Bez serca się nie da

Historia kultu Najświętszego Serca Pana Jezusa przypomina historię kultu Miłosierdzia Bożego. Zawsze byli przeciwni mu rygoryści, którym nie podobało się przesłanie o Bożym Sercu otwartym szeroko dla wszystkich

Najważniejszym chyba wydarzeniem religijno-społecznym nadchodzącego tygodnia będzie ponowne zawierzenie Polski i Kościoła w Polsce Najświętszemu Sercu Jezusowemu.

Odbędzie się ono w jezuickiej bazylice Serca Jezusowego w Krakowie, z udziałem całego episkopatu Polski, 11 czerwca tego roku. Będzie to zarazem zakończenie obchodów stulecia tego zawierzenia, które pod koniec lipca 1920 r., w obliczu zagrożenia bolszewickiego, złożył na Jasnej Górze prymas Polski kard. Edmund Dalbor, a przypieczętował cały episkopat 3 czerwca 1921 r. w Krakowie. Nieprzypadkowo uroczystość przed stu laty i tegoroczna łączy się z jezuicką bazyliką.

Już w objawieniach, których doznała św. Małgorzata Maria Alacoque (1647-1690), jezuici zostali wskazani jako szczególnie zobowiązani do szerzenia kultu Serca Jezusowego. W tamtych czasach nie wiązało się to z przywilejami i splendorem. Kłopoty spowiednika św. Małgorzaty, o. Jeana Croiseta SJ, przypominają to, czego dwa i pół wieku później doświadczał spowiednik św. s. Faustyny, bł. ks. Michał Sopoćko. Dzieło o. Croiseta o Sercu Jezusa i o życiu św. Małgorzaty zostało nawet wciągnięte na watykański indeks ksiąg zakazanych.

W Kościele po reformacji (1517) i Soborze Trydenckim (1548-63) pod pozorem dbałości o chwałę Bożą rozwinął się niebezpieczny nurt duchowości: jansenizm. Zainicjował go biskup Ypres Kornel Otton Jansen (1581-1643), którego nauczanie charakteryzowało się rygoryzmem moralnym połączonym z religijnym pesymizmem. Propagował on chorobliwe skrupulanctwo w podejściu do sakramentów świętych, skutkujące rezygnacją z częstego przyjmowania Komunii świętej. Skupiał uwagę na wizjach Sądu Ostatecznego, czyśćca i piekła. Echo tego nurtu można obserwować choćby w sztuce obecnej w kościołach w Holandii i północnej Belgii. Pełno tam przedstawień ogni piekielnych, w których cierpią grzesznicy. Żadnego miłosierdzia, żadnej nadziei. Objawienia dane św. Małgorzacie Marii były jakby bezpośrednią odpowiedzią Pana Jezusa na to błędne nauczanie, które przyniosło fatalne skutki zwłaszcza w Holandii i Belgii. Budowanie religijności na strachu ma krótką perspektywę, a nade wszystko fałszywe podstawy. Bez serca się nie da!

Kult Serca Jezusowego rozwinął się szczególnie po tym, jak papież Leon XIII 11 czerwca 1899 r. poświęcił „cały rodzaj ludzki” Najświętszemu Sercu Jezusa. Na początku XX w. bardzo upowszechniły się obrazy Jezusa z sercem, z którego wychodzą płomienie miłości, specjalne nabożeństwa i rekolekcje. Wiele inicjatyw w Kościele, jak choćby Katolicki Uniwersytet Lubelski, przyjmowało wezwanie „Serca Jezusowego”. Nie chodziło przy tym jedynie o hołdowanie prostej pobożności wyrażającej się w litaniach, ale o głoszenie wzywania do nawrócenia, motywowanego nie tyle strachem przed karą, ile odpowiedzią na Bożą miłość. Tego nie należy mylić z próbami obwoływania Pana Jezusa królem Polski ani z dziwnymi strojami. Nawrócenie to nie przedstawienie.

Krakowskie uroczystości, które znajdą przedłużenie we wszystkich parafiach, będą główną liturgią podczas zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski 11 i 12 czerwca. Będzie to pierwsze takie spotkanie od października 2020 r. Choćby dlatego będzie niełatwe. Spraw nazbierało się wiele. Zbliżająca się szybko wizyta „ad limina” to tylko jeden z tematów. Coraz bardziej rysują się w episkopacie i wśród duchowieństwa podziały i resentymenty. Coraz trudniej nam mówić jednym głosem. Pierwszy z brzegu przykład to powołanie na ostatniej Radzie Stałej KEP specjalnej komisji do przygotowania nowego — jakże potrzebnego — dokumentu regulującego obecność duchownych w środkach komunikacji społecznej, gdy od półtora roku trwają prace nad podobnym dokumentem w Radzie KEP ds. Środków Społecznego Przekazu. Czy to wotum nieufności dla rady?

Obchodzimy także czterdziestą rocznicę IV pielgrzymki św. Jana Pawła II do Polski, pierwszej po tzw. transformacji ustrojowej. Była to jedna z najtrudniejszych pielgrzymek do ojczyzny. Tak bardzo, że papież zrezygnował po niej z planowanego wypoczynku w Tatrach przed Światowymi Dniami Młodzieży na Jasnej Górze. Okazało się, jak bardzo Polska marzeń Jana Pawła II różni się od Polski marzeń autora książki „Kościół, lewica, dialog”. A papież w duchu odpowiedzialności za wolność naszą i naszej wspólnej ojczyzny przypominał nam Dekalog. Ten sam, który przed tysiącami lat Bóg dał swojemu ludowi wychodzącemu z niewoli. W dobie moralnego zamętu proponujemy naszym Czytelnikom na wakacje powrót do tamtego nauczania św. Jana Pawła II.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama