Czy katolik powinien modlić się o pieniądze?
Czy powinniśmy modlić się o pieniądze? To pytanie wbrew pozorom ma sens. Odpowiedź jest bardzo prosta...
- Każdy rodzic pragnie dla swoich dzieci wszystkiego, co najlepsze. Pan Bóg jest naszym najwspanialszym Ojcem i nie mam wątpliwości, że chce nam pomagać także w sferze finansowej. Doświadczyłem tego osobiście - przekonuje Jarosław Marszałek, autor książki „Czy możemy modlić się o pieniądze?”. - My, Polacy, uznajemy pieniądze za temat tabu. Nie umiemy łączyć wiary z finansami. Po wydaniu książki nieraz słyszałem, szczególnie od ludzi starszych, że warto modlić się np. o zdrowie, natomiast nie wypada zawracać głowy Panu Bogu potrzebami materialnymi. Wiele osób jak refren powtarzało, że nie należy prosić o pieniądze. To dziwne, bo przecież nie da się bez nich funkcjonować. Każdy z nas ma do czynienia z finansami, każdy potrzebuje pieniędzy - mówi J. Marszałek i zwraca uwagę, że ten temat jest mocno obecny w Piśmie Świętym. Pieniądze nie są ani dobre, ani złe. One nie psują charakteru, ale go ujawniają.
- Sfery wiary i finansów wbrew pozorom nie gryzą się. Pan Bóg dobrze wiedział, że będziemy mieli kłopot z pieniędzmi. W Biblii na temat wiary mamy ponad 500 wersów, podobna ilość dotyczy modlitwy. Finansów, zarabiania i zarządzania majątkiem dotyka natomiast aż 2350 wersów. Znajdziemy w nich całe mnóstwo rad, które, niestety, ciągle traktujemy jako nieaktualne - tłumaczy Artur Kalicki z Edukacji Finansowej Crown.
AWAW
Boża ekonomia rządzi się innymi zasadami niż współczesny świat. Tu nie ma miejsca na kredyty i egoizm.
Artur Kalicki zaznacza, że statystyczny Polak popełnia w sferze finansowej dwa błędy. Pierwszy dotyczy braku wiedzy związanej z zarządzeniem pieniędzmi. Zbyt rzadko zastanawiamy się, na co w pierwszej kolejności powinniśmy przeznaczać nasze złotówki. Hierarchia jest prosta: najpierw powinniśmy sugerować się potrzebami, a dopiero potem spełniać swoje zachcianki. - Drugi błąd to nasza niechęć do pieniędzy. Uważamy je za coś złego, chcemy się ich jak najszybciej pozbyć - wyjaśnia przedstawiciel EF Crown. Na podstawie Biblii podaje konkretne przykłady rad, jakie daje nam Pan Bóg. Stwórca przestrzega nas m.in. przed braniem kredytów.
- Pismo Święte mówi, że sługą wierzyciela jest dłużnik, dług utożsamia z niewolą. Zobaczmy, jak dzisiejszy świat wpędza nas w zadłużenie. Radzi: „kup teraz, zapłacisz później”. Wszystko wydaje się lekkie, niewinne: ratka, spłatka... Stajemy się niewolnikami banków, zwłaszcza przez kredyty hipoteczne. Bierzemy na siebie kolejne pożyczki, abonamenty, nie zastanawiając się, co będzie za 10-15 lat. Nie myślimy, że możemy np. zachorować lub stracić pracę, a wtedy nie będzie nas stać na spłatę. Chcąc nadążyć z ratami, bierzemy po kilka etatów i tłumaczymy, że to dla dzieci, lepszej przyszłości. Niestety, gdy już uda się spłacić wieloletnie zobowiązania, najczęściej nie mamy przy sobie małych dzieci. Zapracowanie odbija się też na relacjach małżeńskich. Czy Pan Bóg naprawdę chce, byśmy żyli w takim zapędzeniu? Nie sadzę - puentuje A. Kalicki.
Dodaje, że Pismo Święte przestrzega nas także przed poręczaniem, które zazwyczaj kończy się spłacaniem cudzych długów. Bóg poleca, byśmy nie podejmowali znaczących decyzji finansowych na szybko i bez konsultacji z Nim, współmałżonkiem, rodzicami i innymi znającymi życie ludźmi.
AWAW
Coraz więcej osób zaczyna praktykować dziesięcinę. I nie jest to nowa chrześcijańska moda, ale raczej powrót do korzeni i owoc zmiany myślenia. W kwestiach pieniędzy jesteśmy tylko zarządcami.
Edukacja Finansowa Crown organizuje szkolenia i konferencje, podczas których udowadnia, że na pieniądze można spojrzeć inaczej - po Bożemu, bardziej rozsądnie.
- Światem rządzi pośpiech. Nasze szybkie życie często porównuję do zupki instant. Wszystko ma być na już. W tym zapędzeniu nie ma elementu cierpliwości, oszczędzania, przygotowania się do większego zakupu. Dotyka nas wielki zalew informacji, a my chcemy nadążyć - stwierdza A. Kalicki.
Dodaje, iż podczas konferencji poleca słuchaczom, by oddali swoje finanse Panu Bogu. Ryzykowne? Niedorzeczne? Dla wielu pewnie tak. Owo zawierzenie jest jednak bardzo rozsądne, choć początkowo trudne do realizacji.
