Piękna strona zła

Jak rozpoznać obecność Antychrysta w świecie?

Da się zauważyć wyraźną łączność pomiędzy wydarzeniami opisanymi w Księdze Rodzaju a kuszeniem Jezusa na pustyni. W obu przypadkach zło stroi się w szaty dobra - „anioł ciemności” przyjmuje postać „anioła światłości” (por. 2 Kor 11,14) zatroskanego o los człowieka, sprytnie relatywizującego Boże prawa. A przy tym głęboko ukrywającego swoją fundamentalną nienawiść do Boga i wszystkiego, co od Niego pochodzi.

Piękna strona zła

Kim w jest owa tajemnicza postać? Kościół, opisując ją, używa określenia Antychryst. Katechizm Kościoła Katolickiego poświęca mu dwa paragrafy (675-676): „Przed przyjściem Chrystusa Kościół ma przejść przez końcową próbę, która zachwieje wiarą wielu wierzących, odsłoni «tajemnicę bezbożności» pod postacią oszukańczej religii dającej ludziom pozorne rozwiązanie ich problemów za cenę odstępstwa od prawdy. Największym oszustwem religijnym jest oszustwo Antychrysta, czyli oszustwo pseudomesjanizmu, w którym człowiek uwielbia samego siebie zamiast Boga i Jego Mesjasza, który przyszedł w ciele”.

„Uśmiechnięty truciciel”

Już w VI w. św. Efrem w „Sermo de fine mundi” widział w szatanie pociągającą osobowość, uśmiechniętego truciciela. „Będzie podobać się wszystkim - pisał - już nie będzie przyjmował podarków, ani miał względu na osoby”.

Bardzo trafnie o Antychryście pisał rosyjski filozof Władimir Sołowjow (proroctwo wielkiego kryzysu chrześcijaństwa w ikonie Antychrysta na Paschę 1900 r.; jego treść miała dotyczyć końca XX i początku XXI w.). Według pisarza przestanie on już być krwawym tyranem, odrażającym w swoim działaniu, lecz zacznie „podobać się wszystkim, spokojny w każdej sprawie, wrażliwy na drugiego, tak, że wszyscy będą go chwalić, mówiąc: oto człowiek sprawiedliwy!” (W. Sołowjow, „Krótka opowieść o Antychryście”, w: tenże „Wybór pism”, t. 2, tłum. J. Zychowicz, Poznań 1988, s. 144). Antychryst XXI w. - stwierdza dalej Sołowjow - będzie wszechstronnie wykształconym i charyzmatycznym humanistą, który swoją ogładą porwie zsekularyzowane, zachodnie społeczeństwa. Nie będzie jednak walczył w bezpośredni sposób z chrześcijaństwem, a postara się je oswoić i zlaicyzować, stawiając szczególny nacisk na prawa człowieka”. Pojawi się w łonie nowoczesnego społeczeństwa zachodniego, w którym najważniejsze i ostateczne sprawy ulegną już sekularyzacji. Kościół stanie się organizacją pokojową. „W miejsce rozróżniania pomiędzy dobrem i złem pojawi się kalkulacja tego, co pożyteczne, a co nieopłacalne - pisze ks. Robert Skrzypczak („Uwaga na Antychrysta!”), analizując rozważania rosyjskiego filozofa. - Będzie przekonywał innych, że zbawienie przychodzi poprzez zabezpieczenie społeczne i planowanie. Nie będzie materialistą czy też wrogiem religii, wręcz będzie starał się wyjść naprzeciw wszelkim ludzkim potrzebom, również tym duchowym. Mówiąc o sprawach duchowych zaproponuje jednakże religię czysto ludzką, w której wszyscy są zgodni ze wszystkim, odrzucona zostanie wszelka rozbieżność, a zwłaszcza dogmat wiary pojmowany jako niebezpieczne zło. Całe zresztą zmaganie wiary zostanie zredukowane do działalności humanitarnej i ogólnie kulturalnej. Orędzie ewangeliczne dla świętego spokoju zostanie ujęte w syntezę ze wszystkimi filozofiami i religiami. To religijność pomieszana i dwuznaczna, skupiona bardziej na człowieku niż na Chrystusie, na człowieku zdolnym dosięgać szczytów w dziedzinie nauki i techniki, a jednocześnie niebędącym w stanie zstąpić choćby o centymetr w głąb własnego serca”.

Uwikłani w półcienie i półprawdy

Interesującym może wydawać się fakt, iż dniach 25 lutego - 3 marca 2007 r. kard. Giacomo Biffi, emerytowany arcybiskup Bolonii, głosząc rekolekcje wielkopostne dla papieża i członków Kurii Rzymskiej, oparł się m.in. na pracy Sołowjowa „Trzy rozmowy 1899-1900 na temat wojny, postępu i końca historii”. Ciekawe jest też to, że powyższymi rozważaniami żywo interesował się papież Benedykt XVI. Pisał o nim, gdy pełnił jeszcze funkcję prefekta Kongregacji Nauki Wiary. Jak sam podkreślał, szczególne wrażenie zrobił na nim fragment wizji Sołowjowa opowiadający o przyznaniu Antychrystowi doktoratu honoris causa za pionierskie dzieło egzegetyczne... przez uniwersytet w Tybindze (może dlatego, że sam był przez wiele lat profesorem tej uczelni). Wątek podjął później już jako papież w swojej książce „Jezus z Nazaretu”. Zaskakujący w papieskich rozważaniach może być fakt, iż pośród wielu cech Antychrysta w szczególny sposób została podkreślona jego biegłość w znajomości Biblii! Szatan wykorzystuje ją, by pokazać Boga jako tego, kto nie ma realnego wpływu na losy świata i ludzi, ograniczając ramy Jego oddziaływania do czystej, ludzkiej subiektywności. Ratzinger dochodzi do przekonania, iż jeśli dojdzie do pojawienia się Antychrysta na ziemi, będzie on świetnym biblistą! Pomoże uzasadnić dotychczasowe moralne dylematy. Podsunie nowe hipotezy - tylko w tym jednym celu: aby podważyć prawdę o Bogu jako Trójjedności Osób, rozmienić chrześcijaństwo na system pięknych haseł i wartości, zastąpić je zbiorem pięknobrzmiących idei! Uwikłać w chaosie sprzeczności i jałowych dyskusji! Podmienić na ideały humanizmu, tolerancji, jedności bez zważania na „szczegóły”, dogmaty i wielowiekową tradycję - a przez to zyskać poklask i aprobatę wielkich tego świata.

Czy doczekaliśmy takich właśnie czasów?

Brakuje mi wiedzy, umiejętności, aby udzielić odpowiedzi na to pytanie. Pewne jest, że żyjemy w czasach ostatecznych. Niewątpliwie możemy odczytać wiele znaków, które mogłyby potwierdzić, iż Antychryst ma obecnie swój szczególny czas działania.

Refleksje Sołowjowa są tylko artystycznym odkrywaniem treści zapisanych w Objawieniu - trudno mówić o jakiejkolwiek ich rewolucyjności. Nie stanowią żadnej szczególnie nowej wizji. Już Jezus przestrzegał apostołów: „Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: „Ja jestem” oraz: „Nadszedł czas”. „Nie chodźcie za nimi!” (Łk 21, 8). O Antychryście pisał św. Paweł (np. 2 Tes 2,3-12), św. Jan (np. 1 J 2,18-23). Metodologia i cele działania złego ducha pozostają od wieków niezmienne: najłatwiej zniszczyć człowieka, zdobywając jego zaufanie szczytnymi hasłami, kusząc go pozorami dobra, wynosząc na piedestał samouwielbienia i przekonując, że doskonale sobie poradzi, zajmując miejsce Stwórcy. Odcinając od źródła prawdy, która jako jedyna jest w stanie pokazać, czy to dobro prawdziwe, czy pozorne. Dziś ludzie mówią: „Każdy ma swoją prawdę!”. A „nowocześni” teologowie potrafią to doskonale uargumentować. Statystyki pokazują, że dla wielu stwierdzenie „jestem wierzący” paradoksalnie nie jest nawet tożsame z uznaniem osoby Boga za pana swojego życia. Ba, nawet nie zakłada wiary w Niego! Absurd zyskał miano ultranowoczesnej religii!

Może - w kontekście powyższych rozważań - w takim właśnie kluczu należy odczytywać prześladowania chrześcijan na Bliskim Wschodzie i nie tylko? One bardzo nie są na rękę złemu duchowi! Dlaczego? Ponieważ zadają kłam tak uparcie szkicowanej w wielu miejscach świata wizji zbawienia w chrześcijaństwie jako li tylko szczytnego ucieleśnienia humanizmu, gdzie Bóg jest tak naprawdę niewiele znaczącym ornamentem. Nikt się z Nim już nie musi liczyć. Przykłady? Może się tak stać, gdy głosi się Jego miłosierdzie, ale bez sprawiedliwości, bez (wedle kryteriów współczesnej psychologii: stresującego i niepotrzebnego) słowa „grzech”, bez konieczności wyznania go i potrzeby odkupienia. Gdy zatrą się różnice religijne, a Bóg stanie się czystą Abstrakcją.

Współczesne okrutne prześladowania to sposobność do dawania świadectwa - nie oddaje się życia za nawet najpiękniejsze idee, tylko za Osobę, którą się kocha nad życie. Męczeństwo nie ma sensu, jeśli nie stoją za nim wiara, miłość i nadzieja. Najpierw trzeba spotkać Jezusa - dotknąć Go i poznać - aby potem owo spotkanie przypieczętować wiernością Mu aż do końca.

Myślę, że Pan Bóg dopuszcza te wszystkie straszne wydarzenia na świecie, abyśmy się obudzili, przez ich pryzmat zdemaskowali zakusy, pokrętną metodologię działania złego ducha. Abyśmy pytając „dlaczego?”, zaczęli szukać prawdy, a nie jej nędznych podróbek, zbawienia w krzyżu Jezusa Chrystusa, a nie w pustych ideach i hasłach bez pokrycia.

KS. PAWEŁ SIEDLANOWSKI
Echo Katolickie 6/2016

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama