Żyd z Europy Wschodniej to jedyny w swoim rodzaju typ człowieka
ISBN 978-83-60040-85-0
stron 192
Ta wyjątkowa książka Abrahama Heschela to opowieść o życiu Żydów w Europie Wschodniej przed wiekiem XX. „Nie pisałem o ich książkach, sztuce czy instytucjach – pisze autor w przedmowie – ale o ich obyczajach, o ich postawie wobec rzeczy w życiu podstawowych, o skali wartości, która kształtowała ich dążenia”.
Chciałem opowiedzieć w tym eseju o życiu wschodnioeuropejskich Żydów, które dobiega kresu w naszych dniach. Nie mówiłem tu o ich książkach, sztuce czy instytucjach, ale o ich codziennym życiu, zwyczajach i obyczajach, o ich postawach wobec zasadniczych spraw życia, o skali wartości, która kierowała ich dążeniami.
Jest to opowieść o całej epoce w żydowskiej historii – opowieść, w której spróbowano sportretować charaktery ludzi odzwierciedlone w sposobie życia pokoleń, w ich wiernościach i motywacjach, w ich jedynych i trwałych cechach. Widziane w szerokiej perspektywie historycznej sprawy, które zyskały taką doniosłość w ostatnich latach, rozważane są tu proporcjonalnie do całego obrazu okresu aszkenazyjskiego, rozciągającego się na ponad osiemset lat1.
Moim zadaniem nie było wyjaśnianie, lecz zobaczenie, rozpoznanie i przedstawienie. Badanie społecznych, ekonomicznych i politycznych czynników działających w tym okresie i ich wpływu na ducha ludzi nie wchodzi w zakres tego eseju. Nie było również moim zamiarem zastanawianie się nad różnymi osiągnięciami tego okresu, takimi jak wkład do nauki i literatury, sztuki i teologii, powstanie Wissenschaft des Judentums2, odrodzenie języka hebrajskiego, nowoczesna literatura w językach hebrajskim i jidysz, syjonizm, żydowski socjalizm, tworzenie nowych ośrodków, odbudowa Izraela, różne próby modernizacji żydowskiego życia i dostosowania go do zmieniających się warunków.
W jaki sposób oceniamy historyczne znaczenie jakiegoś okresu? Według jakich wzorców mierzymy kulturę? Zazwyczaj we współczesnym świecie ocenia się epoki na podstawie postępu ogólnej cywilizacji, jakości książek, liczby uniwersytetów, osiągnięć artystycznych i dokonanych wtedy odkryć naukowych. My, jako Żydzi, z naszą starą tradycją oceniania i sądzenia wydarzeń i pokoleń, wartościujemy historię wedle odmiennych kryteriów, mianowicie według tego, jak wiele doskonałości jest w życiu ludzi, jak wiele duchowej treści w ich codziennej egzystencji. W naszych oczach kultura jest modelem życia ludzi. Oceniamy kulturę według stopnia, w jakim cały naród, nie tylko jednostki, żyje w zgodzie z nakazami odwiecznej doktryny czy też dąży do duchowej doskonałości – stopnia, w jakim możemy znaleźć w codziennym życiu szerokich mas duchowość, współczucie, sprawiedliwość i świętość.
Wzorzec życia narodu jest bardziej znaczący niż wzorzec jego sztuki. Tym, co liczy się najbardziej, nie jest ekspresja, lecz sama egzystencja. Klucz do źródła twórczości tkwi w woli nieodstępowania od duchowości, bycia blisko niewyrażalnego, nie zaś jedynie w zdolności do ekspresji. To, co twórcze, pochodzi z wrażliwego połączenia z tym, co w rzeczywistości odwieczne, nie z ambicji powiedzenia czegoś. Aby właściwie ocenić wschodnioeuropejski okres żydowskiej historii, musiałem zbadać odczuwanie i styl życia ludzi. Doprowadziło mnie to do konkluzji, że w okresie tym nasz naród osiągnął najwyższy stopień duchowości. Czuję, że mam prawo powiedzieć, iż był to złoty okres w żydowskiej historii, w historii żydowskiej duszy.
Większość z nas ulega magnetycznym właściwościom rzeczy i ocenia wydarzenia poprzez ich namacalne skutki. Cenimy rzeczy, które ukazują się nam w Królestwie Przestrzeni. Prawda jednak jest taka, że to, co autentycznie cenne, spotykamy raczej w Królestwie Czasu niż w Królestwie Przestrzeni. Pomniki z brązu żyją dzięki łasce pamięci tych, którzy przyglądają się ich kształtom, podczas gdy chwile duszy trwają nawet wygnane w głąb umysłu. Uczucia, myśli są nasze własne, podczas gdy posiadany dobytek jest nam obcy i często zdradliwy. Być jest czymś bardziej istotnym niż mieć. Chociaż mamy do czynienia z rzeczami, żyjemy w naszych uczynkach.
Poganie chwalą święte rzeczy, prorocy wysławiają święte uczynki. Najcenniejszy przedmiot, jaki był kiedykolwiek na ziemi, to dwie kamienne tablice, które Mojżesz otrzymał na górze Synaj: „Tablice te były dziełem Bożym, a pismo na nich było pismem Boga, wyrytym na tablicach”3. Kiedy jednak Mojżesz zszedł z góry, dzierżąc w rękach dopiero co otrzymane tablice, i zobaczył lud tańczący wokół Złotego Cielca, wypuścił je z rąk i na ich oczach rozbił w kawałki.
Kamień został rozbity, ale Słowa żyją. Sporządzona później przez Mojżesza kopia również przepadła, ale Słowa nie umarły. Ciągle stukają do naszych wrót, jak gdyby prosząc o wyrycie ich „na tablicach każdego serca”. Gdy inni swoją pobożność, zapał, wiarę wyrażali we wspaniałych pieśniach architektury, nasi przodkowie nie mieli ani wprawy, ani materiału potrzebnego do tworzenia podobnych budowli. Król Salomon musiał sprowadzić do Jerozolimy fenickich rzemieślników, aby wzięli udział we wznoszeniu Świątyni Pańskiej. Byli jednak tacy Żydzi, którzy wiedzieli, jak kłaść cegły duszy, jak budować świętość z prostych uczynków, z nauki i modlitwy, z troski, bojaźni i miłości. Wiedzieli, jak kształtować i wznosić piramidy, których dostrzec nie mógł nikt prócz Boga.
Żydzi w Europie Wschodniej żyli bardziej w czasie niż w przestrzeni. Było tak, jakby ich dusza była zawsze w drodze, jak gdyby tajemnica ich serca nie miała pokrewieństwa z rzeczami. Rzadko dane było artyście wyrazić ich ducha w kolorze i linii. Niggun, melodia płynąca w poszukiwaniu swojego nieosiągalnego końca, opowieść, w której dusza zadziwia umysł, knaicz, subtelne przyćmienie myśli albo żarliwy ruch, który niejako bierze sytuację w boski cudzysłów – być może najlepiej wyrażają ich istotę.
Żyd z Europy Wschodniej to jedyny w swoim rodzaju typ człowieka; jego zwyczaje i gust nie odpowiadały klasycznym standardom piękna, był jednak obdarzony tęsknym urokiem; jego twarz nie była podobna do urywka z otwartej książki – nieruchomy obraz jednolitych linii z określoną proporcją tekstu i marginesu – ale do książki, której strony ciągle się odwracają.
Urok ten pochodził z wewnętrznego bogactwa ich istoty, z biegunowości rozumu i uczucia, radości i smutku, z mieszaniny intelektualizmu i mistycyzmu, co często tak dezorientuje analitycznych obserwatorów. Ich duch nie był podobny do blasku spokojnej perły, miękko błyszczącej w cierpliwości i spokoju, ale raczej do drżącego iskrzenia promieni światła, do migotania ciętego klejnotu.
Bycie wesołym, beztroskim, odprężonym – to sztuka, którą mało który z nich poznał. Żydowskie dziecko uczono, że życie zbyt jest ważne, by marnować je na zabawę. Radość, jeśli ją odczuwano, była zawsze wywołana poważną przyczyną, była ozdobą szczęśliwego wydarzenia, uzasadnioną jak logiczny wniosek.
Wielu było takich, którzy nie ufali słowom, a ich najgłębsze myśli mogły znaleźć swój wyraz w westchnieniu. Smutek był ich drugą duszą i słownik ich serca zawierał tylko jeden dźwięk: „Oj!”. A kiedy pojawiało się coś więcej, niż serce mogło powiedzieć, ich oczy milcząco dawały świadectwo. I rzeczywiście na stan ich umysłów wskazuje fakt, że w każdym pokoleniu niektórzy ich przywódcy czuli się powołani do nauczania, że wesołość nie jest grzechem, ale wprost przeciwnie – grzechem jest jej brak.
Powściągany lament był w ich entuzjazmie, a głęboki smutek w ich radości. Ich autentyczne śpiewy są konsekwentnie w tonacji molowej. Melodie, które intonowali weselni grajkowie przed ceremonią zakrycia twarzy panny młodej, niemalże rozrywały jej duszę. Badchen, wesołek, malował płaczliwym głosem obraz cierpień i trudności, jakie życie ma w zapasie dla każdego człowieka. Pod chupą – baldachimem ślubnym – panna młoda, jej matka i babka szlochały. Człowiek, który usłyszał jakąś dobrą wiadomość, wybuchał zwykle płaczem. A jednak wszyscy Żydzi śpiewali: student nad Talmudem, krawiec, szyjąc parę spodni, szewc, łatając dziurawe buty, i kaznodzieja, wygłaszając kazanie.
Przypisy:
1 Okres wschodnioeuropejski był fazą w rozwoju Żydów aszkenazyjskich, patrz s. 29–32.
2 Nowożytne badania naukowe żydowskiej historii i literatury.
3 Księga Wyjścia 32, 16.
opr. aś/aś