześcijanie na Wschodzie. Wypędza się ich z domów, rabuje mienie, pali kościoły. Zabiera ziemie, które należały do nich od setek lat.
Jest wiek XXI - nie II, III czy IV, kiedy to chrześcijan rzucano lwom na pożarcie, a publika żądna „chleba i igrzysk” domagała się nowych ofiar. Ginęły ich setki, tysiące! Ale dziesiątki tysięcy, dzięki świadectwu wiary męczenników, przyjmowały chrzest. Pisali o tym historycy. Sceny z rzymskiego koloseum uwiecznił Henryk Sienkiewicz w nagrodzonej Nagrodą Nobla powieści „Quo vadis”.
Trudno się oprzeć wrażeniu, że pomiędzy wydarzeniami sprzed kilkunastu wieków a mordowaniem chrześcijan dziś istnieje jakaś ontyczna więź. Że Kościół pierwszych wieków i Kościół XXI w. łączy fakt, iż wzmacnia się przez świadectwo wiary swoich dzieci. Niezwykłe jest to, jak Ashraf Benyamin patrzy na męczeństwo swoich współbraci. „Jest pan chrześcijaninem, Koptem. Pana współbracia giną straszą śmiercią. Co się dzieje w Pańskim sercu? Czy czuje Pan żal, gniew, nienawiść, chęć zemsty?” - pyta dziennikarz. „Pan patrzy na to z perspektywy innego świata. A nasze spojrzenie jest inne. Pan być może myśli o śmierci w starości, w wieku np. 90 lat. A my od dzieciństwa wiemy, że możemy umrzeć w taki tragiczny sposób. [...] Już Jezus powiedział, że będziemy prześladowani. Muzułmanie zabijają nas i myślą, że robią coś dobrego dla Boga. Ten, który uważa się za Kopta, musi to zagrożenie wkalkulować w swoje życie. Kościół nikogo nie przywiązuje do siebie łańcuchami. Chcesz odejść? Proszę bardzo. Ale my trwamy i wierzymy, że potem, po śmierci, otrzymamy wielką nagrodę”. I kolejne pytanie: „Co macie w sercach, że to wszystko znosicie?”. „Nasz kalendarz koptyjski oparty jest na męczennikach. Nazywa się nawet kalendarzem męczenników. Codziennie wspominamy tych, którzy zginęli danego dnia, słyszymy o nich na Mszach, czytamy ich życiorysy i pamiętamy. Tego dnia, kiedy zostali zamordowani nasi bracia, w Kościele wspominaliśmy św. Pawła, któremu ścięto głowę w taki sam sposób. To był niesamowity znak od Boga. I jeszcze jedna ważna rzecz! Pytał Pan, co czuję... Nie czuję nienawiści. Brat jednego z męczenników powiedział, że jest dumny z jego śmierci. A najważniejsze pytanie jest takie: «Jeśli ten, który zabił, który trzymał nóż - nagle poznał Jezusa, to przyjmujemy go czy nie?». Kiedyś Kościół przyjął Pawła Apostoła, więc przyjmiemy i tego nawróconego. W sercu oczywiście jest ból, ale nie ma nienawiści. Ja tak zostałem wychowany - jestem «wizytówką» Pana Jezusa. Nie mogę inaczej. Kiedyś spalono nam w Egipcie 64 kościoły. Nie reagowaliśmy. Uznaliśmy, że to jest ofiara, ofiara za ludzi Egiptu. Co się potem stało? Dwa miliony ludzi - muzułmanów - zmieniły wiarę. Milion konwertowało z islamu na chrześcijaństwo, a milion zostało ateistami”. „Modli się Pan o miłosierdzie Boże dla islamistów, którzy zamordowali Pana współbraci?”. „Potrafię się modlić, ale jeszcze tego nie robiłem. Na razie modliłem się o miłosierdzie dla siebie, bo sam nie wiem, co bym zrobił, jak bym zareagował, gdybym był w sytuacji zagrożenia życia. [...] Dzisiaj modlę się za dusze tych, którzy odeszli. Jeśli Pan, Panie Redaktorze, chce, żebym się pomodlił za morderców, to mogę to zrobić, nie znajduję w sobie nienawiści”. Poruszające!
Przytaczam obszerne fragmenty rozmowy, bo trudno o lepsze świadectwo wiary na czas Wielkiego Postu. Prawdziwe rekolekcje odbywają się na naszych oczach - nie tyle w świątyniach, co pośród prześladowanych braci i siostry w wierze! Jesteśmy zaproszeni, aby w nich uczestniczyć! Rzecz w tym, że „świat jakby przyzwyczaił się do śmierci męczenników, a nawet najbardziej wstrząsające opisy męczeństwa z czasem bledną” - mówił abp S. Gądecki na zakończenie Poznańskiej Drogi Krzyżowej, która w pierwszy czwartek Wielkiego Postu przeszła ulicami stolicy Wielkopolski. „Jedno jest pewne: jeżeli my, chrześcijanie, nie będziemy stanowczo i wytrwale upominali się o naszych braci w wierze, nikt inny nie stanie w ich obronie. W Europie potrzeba czegoś więcej. Potrzeba umocnienia wiary chrześcijan, a takie umocnienie niesie ze sobą krew męczenników. Kiedy w Europie Kościół zdaje się słabnąć, bo chrześcijanie trwonią swoje dziedzictwo, kilka tysięcy kilometrów dalej nasi bracia w wierze za wiarę w Chrystusa idą na śmierć”.
Szkoda, że tracimy tę świadomość. Tłumaczymy się bezradnością, zbyt dużą odległością, różnicami kulturowymi. Ale przecież nie w tym rzecz. Chodzi o to, aby poczuć głęboką solidarność z prześladowanymi braćmi i siostrami w wierze - karmić się ich świadectwem i umacniać swoją wiarę. Aby wyjść z ukrycia - przestać się bać! Przestać być niewidzialnym chrześcijaninem. Aby z ziemi, zroszonej męczeńską krwią, wyrosło nowe życie.
Koptyjski patriarcha Tawadros zapowiedział wpisanie 21 egipskich Koptów, zamordowanych przez dżihadystów, do synaksarium, czyli odpowiednika Martyrologium Rzymskiego. Będą czczeni w koptyjskim kalendarzu liturgicznym jako męczennicy ósmego dnia koptyjskiego miesiąca amszir, czyli 15 lutego w kalendarzu gregoriańskim. A rząd Egiptu ogłosił już decyzję o budowie kościoła ku ich czci w wiosce Samalut w prowincji Al-Minja, skąd pochodzili.
Wierzę, że ich męczeństwo wyda stukrotny plon.
W tekście wykorzystano fragmenty wywiadu Sławomira Dynka z Ashrafem Benyaminem, opublikowanego na portalu www.stacja7.pl oraz materiały KAI.
Echo Katolickie 9/2015
opr. ab/ab