Widział tajemnice

Już 32 lata mijają od dnia, w którym oniemiała Polska

„Wy sami nie wiecie, jak jesteście piękni wówczas, kiedy znajdujecie się w zasięgu Słowa Bożego i Eucharystii. Sami nie wiecie, jacy jesteście piękni, kiedy obcujecie z bliska z Chrystusem, z Mistrzem, starając się żyć w Jego łasce uświęcającej”.

(Jan Paweł II, Częstochowa, 06.06.1979)

Mijają lata

Już 32 lata mijają od dnia, w którym oniemiała Polska. Mało kto uwierzył od razu w słowa wypowiedziane w „Dzienniku Telewizyjnym”, w radiowych wiadomościach. Ponad 5 lat temu świat zamarł w chwili śmierci Jana Pawła II, a wciąż warto go słuchać. Mamy tę możliwość, zachowały się chyba wszystkie nagrania, wydano wiele książek podsumowujących jego pontyfikat. Pociesza nas fakt, że nie tylko go słuchamy – powstały liczne dzieła, które próbują wprowadzać w życie myśli Jana Pawła II, są ludzie, którzy na poważnie wzięli jego nauczanie. Miałem okazję spotkać się ze studentami korzystającymi z fundacji im Jana Pawła II. Pytałem, na ile żywe są słowa polskiego Papieża? Na ile wpływają na życie dzisiejszej młodzieży? Na samym początku spotkania zapytałem, co pamiętają ze zdań, których przecież sami „na żywo” nie słyszeli, bo są za młodzi, aby to pamiętać z transmisji prowadzonej podczas wizyt i przemówień papieskich. Oto, co usłyszałem:

„Wiedzcie, że nie jesteście samotni. Towarzyszy wam Ktoś, kto was nigdy nie zawiedzie. Chrystus rozumie najtajniejsze pragnienia waszego serca. On czeka na waszą miłość i wasze świadectwo”.
(Łowicz, 14.06.1999)

„Wy młodzi jesteście przyszłością i nadzieją świata. Chrystus potrzebuje was, pragnie bowiem, aby Ewangelia zbawienia dotarła do wszystkich zakątków ziemi. Bądźcie gotowi i chętni do spełnienia tej misji w duchu prawdziwego synostwa. Bądźcie apostołami, bądźcie wielkodusznymi głosicielami nadprzyrodzonej nadziei, która wspiera człowieka w jego wędrówce”.
(Częstochowa, 14.06.1991)

„Urok młodości to jest odkrycie świata wewnętrznego, mojego wewnętrznego ja. To wewnętrzne ja jest bardzo bogate, bogate w możliwości w jednym i drugim kierunku, w kierunku dobra i w kierunku zła. W jednym i drugim kierunku. I w tym miejscu znajduje się rozwiązanie na całe życie”.(Kraków, 10.06.1987)

Moje serce…

Mówi Adam: Tak szczerze, to osobę żyjącego Jana Pawła II pamiętam jak przez mgłę. Ale moja babcia była w jego grupie studenckiej, jeszcze za czasów krakowsko – lubelskich i na pewno moi rodzice są do dzisiaj jego fanami. Chyba mnie tym zarazili, bo znam wiele fragmentów jego homilii – w moim domu często było tak, że jak miałem jakiś problem, albo zadałem jakieś trudne pytanie, to rodzice zawsze chętnie ze mną rozmawiali, a zwykle wieczorem wkładali w rękę kasetę, na której Papież odpowiada na moje pytanie.

Agnieszka: Dla mnie Jan Paweł II jest wzorem – przede wszystkim – odwagi. On się nie wahał i choć wiedział, że „podpadnie” Polakom, to podczas jednej z wizyt wypomniał nam nasze narodowe grzechy, on otwarcie nazywał dobro dobrem, a zło złem. Nawet mam w piórniku zafoliowaną kartkę, na której z jednej strony jest cytat:

„Proszę was, abyście te słabości, grzechy, wady, sytuacje nazywali po imieniu. Abyście z nimi wciąż się zmagali. Abyście nie pozwolili się pochłonąć fali demoralizacji, zobojętnienia, upadku ducha”.
(Kraków – Błonie, 22.06.1983)

A na drugiej:

„Nie popadajcie w przeciętność, nie ulegajcie dyktatom zmieniającej się mody, która narzuca styl życia niezgodny z chrześcijańskimi ideałami, nie pozwólcie się mamić złudzeniom konsumizmu. Chrystus wzywa was do rzeczy wielkich. Nie sprawcie Mu zawodu, bo w ten sposób wy sami spotkalibyście się z zawodem”.
(Częstochowa, 15.08.1991)

Wiele razy te słowa postawiły mnie do pionu. Wiele razy zachowałam godność dzięki nim.

