W żarnach konfliktu

Bliski Wschód rozpięty między trzema kontynentami - Europą, Azją i Afryką - to swoisty zwornik dziejów ludzkości i człowieka

Bliski Wschód rozpięty między trzema kontynentami — Europą, Azją i Afryką — to swoisty zwornik dziejów ludzkości i człowieka.

Ziemia Obiecana

Żyzny półksiężyc łączy starożytne dorzecza Nilu, Tygrysu i Eufratu. Tędy, wąskim nadbrzeżem Morza Śródziemnego wędrował praczłowiek, kierując się z Afryki na północ. Tutaj dotarł z chaldejskiego Ur Abraham, wiedziony głosem nieznanego Boga i Jego obietnicy. Tędy przebiegała historyczna Via Maris, wiodąca z delty żyznego Nilu, poprzez Gazę, brzegiem Morza Śródziemnego, w głąb lądu, ku Jezioru Galilejskiemu i pustyniom arabskim. Ziemię tę, jako Obiecaną, zasiedlił lud Izraela, po 40-letniej wędrówce-tułaczce przez pustynie. Przemierzały ją kupieckie karawany, wojska faraonów, asyryjskie, babilońskie, greckie i rzymskie, perskie, muzułmańskie, krzyżowców, otomańskie, a w czasach nam bliższych wojska napoleońskie, alianckie i polska armia gen. Andersa.

Szczególną więź tych ziem: Kanaanu, Palestyny, Izraela, Ziemi Świętej, pojmowaną na różne sposoby przez ludzi kolejnych epok, imperiów, religii, wyrażano i przedstawiano na wiele sposobów. Przywołać można choćby dwa. W sanktuarium Rozmnożenia Chleba i Ryb, nad Jeziorem Galilejskim, w miejscu zwanym Tabgha, u zbiegu siedmiu źródeł, jest bizantyjska mozaika z V wieku przedstawiająca tzw. wieżę nilową. Sądzono wtedy, że Jezioro Galilejskie (wyjątkowy w tym pustynnym rejonie zbiornik słodkiej niosącej życie wody) połączone jest podziemnymi nurtami z Nilem, więc poziom wody w jeziorze pozwalał ocenić, ile wody jest w Nilu, a zatem prognozować o wysokości tamtejszych zbiorów, czyli o roku urodzaju lub głodu.

Drugie zaś to znana średniowieczna mapa, przedstawiająca symbolicznie wizerunek świata, ukazanego jako trójlistna koniczyna, której liście wyobrażają Europę, Azję i Afrykę, zbiegające się w jednym punkcie — jest nim Jerozolima i Ziemia Święta. To ona jest w centrum świata, a pozostaje także dziś dla milionów ludzi — Żydów, chrześcijan, muzułmanów — centrum duchowej, ontologicznej egzystencji człowieka. Nawet ten, który fizycznie w niej nie był, czuje, że jest ona jego ojczyzną, a on jej mieszkańcem w wędrówce ku prawdziwej Ziemi Obiecanej — Jerozolimie niebieskiej. Z symboliką tej mapy wiąże się też swoisty rekwizyt — „pępek świata” umieszczony w Jerozolimie, w bazylice Grobu Bożego — Zmartwychwstania. Tam, w przestrzeni Kalwarii i pustego grobu zatknięta jest mistyczna oś świata. Tam Chrystus umarł, zmartwychwstał, zesłał Ducha Świętego, i tam powróci w dniu ostatecznym.

Ziemia Święta, którą zdobywano, wykupywano, grabiono. Ziemia, w której objawił się Bóg Jedyny o niepojętym imieniu „Jestem, który jestem”, w której dał ludzkości Dziesięć słów życia — Dekalog. Ziemia, w której „Słowo stało się ciałem” — narodził się Mesjasz, Syn Boży — Jezus-Jeszua — i ten sposób wypełnione zostały proroctwa.

Tragiczna historia

Miniony wiek, a także obecne stulecie nie były wolne od konfliktów, które przeorały ten region — głęboko i tragicznie. Do Ziemi Obiecanej — erec Izrael — zaczęli powracać migranci żydowscy. Po I wojnie światowej, po pięciu wiekach panowania zakończyła się na terytorium Palestyny i sąsiednich władza imperium ottomańskiego (Turcja). Do II wojny światowej Palestyną administrowali Brytyjczycy w ramach mandatu międzynarodowego. Potem nastąpiły nowe rozstrzygnięcia terytorialne. Na mocy rezolucji ONZ z listopada 1947 r. między Morzem Śródziemnym a Jordanem miały powstać dwa państwa — żydowskie i arabskie (palestyńskie). Konflikty między obiema społecznościami narastały, prowadząc do przelewu krwi. Żydzi powołali swoje państwo w maju 1948 r., Arabowie odpowiedzieli wojną. W drugiej połowie XX wieku było ich kilka: w latach 1948-49, 1956, 1967, 1973 — sięgające od syryjskich wzgórz Golan, poprzez półwysep Synaj aż po Nil; ponadto od lat 80. do 2000 r. kampanie na pograniczu izraelsko-libańskim; powstanie (intifada) palestyńska w 1987 r., a także szereg odrębnych operacji zbrojnych (m.in. w Strefie Gazy). Działania wojenne przyniosły tysiące zabitych, dziesiątki tysięcy rannych, zniszczenia, przekształcenia terytorialne (nieuznane przez strony konfliktu i społeczność międzynarodową).

Nasze stulecie, chociaż nie upłynęła jeszcze jego pierwsza dekada, zaowocowało już trzema konfliktami zbrojnymi. We wrześniu 2000 r. wybuchła II palestyńska intifada — dotąd niezakończona, choć od trzech lat jakby wygasła. Jej najbardziej dramatycznymi przejawami były palestyńskie zamachy terrorystyczne, a w odwecie operacje izraelskiego wojska. Doprowadziła do blokady terytoriów palestyńskich — aż do wzniesienia przez Izrael murów i zasieków (w sumie kilkaset km), krachu ekonomicznego wśród Palestyńczyków, upadku ruchu pielgrzymkowego, wzmożenia emigracji chrześcijan, zebrała tragiczne żniwo tysięcy zabitych i rannych. Latem 2006 r. przez region po stronie izraelskiej i libańskiej przetoczył się zbrojny konflikt wywołany przez Hezbollah (organizację islamskich szyickich fundamentalistów). Odwetowe operacje izraelskiej armii przyniosły bombardowania Libanu. Znowu zabici, ranni, zniszczenia. W końcu na przełomie ubiegłego i obecnego roku nastąpiła kolejna eskalacja zbrojnego konfliktu w Strefie Gazy i na pograniczu izraelskim — zginęło ponad 1300 Palestyńczyków i kilkunastu Izraelczyków.

W konflikcie izraelsko-palestyńskim, który politycznie ogarnia Bliski Wschód, sporną kwestią jest terytorium. Nie można zrozumieć tego konfliktu bez zdania sobie sprawy, że z punktu widzenia islamskiego nie do zaakceptowania jest, aby terytorium (umma) niegdyś kontrolowane przez muzułmanów stało się obszarem, na którym wznowiona jest walka o własność. Konieczne jest także uświadomienie sobie głębokich powiązań polityki i religii, fundamentalizmów i ekstremizmów — bojowników islamskiego dżihadu („świętej wojny”) po jednej, a żydowskich ortodoksów i osadników po drugiej stronie. Splot tych okoliczności regionalnych i zmagania geopolityczne nie wróżą, niestety, dobrze Ziemi Świętej — Izraelowi i ziemiom palestyńskim...

Perspektywa pokoju oddala się. Wydaje się, że społeczność międzynarodowa jest tym konfliktem zmęczona, zapadła jakby w letarg, wykazując się polityczną inercją, brakiem konkretnego, realnego projektu pokojowego i chęci do rozwiązania konfliktu. Świat, w tym także Stolica Apostolska, stoi na stanowisku, że tak Izraelczycy, jak i Palestyńczycy mają prawo żyć w pokoju i bezpieczeństwie, jedni i drudzy we własnym suwerennym państwie. Same apele do wszystkich rządzących narodami Bliskiego Wschodu, by usłuchali pragnienia pokoju i sprawiedliwości, to jednak za mało.

Przechować depozyt wiary

W żarnach konfliktu palestyńsko-izraelskiego mieleni są chrześcijanie. Nie są stroną tego konfliktu, ale stają się jego ofiarami. Jest ich relatywnie coraz mniej w stosunku do muzułmanów i Żydów. W Izraelu chrześcijanie to tylko niecałe 2% mieszkańców, podobnie w Autonomii Palestyńskiej, niewiele więcej w Jordanii, w Egipcie jest ich około 8-10%, są już w mniejszości w Libanie (jedynym dotąd tradycyjnie chrześcijańskim bliskowschodnim kraju). W świętej Jerozolimie, największym mieście Izraela, pośród ponad 700 tys. mieszkańców — chrześcijan jest niewiele ponad 12 tys., stanowią niespełna dwuprocentową mniejszość! Przyrost naturalny wśród ludności chrześcijańskiej jest stale znacznie mniejszy niż ludności muzułmańskiej i żydowskiej. Emigracja chrześcijan z Libanu, Betlejem, Nazaretu, także z innych regionów w ciągu ostatnich stu lat jest, niestety, procesem stałym. Według szacunków kościelnych pół miliona chrześcijan wyemigrowało z Ziemi Świętej w XX wieku!

Trudno powiedzieć, ilu chrześcijan zostało w Ziemi Świętej. Sprzeczne dane izraelskie, palestyńskie i ze źródeł kościelnych pozwalają uznać, że mieszka ich, między Morzem Śródziemnym a Jordanem, około 150-200 tys. Wiernych prawosławnych jest około 2/3, katolików 1/3, między nimi nieliczne wspólnoty protestanckie. Chrześcijanie na terenach pozostających pod administracją palestyńską i na całym Bliskim Wschodzie żyją w bardzo trudnych warunkach, w Izraelu ich sytuacja społeczno-ekonomiczna jest lepsza.

Chrześcijanie na Bliskim Wschodzie tworzą barwną, różnorodną mozaikę wszystkich tradycji kościelnych, liturgicznych, wyznaniowych, Kościołów narodowych, sięgających czasów apostolskich, bizantyjskich, epoki wypraw krzyżowców. Można pomyśleć, że stanowią ową „resztę” przechowującą depozyt wiary zamknięty w naczyniach starożytnych języków (aramejskiego i starokoptyjskiego), czcigodnych liturgii, obrzędów. Prawosławni i katolicy skupieni są w Kościołach rozmaitych rytów. W Jerozolimie i w Libanie rezydują patriarchowie Kościołów wschodnich i rzymskiego. Trzeba podkreślić, że chrześcijanie na Bliskim Wschodzie prowadzą dialog ekumeniczny, jakkolwiek pozostają zaszłości historycznych konfliktów, w tym przede wszystkim napięcia w relacjach Kościoła greckoprawosławnego z Kościołem łacińskim i greckokatolickim. Jednym z obszarów rodzących konflikty jest tzw. status quo określające własność „miejsc świętych”. Uprawomocniony sułtańskim dekretem (firman) z 1757 r. stan posiadania poszczególnych kościołów obowiązuje do dziś i sprawia wiele kłopotów, szczególnie w bazylikach Zmartwychwstania i Narodzenia Pańskiego, których poszczególne części należą do różnych kościołów.

W społeczności katolickiej najwięcej wiernych posiada Kościół greckokatolicki (melchicki), są też maronici, katolicy syryjscy, ormiańscy, chaldejscy, koptyjscy, etiopscy i łacińscy. Wśród tych ostatnich, oprócz Arabów, są jeszcze inne wspólnoty narodowe: filipińska, nigeryjska, rumuńska, latynoska, polska.

Obawy mniejszości chrześcijańskiej nie płyną tylko z życia w warunkach zbrojnego i politycznego konfliktu. Niewielka mniejszość chrześcijańska jest dyskryminowana albo traktowana z nieufnością przez sąsiadów — zarówno Żydów, jak i muzułmanów. Stale pogarszają się warunki życia palestyńskich chrześcijan i narastają trudności w ich społecznej egzystencji. Chrześcijanie w Ziemi Świętej czują się coraz bardziej zagrożeni z powodu presji, nawet aktów przemocy ze strony radykalnych palestyńskich muzułmanów.

Dla wszystkich chrześcijan Jerozolima jest Kościołem—Matką. Czy staje się coraz bardziej osierocona?

Ryszard Montusiewicz — dziennikarz radiowy i prasowy, komentator telewizyjny, wieloletni korespondent polskich mediów i Radia Watykańskiego na Bliskim Wschodzie. Redaktor Naczelny Polskiego Radia Lublin, członek Komitetu Konferencji Episkopatu Polski ds. Dialogu z Judaizmem, członek Rady Programowej dwumiesięcznika „La Salette” oraz wykładowca w Międzyuczelnianym Instytucie Dziennikarstwa i Nauk Społecznych im. M. Wańkowicza w Lublinie.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama