Jak rozumieć wyrażenia „wynagradzać Panu Bogu” i „zadośćuczynić drugiemu człowiekowi”?
„Szczęść
Boże! Wspominał ksiądz niedawno o niedoskonałości języka, manifestującej się
także w języku religijnym - napisał do mnie pan Władysław. - Konkretnie
chodziło o formułę spowiedzi, wedle której Pana Boga „obrażamy” naszymi
grzechami, co tak naprawdę jest teologicznym absurdem, ponieważ, jak ksiądz to
słusznie ujął, Pan Bóg jest bytem doskonałym pozostającym poza naszym
zasięgiem. Dorzucę i mój kamyczek do tego ogródka. Skoro tak, jak rozumieć wyrażenie:
„wynagradzać” Panu Bogu?
Często
słyszymy je w kościele, w bardzo dostojnych kontekstach - kontynuował
Czytelnik. I znów myśli uciekają na pole ekonomii, wymiany handlowej,
konieczności rekompensaty za wyrządzone szkody. Wyobraźnia podpowiada
nierówność w wymianie dóbr itd. A przecież to błędne skojarzenia. Jak się w
nich nie pogubić?”.
Rzeczywiście, zanurzonym w materię stosunkowo łatwo przychodzi nam „wikłać” w jej prawa Pana Boga. Nie jest to obrazoburstwo, ponieważ On jest doskonale świadom faktu, iż tu, na ziemi, możemy Go poznawać co najwyżej przez paralele - na tyle, na ile nam pozwala na to ułomna, ludzka myśl. Konteksty, o których wspomina pan Władysław, to zapewne kult Serca Pana Jezusa, cześć oddawana Niepokalanemu Sercu Maryi, może również życie świętych: Franciszka z Asyżu, Małgorzaty Marii Alacoque, siostry Faustyny Kowalskiej, Józefa Sebastiana Pelczara. W każdy pierwszy piątek miesiąca w naszych kościołach sprawowana jest Eucharystia „wynagradzająca” za wszelkie zniewagi popełnione wobec Najświętszego Serca Jezusowego. Towarzyszy jej spowiedź wiernych i Komunia św. Liczba „dziewięć”, jaka wpisana jest w to nabożeństwo (wedle obietnicy danej św. Małgorzacie), ma być gwarantem szczególnej bliskości Jezusa w chwili śmierci. Nieprzypadkowy jest też okres dziewięciu miesięcy, podczas których - jak mówimy potocznie - „obchodzimy pierwsze piątki”. To przecież dokładnie oznacza czas, jakiego potrzebuje człowiek kształtujący się pod sercem matki, aby przyjść na świat. W sensie duchowym zatem chodzi o „narodziny z Ducha” (por. J 3,3n) - o nowe życie, w którym na pierwszym miejscu zostanie postawiona pokochana, uwielbiona Boża Miłość!
Wracając do sedna rozważań: czy „wynagrodzenie” Panu Bogu ma coś wspólnego z „ekonomią, wymianą handlową, koniecznością rekompensaty za wyrządzone szkody”? Zdecydowanie nie! Mówimy tak, ponieważ w naszym sposobie komunikowania się, opisu Pana Boga posługujemy się analogiami. Nie jesteśmy w stanie Go zranić, dotknąć - popełniając grzechy, krzywdzimy przede wszystkim siebie. Zatem „wynagrodzenie” - i wszelkie płynące zeń konsekwencje - jest potrzebne przede wszystkim nam! Ma służyć naszemu dobru. Określić kierunek naszej aktywności! „Żadna ludzka cena nie może wyrównać tego, co się otrzymało, owocu przenajdroższej Krwi Chrystusowej - pisał św. Jan Paweł II w adhortacji „Reconciliatio et paenitentia”. „Akty zadośćuczynienia - które, choć zachowują charakter prostoty i pokory, powinny mocniej wyrażać to, co oznaczają - zawierają cenne elementy: są znakiem osobistego zaangażowania, które chrześcijanin podejmuje w Sakramencie wobec Boga, aby rozpocząć nowe życie”.
W najpełniejszym, najdoskonalszym sensie zadośćuczynienie za nasze grzechy złożył Syn Boży przez swoją mękę, krzyż i zmartwychwstanie. Jego łaską jesteśmy zbawieni przez wiarę. „A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga” - pisał św. Paweł w Liście do Efezjan (por. Ef 2,4-10). Jak nam relacjonuje ewangelista, z przebitego serca wypłynęła krew i woda (por. J 19,34n) - znak obfitości Bożej łaski, a zarazem symbol odnoszący do Eucharystii, gdyż właśnie ona jest najdoskonalszym aktem wynagrodzenia.
Kiedy „dokładamy” do tego nasze codzienne umartwienia, modlitwę, trud pracy nad sobą, miłość znajdującą swoje ukonkretnienie w służbie bliźnim, przebaczenie itd. - czynione w imię Jezusa Chrystusa - sprawiamy, że, jak pisał św. Franciszek z Asyżu, na nowo „Miłość staje się kochana”! On tego chce! Czy z powodu egoistycznego pragnienia odbierania hołdów i czci, jak to czynili bogowie znani z różnych starożytnych mitologii? Nie. Dlatego, że wie to, co tak lapidarnie ujął po swoim nawróceniu św. Augustyn: że „niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu”. Jest w swoim pragnieniu bardzo stanowczy, co wyraża się surowymi napomnieniami w momentach, gdy człowiek zaczyna „klecić” wizję szczęścia „po swojemu”, prawdziwe dobra zastępując błyskotkami, prawdę - jej refleksami, czysty kult - marnymi podróbkami. Przypominał o tym ustami proroka Izajasza: „Co mi po mnóstwie waszych ofiar? Syt jestem całopalenia kozłów i łoju tłustych cielców (...). Przestańcie składania czczych ofiar! Obrzydłe Mi jest wznoszenie dymu; święta nowiu, szabaty, zwoływanie świętych zebrań. Nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości (...). Ręce wasze pełne są krwi. Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu! Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrem! Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie! (...) Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby czerwone jak purpura, staną się jak wełna” (Iz 1,11-18). Mocne słowa. I jakże prawdziwe.
Pozostaje jeszcze jedna kwestia: wynagrodzenie, czy - może lepiej użyć innego słowa - zadośćuczynienie drugiemu człowiekowi (społeczności) za wyrządzone krzywdy (materialne, moralne i in.). Nie można o tym zapomnieć. Katechizm stanowi jasno: „Wszelkie wykroczenie przeciw sprawiedliwości i prawdzie nakłada obowiązek naprawienia krzywd, nawet jeśli jego sprawca otrzymał przebaczenie. Jeśli jest rzeczą niemożliwą naprawienie szkody publicznie, należy to zrobić w sposób ukryty; jeśli ten, kto doznał krzywdy nie może zostać wynagrodzony bezpośrednio, powinien otrzymać zadośćuczynienie moralne w imię miłości. Obowiązek naprawienia krzywd dotyczy również przewinień wobec dobrego imienia drugiego człowieka. Naprawienie krzywd - moralne, a niekiedy materialne - powinno być ocenione na miarę wyrządzonej szkody. Jest ono obowiązkiem sumienia” (KKK 2487).
KS.
PAWEŁ SIEDLANOWSKI
Echo
Katolickie 11/2018
opr. ab/ab