Uczeni piszący o Jezusie z punktu widzenia historycznego posługują się czasem wyrażeniem „Jezus egzorcysta”.
ISBN: 978-83-7424-444-2
wyd.:
Edycja Świętego Pawła
Częstochowa 2010
format: 12,5 x 19,5 cm
stron: 168
oprawa: twarda
cena: 19,95 zł
Spis treści | |
Czym nie są, a czym są cuda Jezusa | |
I. ZWYCIĘSTWA NAD CHOROBAMI | |
Choroba w Biblii | |
Sposób uzdrawiania | |
Teściowa Piotra (Mt 8, 14-15; Mk 1, 29-31; Łk 4, 38-39) | |
Trędowaty (Mt 8, 1-4; Mk 1, 40-45; Łk 5, 12-14) | |
Dziesięciu trędowatych (Łk 17, 11-19) | |
Kobieta z krwotokiem (Mt 9, 20-22; Mk 5, 25-34; Łk 8, 43-48) | |
Sparaliżowany z Kafarnaum (Mt 9, 1-8; Mk 2, 1-12; Łk 5, 18-26) | |
Sparaliżowany nad sadzawką (J 5, 1-9a) | |
Człowiek z uschniętą ręką (Mt 12, 9-14; Mk 3, 1-6; Łk 6, 6-11) | |
Pochylona kobieta (Łk 13, 10-17) | |
Puchlina wodna (Łk 14, 1-6) | |
Chłopiec z Kafarnaum (Mt 8, 5-13; Łk 7, 1-10; J 4, 46-54) | |
Ucho Malchosa (Łk 22, 49-51) | |
Głuchoniemy (Mk 7, 31-37) | |
Ślepy z Betsaidy (Mk 8, 22-26) | |
Ślepy od urodzenia (J 9, 1-7) | |
Bartymeusz i dwaj ślepi (Mt 9, 27-31; 20, 29-34; Mk 10, 46-52; Łk 18, 35-43) | |
II. ZWYCIĘSTWA NAD ZŁYMI DUCHAMI | |
Pojmowanie szatana i złych duchów | |
Szalony w synagodze (Mk 1, 21-28; Łk 4, 33-37) | |
Chłopiec z padaczką (Mt 17, 14-21; Mk 9, 14-29; Łk 9, 37-43) | |
Głuchy opętany (Mt 9, 32-34; 12, 22-24; Łk 11, 14-16) | |
Opętany z Gerazy (Mt 8, 28-34; Mk 5, 1-20; Łk 8, 26-39) | |
Kananejka (Mt 15, 21-28; Mk 7, 24-30) | |
Reakcje wrogów (Mt 12, 22-29; Mk 3, 22-27; Łk 11, 15-23) | |
Jezus egzorcysta? | |
III. ZWYCIĘSTWA NAD SIŁAMI PRZYRODY | |
Bóg, świat, Chrystus | |
Uciszenie sztormu (Mt 8, 23-27; Mk 4, 35-41; Łk 8, 22-25) | |
Chodzenie po wodzie (Mt 14, 22-33; Mk 6, 45-52; J 6, 16-21) | |
Ryba i moneta (Mt 17, 24-27) | |
Przemiana wody w wino (J 2, 1-11) | |
Cudowny połów ryb (Łk 5, 1-11; J 21, 1-11) | |
Rozmnożenie chleba i ryb (Mt 14, 13-21; Mk 6, 32-44; Łk 9, 10b-17; J 6, 1-15) | |
Uschnięta figa (Mt 21, 18-20; Mk 11, 12-14. 20-21) | |
IV. ZWYCIĘSTWO NAD ŚMIERCIĄ | |
Córka Jaira (Mt 9, 18-19. 23-26; Mk 5, 21-24. 35-43; Łk 8, 40-42. 49-56) | |
Syn wdowy (Łk 7, 11-17) | |
Wskrzeszenie Łazarza (J 11, 1-44) | |
Zmartwychwstanie | |
Lektury | |
Indeks głównych tekstów | |
Cuda Jezusa w czytaniach niedzielnych |
Mk 1, 40 I przychodzi do Niego trędowaty, prosząc Go, na kolana padając i mówiąc: „Jeśli zechciałbyś, możesz mnie oczyścić”. 41 A [Jezus]rozgniewawszy się, wyciągnął rękę i mówi: „Chcę, zostań oczyszczony”. 42 I zaraz odszedł od niego trąd i został oczyszczony. 43 A Jezus zbeształ go i zaraz go wyrzucił, mówiąc: Uważaj, żebyś nikomu nic nie powiedział, ale odejdź, pokaż się kapłanowi i ofiaruj za swe oczyszczenie, co nakazał Mojżesz – na świadectwo dla nich. 45 On zaś wyszedłszy, zaczął rozgłaszać i rozpowiadać o tym zdarzeniu, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, ale był poza nim, na miejscach pustych. I przychodzono do Niego zewsząd.
Kto porówna powyższy tekst z jakimkolwiek tłumaczeniem Biblii, zauważy zapewne istotną różnicę. Wszyscy piszą, że Jezus dotknął trędowatego z litości – a tu podałem, że pod wpływem gniewu. Wynika to z różnicy między rękopisami greckimi. Znaczna większość zawiera słowo „zlitowawszy się”. Tylko sporadycznie, w tak zwanej tradycji zachodniej, między innymi w ważnym kodeksie (rękopisie) D, pojawia się wersja „rozgniewawszy się”. Lepiej ją jednak uznać za pierwotną, gdyż przepisujący Ewangelię mogli łatwo uznać, że litość tu pasuje, a wzmianka o gniewie musiała im się wydać dziwna. Natomiast nie było powodu, żeby ktoś wstawił gniew na miejsce litości.
Jest to jedno z nielicznych miejsc w Nowym Testamencie, gdzie różnice między rękopisami starożytnymi prowadzą do istotnej trudności w ustaleniu oryginału. Istotnej, to znaczy takiej, w której trudno dokonać ostatecznego wyboru, a dwie wersje różnią się treścią. W żadnym z tych miejsc różnica nie ma jednak znaczenia dla prawd wiary. W związku z tym trzeba oczywiście wyjaśnić, dlaczego Jezus rozgniewał się na trędowatego, ale to okaże się możliwe.
Niektóre elementy opowiadania mogły być, patrząc od strony pisarskiej, ułożone przez ewangelistę. Prośba trędowatego do Jezusa: Jeśli zechciałbyś, możesz mnie oczyścić, brzmi jak prośba do Boga (por. np. Mdr 12, 18), a przecież trędowaty nie wiedział, kim Jezus naprawdę jest. Uroczyste stwierdzenie uzdrowienia: I zaraz odszedł od niego trąd i został oczyszczony, w pierwotnej wersji ustnej mogło być krótsze. Tak jest w równoległym tekście z Ewangelii św. Mateusza: I oczyszczony został jego trąd (Mt 8, 3). Wzmianka o Mojżeszu w wersecie 44 może być dopowiedzeniem wyjaśniającym czytelnikowi zwyczaje żydowskie. Wreszcie ostatnie zdanie, werset 45, jest wyraźnie komentarzem ewangelisty, napisanym jego stylem i z jego punktu widzenia. Podobny charakter mają wiadomości o zakazie rozgłaszania cudów, które zawarte są w innych opowiadaniach na ich temat.
Tekst grecki tego opisu zawarty w Ewangelii zawiera rzadkie słowa i zwroty, których występowanie można tłumaczyć tym, że oryginał ustny relacji był w języku aramejskim, jakim mówili Jezus i apostołowie. Trzon opisu ma cechy oryginalne i pierwotne, „trudne do wymyślenia”. Bliski jest więc relacji naocznego świadka na temat zaskakującego wydarzenia.
I tak w wersetach 41 i 43 Jezus pokazany został w gniewie (co tłumacze zacierają). Dobrowolne dotknięcie trędowatego było czymś niesłychanym, nawet jeśli wziąć pod uwagę, że Jezus nie ulegał lękowi przed nieczystością (Mk 5, 21-34). Żadne źródło starożytne o czymś takim nie donosi, gdyż trędowaci budzili wstręt, a samo dotknięcie trędowatego w pojęciu Żydów czyniło nieczystym i wykluczało ze społeczeństwa. Nietypowe jest wreszcie to, że Jezus nakazał wypełnić przepisy Prawa Mojżeszowego, czego zwykle nie czynił. Przepisy te (Kpł 13-14) nakazywały między innymi, żeby ustanie trądu stwierdził oficjalnie kapłan. Jeśli chodzi o słowa Jezusa: Chcę, zostań oczyszczony, to przypominają one inne krótkie polecenia towarzyszące cudom, jak Talitha kum („Dziewczynko, wstań”, Mk 5, 41) i Effatha („Otwórz się”, Mk 7, 34).
Dzisiejszy czytelnik może zrozumieć to opowiadanie niedokładnie, gdyż ma inne skojarzenia niż ludzie ówcześni. Zacznijmy od trądu. Dzisiaj również budzi on odrazę, ale jest traktowany jako określona choroba, którą można wyleczyć. Tymczasem starożytne słowo „trąd” (hebr. caraat, gr. lepra) miało szerszy zakres, określając każdą dużą, odrażającą zmianę na skórze, a także zagrzybienie rzeczy. Słowo greckie sugeruje łuszczenie się.
W Izraelu traktowano taki trąd jako ohydę wykluczającą z narodu, który miał być czysty rytualnie i moralnie. Trąd był więc pojmowany raczej jako nieczystość niż jako choroba w sensie medycznym. Do cierpień chorych dołączało się wykluczenie, społeczna izolacja. Dlatego po wyzdrowieniu potrzebny był jeszcze kapłan, który potwierdzi powrót do społeczności.
Ze świata grecko-rzymskiego znamy jedną relację o niezwykłym uleczeniu z trądu, przy czym wystąpił on jako czasowy objaw, który pojawił się na pośrednim etapie drogi do wyleczenia innej choroby (Galen, Subfiguratio empirica 10). Natomiast na trąd (rozumiany szeroko) proponowano rozmaite specyfiki. W tym kręgu widziano więc tę dolegliwość raczej medycznie.
Natomiast w niektórych tekstach Starego Testamentu (np. Lb 12, 10; 2 Krl 15, 5) oraz w koncepcji uczonych w Piśmie i rabinów trąd był traktowany jako kara Boża za grzechy. Trędowaty był grzesznikiem, a oczyszczenie z trądu było też oczyszczeniem od winy. Było ono przypisywane samemu Bogu (Wj 4, 6; Lb 12, 1-14; 2 Krl 5).
To może tłumaczyć gniew Jezusa. Ohyda trądu i ohyda zła doprowadziły Go do pasji. Trędowaty został uleczony, ale też ostro skarcony. Przy okazji poznajemy prawdziwy portret Jezusa jako człowieka, który przeżywał emocje, portret różny od przesłodzonych obrazków, jakimi często karmi się pobożność.
Jezus uleczył przez dotyk, co czynił częściej (była o tym mowa w rozdziale o sposobach uzdrawiania), choć dodał też słowa. Jednakże dotknięcie trędowatego powinno według przepisów ściągnąć na niego nieczystość rytualną (por. np. Kpł 5, 3). Prawo to było dobrze znane, a uczeni w Piśmie jeszcze uczynili je bardziej szczegółowym, o czym świadczy osobny traktat Miszny o trędowatych.
Dotykając trędowatego, Jezus pokazał, że tym prawom nie podlega. Zamiast ulec nieczystości, sam trędowatego oczyścił. Musiał więc znać niezwykłą wartość swego dotyku, i to nie tyle medyczną, co religijną. Kilka analogii ze Starego Testamentu ilustruję tę sytuację: Wj 29, 37 i 30, 29 – cokolwiek dotknie ołtarza, staje się święte (por. Mt 23, 19). Kpł 6, 11 – kto dotknie ofiar, będzie uświęcony (por. Ag 2, 12). Dotknięcie ust oznacza powołanie prorockie (Iz 6, 7; Jr 1, 9; Dn 10, 16. 18). Dotknięcie może mieć nadzwyczajne skutki (Wj 4, 25; 2 Krl 13, 21).
Żaden z tych przykładów nie odpowiada ściśle dotknięciu trędowatego przez Jezusa. Jest jednak jasne, że to, co widzimy jako nagłe uleczenie, czyli jako cudowne, medycznie niemożliwe ustanie ciężkiej choroby, było pojęte przede wszystkim jako religijne oczyszczenie na skutek kontaktu ze sferą sakralną. Istotnie, wydaje się ono medycznie niemożliwe, gdyż nawet dolegliwości skórne na tle nerwowym nie znikają nagle. Działanie przez dotyk czerpie z Bożej mocy, a zwłaszcza z Bożej świętości, przymiotowi przypisywanemu Bogu oraz osobom i rzeczom przezeń uświęconym.
Wynika stąd, że Jezus dotykając trędowatego, świadomy był swojej mocy i świętości. Był tak bliski Bogu, że zetknięcie z Nim mogło uwalniać od najgorszej nieczystości. Dotknięcie trędowatego i uleczenie go jawi się nie tyle jako cud medyczny, ile akt oczyszczenia i akt objawienia Jezusa jako Świętego świętością Bożą. Skutkiem dotknięcia nie było samo wyleczenie, lecz także religijne oczyszczenie i przywrócenie choremu miejsca w społeczności.
Uczeni piszący o Jezusie z punktu widzenia historycznego posługują się czasem wyrażeniem „Jezus egzorcysta”. Mają wtedy na myśli to, że jako człowiek w toku swej działalności Jezus występował między innymi w tym charakterze. Taki sposób mówienia może, choć oczywiście nie musi, wiązać się z próbą zredukowania znaczenia Jezusa do rzędu „starożytnego egzorcysty żydowskiego”. Druga, całkiem przeciwna, intencja, jaka może za tym mianem stać, to chęć podkreślenia znaczenia egzorcyzmów i walki ze złem duchowym – tak w życiu Jezusa, jak w życiu chrześcijańskim.
Prawidłowa odpowiedź na pytanie, czy i na ile Jezusa można uznać za egzorcystę, zależy oczywiście od samych Ewangelii, a nie od takich zapotrzebowań. Czy Ewangelie Go tak przedstawiają? Zbadawszy sposób widzenia złych duchów i demonów w Ewangeliach oraz poszczególne przypadki uzdrowienia ludzi gnębionych przez złe duchy, trzeba na to pytanie odpowiedzieć raczej negatywnie.
Jak stwierdziliśmy, o zagrożeniu człowieka przez szatana mowa w Piśmie Świętym bardzo wyraźnie, ale nie utożsamia się ono automatycznie z działaniem „złych duchów”. Szatan, czyli diabeł, to osobowy, duchowy wróg człowieka, kusiciel, który skłania go do grzechu, podczas gdy „złe duchy” i „demony” to zbiorcze nazwy złych sił, jakie zaburzają umysł ludzki, ale niekoniecznie mają cechy osobowe. Żaden termin biblijny nie ma sensu takiego, jak dzisiejsze „opętać”, gdyż Biblia nie oddziela nadprzyrodzonych zaburzeń myślenia i postępowania od naturalnych.
Popularny pogląd mówi inaczej. Tak sądzą ci, którzy mechanicznie utożsamiając tak nazywane złe siły z szatanem, w nauce Ewangelii dopatrują się potwierdzenia, że może on uczynić z człowieka bezwolną kukiełkę, odróżniając to od „zwykłego” ulegania pokusie. Z tej inspiracji biorą się, niestety, zafałszowania przekładów biblijnych, które przedstawiają złe duchy bardziej osobowo niż grecki oryginał, a nawet dodają do przekładów Ewangelii wzmianki o opętaniu, w tekście oryginalnym nieobecne.
Takie podejście bezwiednie inspiruje przekonanie odwrotne, podzielane nie tylko przez ateistów, ale i przez wielu wierzących, że w czasach Jezusa ludzie byli tak naiwni, że wszelkie zaburzenia psychiczne przypisywali opętaniu, ale my od tego przesądu jesteśmy już wolni. W ten sposób przypisuje się Ewangeliom błąd, a przy okazji podaje w wątpliwość istnienie i znaczenie szatana.
Owszem, w źródłach pogańskich i apokryfach żydowskich spotkamy tego rodzaju wizję opętania, ale Ewangelie są daleko ostrożniejsze. Trzeba więc wrócić do ich sposobu mówienia i rozdzielić pojęcia „szatan” i „złe duchy”, które późniejsze chrześcijaństwo przeważnie łączyło. „Złe duchy” nie oznaczają bezpośredniej, osobowej obecności szatana, choćby nawet wynikały pośrednio, jak całe zło w świecie, z jego działania. Ten związek Ewangelie zakładają, ale nie wykładają go szczegółowo ani nie redukują do wpływu bezpośredniego, choć taki wpływ bezpośredni, czyli opętanie, pozostaje możliwy.
Przypomnę, że mówiąc o złych duchach bądź demonach działających na człowieka, autor biblijny nie rozstrzyga, czy chodzi o chorobę psychiczną, odurzenie, moralną złośliwość czy bezpośredni wpływ szatana. Wynika to po prostu stąd, że ludzie ówcześni tak mówili o szalonych, przeważnie nie wiedząc, czemu przypisać ich zachowanie. Autorzy biblijni i sam Jezus posługują się tym ówczesnym sposobem mówienia, gdyż było to konieczne, by zostać zrozumianym. Diagnoza medyczna i psychologiczna nie była jednak ich celem.
Można stwierdzić, że z przypadków dokładniej przedstawionych przez Ewangelie jeden dotyczy padaczki, a nie „opętania” w dzisiejszym znaczeniu (Mk 9, 14-29 i teksty paralelne). Następny – głuchoty (Mt 9, 32-34 itd.). Garb pochylonej kobiety został przypisany działaniu szatana na sposób przenośny (Łk 13, 10-17). Jedno opowiadanie dotyczy szalonego „w duchu nieczystym”, co wolno tłumaczyć jako chorobę psychiczną (Mk 1, 21-28 i tekst paralelny). W opowiadaniu o Kananejce brak szczegółów, choć można podejrzewać padaczkę (Mk 7, 24-30 i tekst paralelny).
Kilka ogólnych wzmianek o wypędzaniu demonów nie pozwala na żadną diagnozę: ani nie potwierdzają bezpośredniego wpływu szatana, ani go nie wykluczają. Natomiast historia o opętanym z Gerazy – jedyna, gdzie Jezus ze złymi duchami rozmawia – ma charakter dydaktycznego midraszu, a nie relacji świadków. Skojarzenie szatana z demonami w dyskusji Jezusa z przeciwnikami zostało zaproponowane przez nich, zaś On skupił się w odpowiedzi na wykazaniu sprzeczności w ich poglądach (Mt 12, 12-20 i teksty paralelne). Teksty te zostały omówione powyżej.
Co więcej, Jezus w takich sytuacjach nie egzorcyzmował! Tylko przy opętanym z Gerazy następuje jakaś wymiana zdań. W innych przypadkach Jezus działał tak, jak przy uzdrowieniach w ogóle: leczył jednym rozkazem, inaczej niż ówcześni egzorcyści. Jak przy wielu uzdrowieniach, tak i tu występują motywy wiary proszących oraz miłosierdzia Jezusowego. W związku z tym sytuacje te należy uznać za podobne do uzdrowień dokonanych przez Zbawiciela, które Ewangelie opisują w zbliżony sposób. Nie wynika to tylko z poglądu dzisiejszej świeckiej medycyny, która dostrzega za relacjami Ewangelii o opętaniach choroby psychiczne i neurologiczne.
Inaczej wyglądało to w ocenie ludzi ówczesnych. Jeśli ktoś żywił pogląd, że wszelkie zaburzenia psychiczne wynikają z działania szatana, widział Jezusa jako skutecznego egzorcystę. Tym bardziej, jeśli uważał wszelkie choroby za skutek działania duchów, co się wtedy trafiało. Uzupełniało to widzenie Jezusa jako lekarza, które zapewne miało większe znaczenie, sądząc z wzmianek Ewangelii o natłoku chorych. Część Jego przeciwników też postrzegała Go jako egzorcystę – tyle że w ich oczach podejrzanego o związki z szatanem.
W świetle Ewangelii Jezus okazuje się więc między innymi wielkim uzdrowicielem, cudownym lekarzem, który potrafi uleczyć człowieka i z kalectwa, i z choroby, i z zaburzeń umysłowych, także tych wywołanych przez szatana. Wyraża to zdolność Jezusa do pokonania wszelkiego zła. Zwycięstwo nad szatanem polega w tym przypadku na usunięciu skutków jego obecności jako inspiratora zła w świecie.
Ponieważ bezpośrednie działanie szatana to przede wszystkim pokusa, osobiste zwycięstwo Jezusa w tej sferze polega na jej zwycięskim odparciu (Mt 4, 1-11 i teksty paralelne). Syn Boży przezwyciężył wpływ szatana, zbawiając nas na krzyżu, i przezwycięża go nadal, wspierając nas swoją łaską. Taka wizja wynika z konsekwentnego odczytania Ewangelii. Płynie z niej zarazem ostrzeżenie, tak ujęte w 1 Liście św. Piotra: „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Wasz przeciwnik, diabeł, krąży jak ryczący lew i szuka, kogo by pożreć. Mocni wiarą stawiajcie mu opór” (1 P 5, 8-9).
opr. aś/aś