Decyzja papieża Franciszka jest znakiem czasu, którego nie można zignorować, zbagatelizować, który trzeba dobrze rozeznać i odczytać
Bł. ks. Michał Sopoćko, spowiednik św. Faustyny, dziesięć lat po jej śmierci i po doświadczeniach II wojny światowej, pisał w 1948 roku: „Miłosierdzie Boże zasługuje na szczególne dziś podkreślenie, cześć i uwypuklenie, albowiem jedynym ratunkiem dla świata jest rzucić się w objęcia Najmiłosierniejszego Jezusa, który chce być dla wszystkich Życiem, Drogą, Prawdą, Pokojem i Ładem”.
Już wcześniej pod wpływem św. Faustyny, a przede wszystkim ze świadomością, że jest to wola Boża – co zresztą wielokrotnie ona podkreślała, zwłaszcza w ostatnim przed jej śmiercią spotkaniu z nim – podjął się on szerzenia kultu Miłosierdzia Bożego i starań o ustanowienie święta tej nazwy w pierwszą niedzielę po Wielkanocy. To przesłanie przejął z całą powagą i odpowiedzialnością św. Jan Paweł II, najpierw jako arcybiskup Krakowa, następnie biskup Rzymu, i dał Kościołowi Faustynę jako świętą, a drugą niedzielę wielkanocną jako Święto Miłosierdzia. O wielkim zaangażowaniu św. Jana Pawła II, a przede wszystkim o jego postawie miłosierdzia, najlepiej świadczy tytuł Papież Bożego Miłosierdzia, umieszczony w Litanii św. Jana Pawła II. Kolejny następca Piotra, papież Franciszek, który prawdę o Bożym Miłosierdziu podkreśla od początku swojego pontyfikatu i sam określa siebie misjonarzem miłosierdzia, urzeczywistnia również to przesłanie. Wyrazem tego jest zapowiedziany w Bulli papieskiej „Misericordiae vultus” Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia, jako pełen łaski czas dla Kościoła, który rozpoczął się w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, 8 grudnia 2015 roku.
W tej sytuacji owo podkreślenie, cześć i uwypuklenie nie ogranicza się tylko do pierwszej niedzieli po Wielkanocy, do święta Miłosierdzia, w którym kapłani mają mówić całemu światu o tym wielkim miłosierdziu (Dz. 300.570). Teraz obejmuje ono wszystkie dni Roku Świętego, który kapłani przez słowa i posługę sakramentalną mają uczynić momentem łaski i odnowy duchowej. Dobitnie wybrzmiewa to w ostatnim fragmencie Bulli: „Niech Kościół stanie się echem słowa Boga, które brzmi mocno i przekonująco jako słowo i jako gest przebaczenia, wsparcia, pomocy, miłości. Niech się nie zmęczy nigdy ofiarowaniem miłosierdzia i niech będzie zawsze cierpliwy w umacnianiu i przebaczaniu”. To jest najwyższa konieczność, gdyż ludzkość dotknięta jest epidemią grzechu, a większość nic sobie z tego nie robi. Coraz bardziej widoczny staje się obraz dwóch dróg z wizji św. Faustyny (Dz. 153, por. Mt 7,13n). Po jednej szerokiej, wygodnej, pełnej zmysłowych przyjemności i nieprawości aż do wynaturzania i zatracania godności człowieka i dziecka Bożego, idzie wielka liczba rozbawionych dusz. Jak podkreśla św. Faustyna, liczba tak wielka, że nie można było ich zliczyć (!). Po drugiej wąskiej, kamienistej, pełnej cierni idą ze łzami dusze zbolałe, cierpiące, upadające i powstające. Dusze, które zaparły się siebie, wzięły swój krzyż i naśladują Mistrza (Mt 16,24), dusze wytrwałe aż do końca.
Decyzja papieża Franciszka jest znakiem czasu, którego nie można zignorować, zbagatelizować, który trzeba dobrze rozeznać i odczytać. Należy to uczynić także w kontekście treści Dzienniczka, który jest wyjątkową „Księgą miłosierdzia”, z woli samego Pana Jezusa napisaną dla nas. Na początku bowiem Dzienniczka św. Faustyna przyznaje: „Mam spisać zetknięcia się duszy mojej z Tobą, o Boże, (…). Mam pisać o Tobie, o niepojęty w Miłosierdziu (…). Mam ten nakaz przez tego, który mi Ciebie, Boże, tu na ziemi zastępuje, (…). Ale każesz pisać, o Boże, to mi wystarcza” (Dz. 6). W ostatniej zaś części zapisała słowa samego Pana Jezusa do niej skierowane: „Sekretarko najgłębszej tajemnicy mojej, (…); twoim zadaniem jest napisać wszystko, co ci daję poznać o moim miłosierdziu dla pożytku dusz, które czytając te pisma, doznają w duszy pocieszenia i nabiorą odwagi zbliżać się do mnie” (Dz. 1693). Dla nas ważna jest też przestroga, jaką usłyszała św. Faustyna: „Wiedz o tym, że jeżeli zaniedbasz sprawę malowania tego obrazu i całego dzieła miłosierdzia, odpowiesz za wielką liczbę dusz w dzień sądu” (Dz. 154). Dzieło miłosierdzia dane jest nie tylko dla nas, dla naszej odnowy duchowej, ale i dla innych przez nas. Nie jesteśmy bowiem odpowiedzialni tylko za swoje zbawienie, ale i za zbawienie innych dusz.
Św. Faustyna przytacza słowa Pana Jezusa: „Nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, przychodzę wpierw jako Król miłosierdzia”. Nim nadejdzie dzień sprawiedliwy… (Dz. 83), dzień strasznej przepaści czyli otchłani piekielnej (Dz. 153) dla wszystkich dopuszczających się nieprawości (Mt 13, 41-43), dla tchórzy, niewiernych, obmierzłych, zabójców, rozpustników, guślarzy, bałwochwalców i wszelakich kłamców (Ap 21,8) teraz nadszedł wielki dzień – Święty Rok Miłosierdzia. Kościół Święty, Matka nasza, wszystkim swoim dzieciom, a szczególnie tym, którzy odwrócili się od Boga wzgardziwszy przykazaniami Jego, daje czas pełen łaski, czas miłosierdzia. Wobec tak wielkiego i wymownego znaku czasu nie można być ślepym i głuchym, jak faryzeusze, którym Jezusa zarzucał, że nie odczytują danego im znaku czasu, choć powinni (Mt 16, 1-14). Wobec Boga, który jest miłością zniżającą się do ludzkiej nędzy, biedy, do ludzkiego grzechu, nie można przyjąć postawy bezczynności, obojętności, zlekceważenia czy wzgardy.
Jak przeżyć Święty Rok, który zakończy się 20 listopada 2016 roku w uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata? Jak przygotować się do przejścia przez Bramę Miłosierdzia, gdzie każdy wchodzący będzie mógł doświadczyć miłości Boga, który pociesza, przebacza i daje nadzieję? Już na początku Bulli papież Franciszek wskazuje na trzy podstawowe działania, które w jego zamyśle mają pomóc otworzyć serce i doświadczyć wielkich owoców Jubileuszu. Nie są one trudne do wykonania, nie przekraczają naszych codziennych możliwości, nie wymagają heroicznego zaangażowania sił i czasu. Są proste, łatwe i praktyczne, jak zresztą wszystkie dotychczasowe wskazania i podpowiedzi ze strony Ojca Świętego.
Czym jest kontemplacja? Jako najwyższy stan duchowy życia ludzkiego na ziemi jest rodzajem modlitwy, w której człowiek aktywizuje wszystkie władze duchowe, by zbliżyć się do pełnego zjednoczenia z Bogiem. Pewnego razu św. Faustyna obserwowała swego Anioła Stróża, widzialnie towarzyszącego jej w podróży pociągiem. Anioł modlił się kontemplując Boga, a jej myśl szła za nim (Dz. 490). Kontemplacja skłania do modlitwy, która płynie z głębi serca. Istotnym elementem kontemplacji jest przylgnięcie ducha i serca do Boga. Pomocą jest milczenie i skupienie, samotność nie tylko zewnętrzna, ale i wewnętrzna, oraz głębokie ogołocenie się z przywiązań czysto ziemskich.
Współczesnemu człowiekowi trudno się wyciszyć, oderwać od świata i jego zgiełku, ograniczyć swoje różnorakie przywiązania materialne, emocjonalne, bo zawsze wymaga to wielkiego samozaparcia i pomocy z nieba. Kiedy św. Faustyna rozpoczynała ośmiodniowe rekolekcje, zwróciła się z prośbą: „Jezu, Mistrzu mój, dopomóż mi, abym jak najgorliwiej odprawiła te święte ćwiczenia rekolekcyjne. Niech mnie prowadzi duch Twój, o Boże, w głębie poznania Ciebie, Panie (…), bo o tyle Cię kocham, o ile Cię poznam”. Jezus odpowiedział na tę prośbę: „Córko moja, te rekolekcje będą nieprzerwaną kontemplacją, wprowadzę cię w te rekolekcje jako na ucztę duchową. Przy moim miłosiernym sercu rozważysz wszystkie łaski, jakich doznało serce twoje, a głęboki spokój będzie towarzyszył duszy twojej. Pragnę, aby wzrok twej duszy zawsze był utkwiony w moją świętą wolę” (…). „Podczas wszystkich ćwiczeń trwać będziesz przy sercu moim…” (Dz. 1326n). Dla św. Faustyny kontemplacja to trwanie przy najsłodszym Sercu swojego Boga i słodka rozmowa z Nim (Dz. 1330). Ale nie była to kontemplacja idealna, bez żadnych zakłóceń. Ona odczuwała też jak wszystko ciągnie człowieka do ziemi, i tylko wiara żywa utrzymuje duszę w wyższych sferach (Dz. 210). I my sami dobrze wiemy, że im bardziej człowiek pragnie być blisko Boga, oddać się sprawom ducha, tym bardziej odczuwa, jak wszystko ciągnie go ku ziemi.
Jezus mówi do św. Faustyny: „Córko moja, patrz w miłosierne serce moje” (Dz. 177). Utkwić wzrok, patrzeć wnikliwie. Po co, w jakim celu? Patrzeć, by dokładnie – w ramach ludzkich możliwości – odczytać myśli Boże, aby je realizować we własnym życiu i na nich wzorować swój sposób postępowania. Pewnego razu odwiedziła św. Faustynę świecka osoba, która sprawiła jej wielkie przykrości: nadużyła jej dobroci, kłamała w wielu sprawach. Pouczająca jest postawa św. Faustyny, która wyznaje: „W pierwszej chwili, gdy ją zobaczyłam, ścięła mi się krew w żyłach, gdyż stanęło mi wszystko przed oczyma, co przez nią wycierpieć musiałam, choć jednym słowem od nich uwolnić bym się mogła. I przyszła mi myśl, aby jej dać poznać prawdę stanowczo i natychmiast. Ale w jednej chwili stanęło mi miłosierdzie Boże przed oczyma i postanowiłam tak z nią postępować, jakby postąpił Jezus będąc na moim miejscu. Zaczęłam z nią rozmawiać łagodnie, a kiedy zapragnęła rozmawiać ze mną sam na sam, wtenczas dałam jej jasno poznać jej smutny stan duszy, w sposób bardzo delikatny. Widziałam jej głębokie wzruszenie, choć kryła przede mną. (…). Jednak gdyby nie łaska Boża, nie byłabym w stanie tak z nią postąpić. (…) dziękowałam Bogu za łaskę, która mnie wspierała w tym czasie. Wtem usłyszałam te słowa: „Cieszę się, żeś postąpiła jako prawdziwa córka moja. Bądź zawsze miłosierna, jako ja miłosierny jestem. Kochaj wszystkich z miłości ku mnie, choćby największych wrogów, aby się mogło w całej pełni odbić w sercu twoim miłosierdzie moje”” (Dz. 1694n).
„Zapatrzony w oblicze Ojca, który jest bogaty w miłosierdzie (Ef 2,4), Jezus sam swoimi słowami, gestami, i całą swoją osobą objawia miłosierdzie Boga” – podkreśla Ojciec Święty Franciszek. Ale Jezus mówi także do nas: „Bądźcie więc wy miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk 6,36). Wpatrywać się w miłosierdzie, które jest największym przymiotem Boga (Dz. 300), rozumieć je, być pod jego wpływem i objawiać sobą całe jego piękno i bogactwo, jak obrazowo przedstawia św. Faustyna: „pod wpływem Jego promieni okryła się dusza moja zielenią, kwieciem i owocami, i stała się ogrodem pięknym dla Jego odpocznienia” (Dz. 605). Miłosierni czynią świat piękniejszym, lepszym, bardziej ludzkim. Natomiast nie do pogodzenia z nauczaniem Jezusa i życiem chrześcijanina jest obraz niegodziwego sługi, który doświadczywszy miłosierdzia od swego pana, nie okazał go swemu bratu (Mt 18,23-35).
Jak rosy porannej, aby owocna stała się historia, którą mamy tworzyć w najbliższej przyszłości z zaangażowaniem wszystkich.
Ważne jest to słowo „prosić”. Jezus sam zachęcał, polecał, nakazywał św. Faustynie prosić o łaski Jego miłosierdzia dla dusz. Czas Roku Świętego jako szczególnego momentu łaski niejako nakłada na nas obowiązek modlitwy błagalnej. Skoro otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski (Dz. 699), to mamy wręcz żebrać, jak siedzący przy drodze niewidomy żebrak Bartymeusz, o wylanie miłosierdzia. On bowiem słysząc, że Jezus przechodzi, coraz głośniej wołał i błagał o litość. I przejrzał (Mk 10,46-52).
Jezus pobudzał św. Faustynę do modlitwy, ale też uczył ją skutecznych form modlitwy, które dobrze znamy. Niektóre z nich są bardzo krótkie i można je nieustannie powtarzać, jak choćby ta z obrazu miłosierdzia, najkrótsza: Jezu, ufam Tobie. O św. Janie Pawle II Andre Frossard pisał, że modli się tak jak oddycha. Potrzeba takiej modlitwy, aby rozlało się miłosierdzie jak rosa poranna. Trzeba zaangażowania wszystkich, skoro Jezus mówi: „Wzywaj mojego miłosierdzia dla grzeszników, pragnę ich zbawienia”, a zarazem zapewnia: „Kiedy odmówisz tę modlitwę za jakiego grzesznika z sercem skruszonym i wiarą, dam mu łaskę nawrócenia”. Modlitewka ta jest następująca: „O Krwi i Wodo, któraś wytrysnęła z Serca Jezusowego, jako zdrój miłosierdzia dla nas – ufam Tobie” (Dz. 186). Ileż dusz można pozyskać dla Boga, ileż uchronić przed potępieniem.
Dziękujemy Bogu, który w tym świętym czasie ponownie objawia się nam, jak niegdyś Mojżeszowi, jako Bóg miłosierny i litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność (Wj 34,6). Dziękujemy, że przychodzi z pełnią przebaczenia i daje je każdemu, kto jak ewangeliczny celnik bije się w piersi i z ufnością mówi: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika”. Jego dusza została namaszczona balsamem miłosierdzia; został usprawiedliwiony (Łk 18,9-14). Dziękujemy Bogu za natchnienie dane Ojcu Świętemu, który ogłosił Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia. Dziękujemy Jezusowi Miłosiernemu za św. Faustynę, Sekretarkę Jego Miłosierdzia, za jej „Dzienniczek”, który jest Ewangelią Miłosierdzia i przynajmniej teraz winien być naszą codzienną lekturą.
W Rok Święty wpisuje się również nasz polski Jubileusz 1050-lecia Chrztu Polski. To okazja do szczególnej modlitwy za cały Naród Polski, za Ojczyznę. Tym bardziej, że do św. Faustyny Pan Jezus powiedział jakże ważne słowa: „Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ją w potędze i świętości…” (Dz 1732). Mamy prosić o miłosierdzie, bo tyle razy w historii nie byliśmy posłuszni woli Boga. Mamy prosić o łaski miłosierdzia, by godnie odpowiedzieć na taką miłość. Niech wyrazem tego będzie choćby spełnienie prośby Jezusa, skierowanej do św. Faustyny: „Idź do przełożonej i powiedz, że życzę sobie, żeby wszystkie siostry i dzieci odmówiły tę koronkę, której cię nauczyłem. Odmawiać mają przez dziewięć dni w kaplicy, w celu przebłagania Ojca mojego i uproszenia miłosierdzia dla Polski” (Dz. 714). Czyńmy to z Apostołką Miłosierdzia, do której zwraca się papież Franciszek: „Wstawiaj się za nami, święta Faustyno, i uzyskaj nam łaskę życia i chodzenia zawsze w świetle Bożego przebaczenia oraz niezachwianej ufności w Jego miłość”.
opr. ac/ac