- Oddać Bogu finanse, to uczynić Go właścicielem tych pieniędzy i uczciwie pracować. Nieważne, czy mamy swoją firmę, czy pracujemy u kogoś. To i tak nie jest nasze - my jesteśmy tylko zarządzającymi i najemnikami. Trzeba pracować na jak najwyższym poziomie, jednak nie dla samych pieniędzy, tylko Jego chwały. Praca dana jest dla naszej korzyści, byśmy się zdrowo rozwijali i funkcjonowali, ale nie przepracowywali - przestrzega pan Artur.
Podczas szkoleń EF Crown prelegenci starają się pokazywać uczestnikom, że Pan Bóg chce byśmy żyli w obfitości.
- Nie chcę być bogaty, chcę być majętny - mówi przedstawiciel organizacji. Jaka jest różnica między tymi pojęciami? - Bogaty pokłada całą ufność i serce w bogactwie, a majętny posiada duże dobra, którymi wiernie zarządza, aby mógł powiedzieć, że jest wiernym sługą. Moją rolą jest poznanie Bożych zasad, a później zastosowanie ich w praktyce. Bóg powiązał wierność związaną z małymi rzeczami z pieniędzmi. Jeśli będę wierny w finansach, to On powierzy mi także większe dobra. Obserwując ludzi, ale i swoje życie, dostrzegam, że im bardziej się dzielimy, tym większe dobra przepływają przez nasze ręce. Moim pragnieniem jest dawać o wiele więcej, ale czy tak się stanie? Nie wiem. Cały czas uczę się Bożej ekonomii, bycia wiernym w jej poznawaniu i wypełnianiu - wyznaje A. Kalicki.
O dziesięcinie przeczytałam w jednym z tygodników katolickich. Jest ona pomysłem samego Boga i wielkim testem dla człowieka, który decyduje się ją praktykować.
- Uczestnicy kursów pytają o nią od początku, choć jest dopiero ósmym tematem naszych spotkań. Aby się do niej dobrze przygotować, należy poznać wiele innych elementów Bożej ekonomii. Trzeba zrozumieć, że to Pan Bóg jest właścicielem naszych dóbr; pojąć, na czym polega ludzka i Boża odpowiedzialność w kwestii pieniędzy i pracy. Mówimy o konieczności poszukiwania rady, stylu życia, uczciwości i dopiero potem dochodzimy do zagadnienia dziesięciny - wyjaśnia pan Artur.
- O dziesięcinie dowiedzieliśmy się z konferencji i kazań. Wprowadziliśmy ją w czyn i spostrzegliśmy, jak przewartościowuje życie. Jest niesamowitym lekarstwem na chciwość i pożądliwość w stosunku do pieniędzy. To niesamowite, bo z dziesięciny korzysta ten, kto ją daje i ten, kogo wspomagamy. Dziesięcina jest także oddawaniem chwały Bogu - podkreśla J. Marszałek.
W swojej książce zamieścił kilka świadectw dotyczących życia według Bożej ekonomii. Wszystko po to, by pokazać, że zaufanie Bogu i zmiana stosunku do pieniędzy przynosi wiele pozytywnych zmian.
W podobnym tonie wypowiada się A. Kalicki. - Aby uznać, że dziesięcina jest oddawaniem chwały Bogu, najpierw muszę przyjąć, że wszystko, co zostało mi powierzone, należy do Niego, a ja jestem tylko zarządcą owego mienia. Jeśli to przyjmę, dawanie dziesięciny stanie się o wiele łatwiejsze. Św. Leon Wielki mówił, że tylko ten, kto ofiaruje Bogu to, co sam od Niego otrzymał, oddaje należną Mu chwałę. W dziesięcinie zachowujemy dla siebie jedynie 90% środków, a oddajemy aż 10% - wyjaśnia.
Podkreśla, że w dziesięcinie nie chodzi nawet o kwoty, ale postawę serca. Przypomina, że tylko radosnego dawcę miłuje Bóg. Swoimi pieniędzmi trzeba dzielić się z radością i miłością.
Na zakończenie pan Artur cytuje fragment z Księgi Malachiasza: „Alboż godzi się człowiekowi oszukiwać Boga, jak wy Mnie oszukujecie? Pytacie: «W czym oszukaliśmy Cię?» W dziesięcinach i ofiarach. Jesteście zupełnie przeklęci, bo wy - i to cały naród - ustawicznie Mnie oszukujecie! Przynieście całą dziesięcinę do spichlerza, aby był zapas w moim domu, a wtedy możecie Mnie doświadczać w tym - mówi Pan Zastępów - czy wam nie otworzę zaworów niebieskich i nie zleję na was błogosławieństwa w przeobfitej mierze” (Ml 3,8-10).
- Razem z żoną praktykujemy dziesięcinę od wielu lat. Dajemy i dziesięcinę, i jałmużnę. Słyszę też świadectwa innych, którzy czynią podobnie. Odsyłam do książki „Uzdrowienie finansów” Małgorzaty i Wojciecha Nowickich, gdzie znajdziemy aż 50 historii ludzi, którzy przeszli różne doświadczenia, wręcz cuda, kiedy tylko uznali, że nie są właścicielami swoich pieniędzy - zachęca A. Kalicki.
Przytacza też świadectwo pewnego księdza. Wracając z Warszawy, zatrzymał się w przydrożnej restauracji, by coś zjeść. Po wejściu zobaczył dzieci, które prosiły o posiłek. W portfelu nie miał zbyt wiele. Mimo to powiedział w sercu: „Panie Boże, weź te pieniądze, niech służą”. Kupił jedzenie i wrócił z pustym portfelem. Po przyjeździe zobaczył na stole kopertę, a w niej sumę, która była mu potrzebna w tamtym czasie... Tak działa Bóg!
AGNIESZKA WAWRYNIUK
Echo Katolickie 5/2017
opr. ab/ab