Rafał: Był czas, kiedy przestałem siebie szanować, nie chciałbym o tym wiele opowiadać. Trochę mi się wtedy zawaliło w domu, trochę w życiu osobistym. Podczas spowiedzi kapłan opowiadał mi o skarbie w moim sercu, a potem dał karteczkę z cytatem wziętym z Jana Pawła II:

„Nawet czasem nie zaszkodzi, jak się nad sobą zamyślisz i zmartwisz. Nawet czasem nie zaszkodzi, jak się na siebie zgniewasz. To lepsze, niż jakbyś miał lekkomyślnie przeżywać swoja młodość i gubić wielki skarb, wielki niepowtarzalny skarb, który w sobie nosisz, którym jesteś ty sam – każdy i każda”.
(Częstochowa, 06.06.1979)

Wtedy zacząłem czytać teksty Karola Wojtyły, potem już Papieża. Już byłem po maturze, wiele rozumiałem, choć głębię poznaję powoli, z miesiąca na miesiąc bardziej. Wiem, że Jan Paweł II trafia do mojego serca, chce, by jego nauczanie zostało pochłonięte przez moje serce.

Wiara to walka z Bogiem… (prowadzona tak, aby On mógł wygrać)

Potem zaczęliśmy rozmawiać o koleżankach i kolegach osób przy mnie zebranych. Mówiliśmy o ich postawach, o ich marzeniach i sposobie ich realizacji. I znów nam pomógł Papież (mieliśmy przy sobie dość spory zbiór jego wypowiedzi). Ktoś przeczytał zdania wypowiedziane w 1987 roku w Krakowie:

„Nauczyłem się od młodych problematyki tej młodości, która jest wielkim darem Bożym, która jest piękna i trudna – może właśnie dlatego jest piękna, że jest trudna – młodości, od której nie można uciec, bo wchodzi w życie człowieka siłą faktu w odpowiednim czasie. Można tylko ją rozegrać, jest z nią tak, jak z tymi talentami w Ewangelii... Można ją rozegrać tylko dobrze albo źle”.

Natychmiast ktoś zauważył, że wielu ze znajomych po prostu ucieka od świadomości, że nie ma „obiektywnego” przeżycia żadnej chwili, że to, co mówimy i co robimy, zawsze pozostawi jakiś skutek – zły lub dobry. Nie są ważne problemy, jakie spotykamy – zresztą każdy ma inne, ważne jest to, jak do nich podchodzimy, kogo prosimy o pomoc, w którą stronę chcemy iść.

A potem – jak się można było spodziewać – doszliśmy do miłości, już dawno wszyscy wiemy, że miłość to nie uczucie, tylko nasze postawy wsparte Bożą łaską, że miłość się tworzy i taka będzie, jak na nią zapracujemy. I znów z pomocą przyszedł nam Jan Paweł II:

„Młodzi w gruncie rzeczy szukają zawsze piękna w miłości, chcą, ażeby ich miłość była piękna. Jeśli ulegają swoim słabościom, co można by nazwać »zgorszeniem współczesnego świata«, a jest ono, niestety, bardzo rozprzestrzenione, to w głębi serca pragną pięknej i czystej miłości. Odnosi się to i do chłopców, i do dziewcząt. I ostatecznie wiedzą, że takiej miłości nikt im nie może dać, tylko Pan Bóg”.
(„Przekroczyć próg nadziei”)

Aż wreszcie przypomnieliśmy sobie wyznaczony przez naszego Ojca Świętego program życia:

„Nie lękajcie się żyć wbrew obiegowym opiniom i sprzecznym z Bożym prawem propozycjom. Odwaga wiary wiele kosztuje, ale wy nie możecie przegrać miłości! Nie dajcie się zniewolić! Nie dajcie się uwieść ułudom szczęścia, za które musielibyście zapłacić zbyt wielką cenę, cenę nieuleczalnych często zranień lub nawet złamanego życia”.
(Sandomierz, 12.06.1999)

I jeszcze jedno:

„Praca nad sobą, o której mówię, jest jak najbardziej osobistą współpracą z Jezusem Chrystusem, na podobieństwo tej, jaka dokonała się w uczniach, wybranych przez Niego, gdy zawezwał ich do swojej bliskości. Musicie myśleć o sobie w kategoriach uczniów Chrystusa. Chrystus wciąż ma uczniów, wszyscy jesteśmy Jego uczniami – jeżeli słuchamy Jego słowa, jeżeli je rozważamy, jeżeli sięgamy w głąb naszego serca, jeżeli Mu to serce otwieramy, jeżeli razem z Nim kształtujemy w sobie cierpliwie, wytrwale nowego człowieka”.
(Częstochowa, 06.06.1979)

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama