Mamy klucz do zrozumienia nie tylko Bożego Narodzenia, ale całych ludzkich dziejów
"Idziemy" nr 51-52/2014
Mamy klucz do zrozumienia nie tylko Bożego Narodzenia, ale całych ludzkich dziejów
Jeśli w ogóle „człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa”, o czym przypomniał nam św. Jan Paweł II, to w Boże Narodzenie prawda ta nabiera szczególnego znaczenia. Generalnie zresztą weryfikuje się ona najmocniej w tych sytuacjach, które przerastają ludzką naturę i naturalne pojmowanie świata. Wtedy najbardziej widać, jak bez Boga i jego realnej obecności w ludzkich dziejach wszystko jest bez sensu.
Nawet ci, którym się marzy stworzenie świata bez religii, muszą co jakiś czas uznać swoją porażkę. Jeszcze przed dziesięciu laty mogli się łudzić, że eksplozja postaw religijnych, która nastąpiła po śmierci św. Jana Pawła II, była czymś chwilowym, jakby ostatnim akordem epoki katolickiej Polski. Po śmierci papieża Polaka procesy laicyzacyjne miały nie napotkać już żadnych przeszkód. Może poza wyjątkiem jakiegoś religijnego uniesienia przy okazji beatyfikacji i kanonizacji. Bo przecież żadnego pokolenia JP II rzekomo nie było i nie będzie, a jedyne, co miało z tego wszystkiego pozostać, to wadowickie kremówki. Religia zaś mogłaby przetrwać w nowoczesnym społeczeństwie jedynie jako element folkloru – niczym łowickie pasiaki.
Dlatego tym większą frustrację u aktywistów laicyzmu wywołały doświadczenia z przeżywaniem żałoby po ofiarach katastrofy smoleńskiej, choć sama katastrofa nie była przecież wydarzeniem religijnym. Ale wtedy znowu się okazało, że jako naród chwile najtrudniejsze przeżywamy niezmiennie na sposób religijny. Miliony ludzi gromadziły się w świątyniach na modlitwie, tysiące trwały na Krakowskim Przedmieściu w całodobowej kolejce do trumien z ciałami pary prezydenckiej, odmawiając nieprzerwanie Różaniec. Głównym punktem uroczystości żałobnych była katolicka Msza Święta na placu Piłsudskiego w Warszawie, w której uczestniczyli również innowiercy i niewierzący. A jednym z symbolicznych znaków pamięci i żałoby było nie co innego, jak krzyż przed pałacem prezydenckim. Jedna ze skrajnych feministek pisała wówczas z goryczą, że Kościół zawłaszczył ten czas, bo ani rząd, ani środowiska laickie nie miały na taką okoliczność kontrpropozycji dla kościelnych rytuałów. Z tej frustracji zrodziła się formacja polityczna, której głównymi założeniami programowymi były antyklerykalizm, laicyzacja i psucie obyczajów. Partia ta właśnie dogorywa, a nas dalej nie można zrozumieć bez Chrystusa.
Nadchodzące święta Bożego Narodzenia, bardziej niż jakiekolwiek inne, stawiają człowieka wobec pytań o obecność Boga w naszym świecie i sens ludzkiego życia, o ludzką tożsamość i godność. Pytania te nachodzą ludzi teraz chyba nawet mocniej niż przy okazji teologicznie ważniejszych świąt Wielkiejnocy. Trochę w tym zasługi niezwykłej otoczki kulturowej i emocjonalnej towarzyszącej Bożemu Narodzeniu, z pełnymi wzruszeń kolędami, opłatkiem i choinką. Nasze chrześcijańskie obrzędy związane z Bożym Narodzeniem mają w sobie coś, co sprawia, że sięgają po nie również ludzie niewierzący w Chrystusa. Ale bez Chrystusa niczego z tych praktyk nie sposób zrozumieć. Można jedynie częściowo naśladować to, co w tych dniach robią chrześcijanie. Tylko my jednak znamy prawdziwy sens dzielenia się opłatkiem na pamiątkę Tego, który pozostał z nami pod postacią białego chleba. Znamy teologiczną głębię i właściwą przyczynę śpiewania kolęd Temu, który będąc Synem Bożym, stał się naszym Bratem i narodził się w Betlejem z Maryi Dziewicy. To my wreszcie mamy realny powód, aby na Święta ubierać choinkę, która jest czymś więcej niż świąteczną dekoracją, bo przypomina nam o życiu wiecznym, do jakiego powołuje nas Chrystus. Bardziej niż inni mamy powody, aby te Święta przeżywać radośnie.
Boże Narodzenie to nasze Święta. Wyjątkowe i piękne, podobnie jak piękna jest nasza wiara i Ewangelia o Synu Bożym, który stał się Człowiekiem, przyjmowana przez nas jako Dobra Nowina. Zatem podnieśmy głowy, gdy prawie cała ludzkość świętuje z nami narodzenie Jezusa Chrystusa, choćby nawet nie do końca zdawała sobie sprawę, o co w tym naprawdę chodzi. My zaś mamy klucz do zrozumienia nie tylko Bożego Narodzenia, ale całych ludzkich dziejów. Historia, w którą wkroczył Bóg, jest przecież historią zbawienia, a świat uświęcony Jego fizyczną obecnością jest „przestrzenią oswojoną”, o czym przypominamy w kalendarzu dołączonym do świątecznego numeru „Idziemy”. Niech ta świadomość skutków Bożego Narodzenia pomoże wszystkim naszym Czytelnikom i Przyjaciołom radośnie i odważnie przeżywać nie tylko same Święta, ale i wszystkie powszednie dni, które po nim nastąpią.
opr. aś/aś