Gdzie żołnierz nie może, tam post pomoże

Czy chrześcijanom na Bliskim Wschodzie można pomóc? Na pewno nie załatwi tego wojskowa interwencja USA w Syrii

90 lat temu, 9 września 1923 r., ukazał się pierwszy numer „Gościa Niedzielnego”. Pismo przetrwało do dzisiaj w dobrej kondycji, co w dużym stopniu jest zasługą wiernych Czytelników, którym bardzo za przywiązanie do tytułu dziękuję. Bogu dziękować będziemy za dwa tygodnie. W przygotowanie każdego numeru wkładamy wiele pracy i serca, ale gdyby nie Boże błogosławieństwo, to założony 90 lat temu tytuł dawno przeszedłby do historii. Od dzieciństwa pamiętam fragment psalmu śpiewanego podczas niedzielnych nieszporów o daremnej pracy rzemieślnika, której nie towarzyszy Boża pomoc. Nam ona towarzyszy i dlatego razem z Wami chcemy za nią dziękować. Zapraszam wszystkich wiernych Czytelników i Przyjaciół „Gościa Niedzielnego” na modlitwę uwielbieniową do krypty katedry Chrystusa Króla w Katowicach w sobotę 21 września o godz. 18.00. A następnego dnia na Mszę św. w katowickiej katedrze o godz. 12.00.

Wielokrotnie w ostatnich miesiącach pisaliśmy w „Gościu” o tragedii chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Muszę przyznać, że mimo naturalnego zainteresowania tą sprawą nie miałem pełnej świadomości skali dramatu. Co prawda dosyć powszechna jest wiedza o malejącej liczbie chrześcijan na przykład w Betlejem, dokąd wielu Polaków pielgrzymuje, ale już los chrześcijan irackich jest na tyle odległy, że nie budzi większych emocji. Dwie liczby pokazują wiele. W Iraku w 2003 r. żyło około 1,4 mln wyznawców Chrystusa, dzisiaj jest ich tam mniej niż 300 tys. (więcej na ss. 18–21). Tak wielu ich ubyło w ciągu zaledwie 10 lat. Na naszych oczach zginęła prawie cała wspólnota chrześcijańska. Podobny los może spotkać chrześcijan w Egipcie czy Syrii. Jeżeli ten proces nie zostanie zatrzymany, a na razie nic na to nie wskazuje, już wkrótce chrześcijan na Bliskim Wschodzie pozostanie niewielu. W tamtym rejonie świata giną nie tylko chrześcijanie, ale to właśnie oni są największą ofiarą konfliktów między różnymi odłamami islamu.

Czy chrześcijanom na Bliskim Wschodzie można pomóc? Na pewno nie załatwi tego wojskowa interwencja USA w Syrii. Sytuacja jest tam na tyle skomplikowana, że zakładając nawet dobrą wolę angażujących się państw, efekt może być odwrotny do zamierzonego. Na tym tle wezwanie papieża do postu w intencji mieszkańców Syrii jest jednym z niewielu skutecznych sposobów pomocy. Czasami wojsko potrafi skutecznie rozdzielić walczące strony. W Syrii, nawet gdyby znalazła się armia gotowa tam wejść, nie jest to możliwe. Pozostają więc środki ubogie – post i modlitwa. Aby pościć za mieszkańców Syrii, trzeba przejąć się ich losem. Może zdjęcie, które publikujemy na okładce i w środku numeru, w tym pomoże.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama