Chrystus, wybaczając, dodawał: „nie grzesz więcej”. Najzwyczajniej w świecie chodzi o to, by umieć stanąć w prawdzie. Tylko wtedy miłość jest miłością.
Chrystus, wybaczając, dodawał: „nie grzesz więcej”. Najzwyczajniej w świecie chodzi o to, by umieć stanąć w prawdzie. Tylko wtedy miłość jest miłością.
Hanka Ordonówna w 1933 roku przepięknie zaśpiewała piosenkę o miłości, która niejednemu wycisnęła z oczu łzy. „Miłość ci wszystko wybaczy, smutek zamieni ci w śmiech. Miłość tak pięknie tłumaczy zdradę i kłamstwo, i grzech”. Ordonka zaśpiewała – powtórzę – przepięknie, nie miała jednak racji. A właściwie nie miał jej Julian Tuwim, autor tekstu. Owszem, miłość potrafi wybaczać. Pisał o tym już święty Paweł w 1 Liście do Koryntian. Ale to, że miłość wybacza, nie oznacza, że tłumaczy wszelkie zło. Chrystus, wybaczając, dodawał: „nie grzesz więcej”. Najzwyczajniej w świecie chodzi o to, by umieć stanąć w prawdzie. Tylko wtedy miłość jest miłością.
O grzechu i miłości jest ten dzisiejszy wstępniak, bo tyle w tym tygodniu mówiło się o Kościele w kontekście grzechów duszpasterzy, że aż trzeba przypomnieć, że Kościół to nie tylko pasterze oraz że Pan Jezus wciąż Kościół kocha. Choć media niekoniecznie. Spotkanie biskupów poświęcone pedofilii w Kościele było czymś wyjątkowym, bo po raz pierwszy spotkali się przewodniczący konferencji episkopatów z całego świata, by dyskutować na ten temat. I dobrze. Bo jest to kwestia cierpienia i bólu ofiar, które nigdy nie powinny były zostać ofiarami duchownego. A jeśli zostały, to należy się nimi zająć, jednocześnie skutecznie uniemożliwiając sprawcy krzywdzenie kolejnych osób. Papieżowi wręczono raport o „sytuacji w Polsce”, a część diecezji już się w tej kwestii wypowiedziała, korygując zawarte w nim dane. Też dobrze. Bo chodzi o konkret, fakty i okoliczności, i tylko w ten sposób, to znaczy posługując się konkretami, można działać skutecznie. Przeciwdziałać również. Franciszek odprawił nabożeństwo przebłagalne. To bardzo dobrze. Ale też stwierdził w tym tygodniu, w trakcie audiencji, że ci, którzy spędzają całe życie, nieustannie oskarżając Kościół, są przyjaciółmi i krewnymi diabła. Przywołał postać świętego ojca Pio, mówiąc, że włoski stygmatyk kochał Kościół z wieloma jego problemami i niepowodzeniami. – Kościół jest święty, ale my, dzieci Kościoła, jesteśmy wszyscy grzesznikami, niektórzy wielkimi – dodał.
Miłość jest cierpliwa i łaskawa, nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, współweseli się z prawdą, wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma, nigdy nie ustaje. Wyrecytowane na jednym oddechu wszystkie przymioty miłości z Pawłowego hymnu pasują jak ulał do tego numeru, w którym znajduje się zarówno relacja z rzymskiej konferencji, jak i cytat z wypowiedzi kapłana twierdzącego, że Jezus kocha Kościół i taką właśnie Oblubienicę sobie wybrał. Kościół niejednokrotnie zwaśniony, rozdarty i słaby. I to są bardzo pocieszające słowa. Bo Bogu nigdy nie było łatwo z Jego ludem. Prorocy łajali niewierną Oblubienicę już w Starym Testamencie. Pomimo grzeszności tych, którzy ją tworzą, nie przestaje być jednak oblubienicą, ukochaną i wybraną. I ona sama nie przestaje kochać. Jestem co do tego przekonany.
ks. Adam Pawlaszczyk - redaktor naczelny tygodnika "Gość Niedzielny"
opr. ac/ac