O codziennym życiu za bramami klasztorów opowiadają zakonnicy i zakonnice
„Ora et labora” [Módl się i pracuj] - radził św. Benedykt z Nursji. Ta dewiza świetnie odzwierciedla codzienne życie osób zakonnych. Wbrew pozorom nie jest ono pełne świętego spokoju...
Każdy zakon i zgromadzenie ma własny plan dnia. I nie chodzi tu o rygor, dyscyplinę czy narzucanie czegokolwiek z góry. Plan jest po to, by dobrze i pożytecznie zagospodarować czas otrzymany od Boga. Każda godzina i minuta to okazja do uświęcenia oraz służby. W wielu zgromadzeniach rytm dniu nadaje brewiarz.
- Liturgię godzin staramy się odmawiać wspólnie; to nasz przywilej. Ci, którzy pracują wśród innych ludzi, nie zawsze mają taką możliwość - tłumaczy s. Faustyna, klaryska z Sandomierza. Klaryski są zgromadzeniem klauzurowym. Dzień rozpoczynają o 4.45 od jutrzni i godziny czytań, potem uczestniczą w Mszy św. Modlitwa wypełnia im większą część dnia.
- W Karmelu, do którego należę, stawiamy nacisk na to, by codzienność przeżywać we wspólnocie - mówi o. Mariusz Wójtowicz, karmelita z Krakowa. - Łączy nas przede wszystkim codzienna Eucharystia, która w większych wspólnotach celebrowana jest w tzw. chórze zakonnym (wewnętrznej kaplicy), a w mniejszych - w kościele. O wyznaczonych godzinach uczestniczymy w modlitwie brewiarzowej, która ogarnia cały dzień. Ważne jest, by spotkanie z Bogiem na modlitwie było jednocześnie spotkaniem się całej wspólnoty - dodaje.
W zakonie karmelitańskim istotnym punktem dnia jest modlitwa wewnętrzna (medytacja), podczas której każdy zakonnik z pomocą słowa Bożego spotyka się z Bogiem w zażyłej rozmowie serca. I chociaż czyni to w sposób indywidualny, to jednak z ciągłym staraniem, by być w obecności swoich współbraci - podkreśla zakonnik.
Od wspólnej modlitwy dzień rozpoczynają także siostry ze Zgromadzenia Uczennic Boskiego Mistrza. - Zaczynamy od wspólnej jutrzni, medytacji i Mszy św. Stałym punktem dnia jest również adoracja Najświętszego Sakramentu. Mamy przeznaczone na to półtorej godziny. W miarę możliwości w naszych wspólnotach podejmujemy też nocną adorację. W ten sposób wstawiamy się za kapłanów i osoby pracujące oraz korzystające ze środków masowego przekazu - opowiada s. Emilia Kąkol. - Modlitwa wstawiennicza to jeden z wymiarów naszej misji. Modlimy się także słowem Bożym, korzystając z metody lectio divina. Na co dzień każda z nas czyni to indywidualnie, a co tydzień - jako wspólnota - przygotowujemy się do niedzielnej liturgii słowa przez wspólne rozważanie Ewangelii - wyjaśnia.
- Łączą nas też wszystkie posiłki. Nie zawsze udaje się nam zjeść razem śniadanie, ale obiad i kolacja są momentami, gdzie rzeczywiście łatwiej jest stworzyć braterską wspólnotę stołu. Wspólnie przeżywamy także rekreację, czyli czas przeznaczony na odpoczynek - tłumaczy o. Mariusz. - Możemy wtedy pobyć ze sobą i pogadać. To stanowi integralną część naszego karmelitańskiego życia. Zresztą taki sposób przeżywania codzienności nie powinien nikogo dziwić. Św. Teresa całą przyjaźń z Bogiem opierała na zażyłości, spotkaniu. Relacje międzyludzkie są sprawdzianem, na ile kochamy Boga - dodaje.
Drugim elementem życia zakonnego jest praca. Rodzaj i zakres obowiązków zależy od charyzmatu zgromadzenia, umiejętności oraz potrzeb.
- Praca jest dla nas wyrazem ubóstwa. Mamy pracować, tak jak wszyscy ludzie, ale naszym pierwszy obowiązkiem pozostaje modlitwa. Z samej pracy nie mogłybyśmy jednak utrzymać wspólnoty. Żyjemy skromnie z tego, co otrzymujemy, z jałmużny i ofiar - wyjaśnia s. Faustyna.
W Karmelu zakres obowiązków zależy od konkretnego klasztoru. - Karmelici posługują w sanktuariach i prowadzą parafie, katechizują, są wykładowcami, głoszą rekolekcje i pracują na misjach. Służymy przede wszystkim sakramentami. Uczymy, jak modlić się i żyć modlitwą na co dzień. Posługujemy też kierownictwem duchowym. Ważnym elementem naszego charyzmatu jest posługa wobec karmelitanek bosych i opieka nad ludźmi należącymi do tzw. świeckiego Karmelu (dawny trzeci zakon karmelitański) - wylicza o. Mariusz, podkreślając, iż karmelici prowadzą również duszpasterstwa akademickie, własne wydawnictwo, domy rekolekcyjne. Rozwijają też pobożność związaną ze szkaplerzem karmelitańskim oraz popularyzują duchowość świętych Karmelu.
- Obecnie jestem studentką. Zgłębiam teologię na KUL. Mój rytm dnia dostosowany jest do planu zajęć na uczelni - zaznacza s. Emilia. - Mieszkam w Lublinie, w diecezjalnym domu księży emerytów, w którym nasze siostry pełnią posługę pielęgniarską i pielęgnacyjną. Poprzez studia przygotowuję się do podjęcia misji, jaką zgromadzenie zleci mi przez przełożonych. Wcześniej, prawie przez dziesięć lat, pracowałam jako krawcowa w pracowniach, gdzie przygotowujemy szaty i paramenty liturgiczne dostępne w naszych centrach apostolstwa liturgicznego. Przez jakiś czas pełniłam też posługę w kuchni, pralni i na furcie - wspomina.
O. Mariusz działa na wielu obszarach: głosi rekolekcje, prowadzi wykłady i konferencje. Stara się promować Karmel poprzez pisanie dobrych tekstów czy tworzenie pięknych grafik z krótkimi myślami świętych Karmelu, jakie można znaleźć w sieci. - Jestem odpowiedzialny za stronę internetową Krakowskiej Prowincji Karmelitów Bosych (www.karmel.pl). Najbardziej jednak kocham pracę z ludźmi, zwłaszcza z młodzieżą. Połączyłem to z moją pasją do muzyki i tak w 2004 r. powstał zespół Karmel, w 2009 r. -Twoje Niebo, a w 2014 r. - Teresa 500. Wszystkie zespoły istnieją i nadal tworzą dobrą muzykę - podsumowuje karmelita.
Praca w klasztorze najczęściej łączy się z apostolstwem i ma służyć innym. Jak wychodzi to w praktyce? O tym poniżej...
AWAW
Czy osoby konsekrowane między modlitwą a pracą mają czas dla siebie? Tu obowiązują trochę inne reguły niż w świecie. Odpoczynek jest wskazany, ale jego forma może nas zaskoczyć.
Uczennice Boskiego Mistrza - wzorem św. Pawła Apostoła, swojego duchowego patrona - zarabiają na utrzymanie pracą rąk własnych. - Całe życie uciekałam od szycia. Moja mama była krawcową, więc znałam ten zawód od podszewki. Prosiłam: „Panie Boże, mogę robić wszystko, ale nie chcę szyć”. Bóg jest jednak dowcipny, bo już w postulacie trafiłam... do pracowni krawieckiej. Tylko niektóre siostry miały wykształcenie w tym zawodzie; większość to amatorki. Początki okazały się bardzo trudne, ale dziś mogę stwierdzić, że szycie jest łatwe, miłe i przyjemne. Czasami brakuje mi tego. Praca przy szyciu szat liturgicznych czy wykonywaniu innych przedmiotów potrzebnych do sprawowania liturgii zawsze przebiega w ciszy, co sprzyja skupieniu. Modlimy się wtedy za osoby, które będą korzystały z tych szat i przedmiotów. Chcemy, by nasza praca stawała się dla nich kanałem łaski - zaznacza s. Emilia.
S. E. Kąkol przekonuje, iż wierzy w to, że praca, modlitwa i ofiary sióstr Uczennic Boskiego Mistrza przekładają się na konkretne dobro. - Pamiętam czasy, gdy jako postulantka szyłam jedną z pierwszych swoich komży. Płakałam i denerwowałam się, bo szycie w ogóle mi nie szło. Byłam przekonana, że nikt nie zechce kupić tej komży. Znalazł się jednak pewien ksiądz, który ją wziął. Po jakimś czasie przyjechał znowu i powiedział siostrom, że to jego ulubiona komża, że czuje się w niej najlepiej, bo jest zapewne bardzo omodlona. Popłakałam się wtedy z radości... Była to wielka niespodzianka, a nawet pewnego rodzaju znak od Pana, który dodał mi otuchy - wyjaśnia. - Oczywiście każdą pracę traktujemy jako apostolstwo. Nie nastawiamy się na specjalny oddźwięk, ale czasami dostajemy znak, który ma nas utwierdzić w tym, kim jesteśmy i co robimy. To jest piękne! Wykonujemy bieliznę kielichową, obrusy, szaty, biskupie mitry i pasy z myślą o tym, że będą one używane podczas liturgii, dla kultu i chwały Bożej, a ta świadomość daje radość i mobilizuje - podkreśla siostra.
Pytam o wolny czas. W zgromadzeniach to pojęcie względne. - To twoje najtrudniejsze pytanie? - dziwi się s. Faustyna. Przyznaje, że wolnego czasu nie ma zbyt wiele. - W wolnych chwilach sprzątamy u siebie, robimy pranie. W niedzielę możemy wyjść na spacer albo napisać list. Wspólne modlitwy kończymy każdego dnia między 19.30 a 20.00. Potem jest tzw. czas wolny na to, aby coś przeczytać lub wcześniej położyć się spać. Niektóre siostry pracują nawet po komplecie, np. siostra posługująca w kuchni bądź zajmująca się korespondencją. To ona drukuje nam intencje modlitewne nadsyłane przez ludzi. Wszystko po to, byśmy miały je w rękach kolejnego dnia - tłumaczy.
O. Mariusz zaznacza, że sama rekreacja wpisana w zakonny grafik jest już czasem odpoczynku. - Każdy może znaleźć chwilę dla siebie. Program dnia nie jest tak przeładowany, by brakowało w nim momentów na wytchnienie. Poza tym dobrze przeżyty odpoczynek daje więcej motywacji do pracy i czyni ją bardziej efektywną. Dlatego karmelici mają czas na odpoczynek i w jakiejś części mogą również rozwijać osobiste pasje. W wolnych chwilach jeżdżę rowerem i gram na cytrze. Mój obecny przeor - o. Benedykt jest miłośnikiem uprawy warzyw i ziół, dlatego klasztorny ogródek od wiosny do jesieni staje się dla niego ulubionym miejscem. Z kolei o. Tomasz, na co dzień katecheta, lubi spędzać wolny czas wśród pszczół, a o. Jerzy, profesor duchowości, w wolnych chwilach fotografuje - i robi to nader profesjonalnie. Wykorzystywanie osobistych talentów, które daje nam Pan Bóg, jest wskazane. To mówi o naszej niepowtarzalnej wyjątkowości, ale jednocześnie zachęca, by tym kapitałem możliwości dzielić się z innymi - mówi o. Mariusz.
Ilość wolnego czasu u uczennic jest zależna od rodzaju posługi, jaką wykonują. Siostry, które pracują w domach księży emerytów, mają go niewiele. Ze wszystkim podporządkowują się swoim podopiecznym. - Jeśli policzmy czas, który przeznaczamy na modlitwę, studium i pracę, okaże się, że tych wolnych chwil pozostaje niezbyt dużo. Godziny się kurczą - przyznaje s. Emilia. - Dopiero niedziela jest dniem, w którym mamy trochę więcej czasu dla siebie. Wtedy możemy się spotkać, razem pójść gdzieś lub pojechać. Raz w roku mamy urlop. Każdego miesiąca przeżywamy dzień skupienia. Wszystko po to, by zadbać o swoje życie duchowe, by mieć dzień ciszy, wewnętrznej pustyni, która służy wyciszeniu i nabraniu dystansu do wielu spraw, skupieniu się na tym, co naprawdę istotne. Nasz założyciel, bł. Jakub Alberione, mawiał, że najlepszym odpoczynkiem jest zmiana zajęcia. Przekonywał, że już sama zmiana staje się odpoczynkiem. Próbujemy wcielać tę zasadę w życie. To prawda, że w zgromadzeniach zakonnych pracy nie brakuje, ale trzeba też pilnować, aby to zaangażowanie nie przekształciło się w pracoholizm, który wypacza prawdziwy sens ludzkiej pracy i alienuje człowieka, osłabiając stopniowo jego właściwe relacje do Boga, bliźnich i samego siebie. W naszym przypadku praca jest pełnieniem apostolstwa - głoszeniem i dawaniem światu Jezusa i zbawienia. Przynagla nas miłość Chrystusa i pasja względem ludzi, którym służymy, więc robimy, co możemy... - kończy z uśmiechem.
AGNIESZKA WAWRYNIUK
Echo Katolickie 4/2017
opr. ab/ab