Tilma i nałożony na nią Wizerunek kryją w sobie jeszcze jedną tajemnicę, której istnienie stanowi dowód na cudowne pochodzenie Autoportretu. Chodzi o scenę zarejestrowaną w oku Matki Najświętszej
ISBN: 978-83-7502-322-0
Format: 116 x 190 mm
Ilość stron: 312
Rodzaj okładki: miękka
Autor przedstawia niezwykłą historię obrazu „nie malowanego ludzką ręką”. Ukazuje szerokie tło historyczne wydarzeń związanych z objawieniami Matki Bożej w Guadalupe i okoliczności towarzyszące samemu wydarzeniu. Z niezwykłą wnikliwością przypatruje się samemu obrazowi, odkrywając „zaszyfrowane” w nim tajemnice. Przybliża również postać Juana Diego, którego 31 lipca 2002 roku Jan Paweł II ogłosił świętym. „Dzięki Autoportretowi z Guadalupe i świadectwu Juana Diego w ciągu siedmiu lat nawróciło się na chrześcijaństwo osiem milionów Meksykańczyków” pisze w tej książce Konstanty Osiński.
Tilma i nałożony na nią Wizerunek kryją w sobie jeszcze jedną tajemnicę, której istnienie stanowi dowód na cudowne pochodzenie Autoportretu. Chodzi o scenę zarejestrowaną w oku Matki Najświętszej...
W 1751 roku Miguel Cabrera tak pisał o oczach Maryi: „Jej oczy są opuszczone i podobne do gołębich – tak pełne pokoju i miłe, że ujrzenie ich rodzi radość i pobudza do czci”. Trzy wieki później w tych pełnych życia oczach znaleziono jeszcze coś więcej, niż dostrzegł meksykański malarz.
W 1929 roku zawodowy fotograf Don Alfonso Marcué Gonzales powiększył kilkakrotnie święty Wizerunek Matki Bożej z Guadalupe. W oczach Maryi odkrył ze zdumieniem obecność ludzkiej twarzy! Jego odkrycie pozostało tajemnicą (stało się tak na prośbę autorytetów kościelnych, głównie ze względu na bardzo złe stosunki państwo – Kościół). Fakt ten pozostał nieznany aż do 1951 roku, kiedy J. Carlos Salinas Chavez, który podjął badania nad Autoportretem za pomocą bardzo silnego szkła powiększającego, przesuwając soczewkę nad źrenicą prawego oka, ujrzał w nim twarz i tors brodatego mężczyzny.
Arcybiskup Meksyku, Luis Marie Martinez, natychmiast powołał specjalną komisję do zbadania tego zdumiewającego odkrycia. Komisja opublikowała swe wyniki 11 grudnia 1955 roku, wskazując na uderzające podobieństwo postaci widocznej w oku Matki Bożej z Guadalupe i najstarszych przedstawień Juana Diego.
W lipcu następnego roku dwaj okuliści, Javier Torroello Buene i Rafael Torifa Lavoignet, podjęli szczegółowe badania źrenicy oka Maryi. Najpierw obejrzeli oczy Matki Bożej z Guadalupe bez szkła powiększającego i stwierdzili, że pewne szczegóły wydają się dziwne, na przykład świetlne refleksy odbite w oku. Badanie za pomocą silnego szkła powiększającego ujawniło obecność w obu oczach odbicia popiersia mężczyzny. Obaj doktorzy podjęli drobiazgowe badania za pomocą oftalmoskopu – wziernika do badania wnętrza oka. „W kątach obu oczu – powiedział doktor Lavoignet – można zobaczyć ludzkie popiersie. Rodzaj zniekształcenia i miejsce tego optycznego obrazu są identyczne z tym, jakie wytwarza normalne oko. Gdy światło oftalmoskopu zostaje skierowane na źrenicę oka ludzkiego, pojawia się w nim refleks świetlny. Śledząc ten refleks i odpowiednio zmieniając soczewki oftalmoskopu, można zobaczyć obraz na dnie oka. Jeśli skierujemy światło oftalmoskopu na źrenicę oka w obrazie Najświętszej Maryi Panny, ukaże się nam ten sam refleks świetlny. Na skutek tego refleksu źrenica rozjaśnia się rozproszonym blaskiem, dając wrażenie wklęsłej rzeźby... Taki refleks jest niemożliwy do osiągnięcia na płaskiej powierzchni... Za pomocą oftalmoskopu zbadałem oczy na różnych obrazach, zarówno olejnych, jak i malowanych farbami wodnymi, a także ich fotograficznych kopii. Na żadnym z nich, u nikogo z tych rozmaitych postaci, nie znalazłem nawet najmniejszego refleksu, podczas gdy oczy Matki Bożej z Guadalupe sprawiają wrażenie żywych”.
To ważny komentarz naukowca. Autoportret z Guadalupe nie jest zwykłym obrazem. W przeciwieństwie do dzieł nawet największych mistrzów oczy Maryi doskonale oddają te wszystkie cechy, jakie ma żywe oko ludzkie. Może wydaje nam się, że obrazy odbijające się w oku ludzi malowanych na przykład przez Jana van Eyka czy Delfta van Vermeera (obaj lubowali się w naśladowaniu refleksów widocznych na źrenicach) są identyczne z rzeczywistością, jednak przy bliższym badaniu okazują się one tylko nieudolnym naśladowaniem rzeczywistości. Tymczasem oczy Maryi z Autoportretu są takie jak oczy żywej osoby, i to niezależnie od tego jak doskonałymi narzędziami posłużymy się do coraz wnikliwszych i drobiazgowych badań. Oczy Maryi nie są namalowane przez artystę, jest w nich coś więcej niż naśladowanie rzeczywistości. One są rzeczywiste...
Brat Bruno Bonnet-Eymard, jeden ze świadków eksperymentów wspomnianych naukowców, pisał: „Brązowe, barwy orzecha oko Najświętszej Maryi Panny rozjaśnia się, a na jego powierzchni świeci całkiem wyraźnie sylwetka ludzkiego popiersia. Głowa jest odchylona o 45 stopni w prawo w kierunku Dziewicy i lekko pochylona do przodu. Klatka piersiowa jest rozszerzona na skutek ruchu ramion wysuwających się do przodu, jakby na coś wskazujących. Wszystko przemawia za tym, że w momencie, kiedy powstał Obraz, mężczyzna stojący twarzą do Najświętszej Maryi Panny i odbity w rogu Jej oka został w ten pośredni sposób sfotografowany”.
Specjaliści z dziedziny okulistyki wiedzą, że jeśli dany przedmiot znajduje się w odpowiedniej odległości, odbija się także w rogu drugiego oka. Odbity w skroniowym regionie lewego oka, powinien odbić się w nosowym regionie prawego. Jest tak rzeczywiście: w skroniowej stronie lewego oka odbija się sylwetka tego samego brodatego mężczyzny. Naukowcy stwierdzili dodatkowo, że w lewym oku „zniekształcenie odbitego obrazu jest nawet jeszcze bardziej widoczne, bowiem doskonale odpowiada prawom krzywizny rogówki”. Podobnie zgodna z prawami optyki jest asymetryczność tych dwóch obrazów.
Ale to nie koniec najnowszych odkryć. W 1962 roku doktor C. Wahlig z Woodside w stanie Nowy Jork i jego żona Izabela, specjaliści z dziedziny optyki, badali oczy Matki Najświętszej pod 25-krotnym powiększeniem. Nie tylko odkryli obecność dwóch kolejnych postaci, ale – po zastosowaniu prawa odbicia w zwierciadłach wypukłych – dokonali rekonstrukcji sceny, w jakiej powstał niebieski Autoportret.
Raport doktora Wahliga z września 1963 roku przedstawia się następująco:
„Rogówka działa jak wypukłe zwierciadło o promieniu ok. 7,5 mm, z małymi odchyleniami u różnych osób. (...) Za pomocą aparatu fotograficznego specjalnie skonstruowanego do bliskich ujęć, zrobiliśmy zdjęcie naszej rodziny usytuowanej w sposób zgodny z tym, co odpowiada obrazowi w oczach Maryi przedstawionej na Wizerunku. Nasza córka Mary zajęła miejsce Najświętszej Maryi Panny (...) Moja żona, ja sam i nasza córka Carol zajęliśmy miejsca przed Mary, a nasze odbicia ukazały się na rogówce jej oka. (...) W czasie kiedy Juan Diego stał przed biskupem z kwiatami [w tilmie], Matka Boża była już obecna w pokoju, postanowiła jednak pozostać niewidzialną. Aby dać widoczny i trwały znak swej obecności, postanowiła odbić na płaszczu Juana Diego autentyczny obraz samej siebie, tak jak stała, obserwując scenę. Obraz został dopracowany w każdym szczególe, aż do odbicia w Jej oczach Juana Diego i innych postaci stojących przy nim... Z postawy Juana Diego i pozostałych dwóch wynika, że nie są świadomi obecności Matki Bożej. Tamci dwaj zdają się patrzeć na Juana Diego, a on sam, jak możemy zakładać, patrzy na biskupa”.
Możliwość weryfikowania refleksów odbitych na rogówce oka zawdzięcza nauka badaniom Hermana von Helmholtza, który w 1880 roku opracował teorię akomodacji oka. Czy mamy prawo sugerować, że trzy wieki wcześniej ktokolwiek z ludzi był zdolny sfabrykować ten naukowo niewytłumaczalny fenomen?
Kim są dwie postacie odkryte obok Juana Diego? Pierwszym jest Juan Gonzales, tłumacz biskupa, który chwilę później stał obok Indianina rozwijającego tilmę. Na pochodzącym z 1533 roku obrazie przedstawiającym pierwszy cud dokonany za przyczyną Autoportretu znajduje się Gonzales. To, że tłumacz przedstawiony na starym obrazie (jego twórcy znali Gonzalesa osobiście) jest uderzająco podobny do postaci odbitej w oku Matki Bożej, staje się oczywiste, kiedy ogląda się ją pod szkłem powiększającym.
Z kolei trzecia postać, choć bardzo nieostra, przypomina rysy Ramireza y Fuenleala, biskupa Santo Domingo, nowo mianowanego generalnego administratora Meksyku, przewodniczącego Drugiej Audiencji, który z pewnością musiał w tamtej chwili być obecny w pokoju.
Spróbujmy zrekonstruować scenę, jaka wydarzyła się tuż przed rozwinięciem tilmy. Juan Diego stoi przed biskupem Zumárragą. Obok Indianina stoją Juan Gonzales i biskup Fuenleal. Zumárraga patrzy na trzech mężczyzn. Matka Najświętsza musi znajdować się tuż za biskupem i stać twarzą do tych trzech postaci, które odbiją się w Jej oczach na Autoportrecie.
Jakże wielkie ogarnia nas zdumienie, kiedy identyczną scenę, jaką współcześnie odtworzyła nauka, znajdujemy na obrazie Miguela Cabrery, który w 1750 roku przedstawił dokładnie taki sam układ postaci! Czyżby obraz ten świadczył o bardzo żywej tradycji, w ramach której przekazywano okoliczności powstania świętego Wizerunku?
Kolejnego sensacyjnego odkrycia dokonano w 1981 roku. Doktor Jose Aste Tonsmann odkrył w oczach Matki Bożej kolejne postacie ludzkie. Te mikroskopijne figury przedstawiają ciemnoskórą kobietę, indiańską rodzinę: młodą kobietę z niemowlęciem, małe dziecko i mężczyznę oraz siedzącego Indianina. Wśród specjalistów nie ma zgodności jednak co do słuszności interpretacji dr. Tonsmanna, uważa się bowiem, że zastosowana przez niego technika powiększania odbitek fotograficznych bardzo uwyraźnia ziarno, co może prowadzić do dowolnych interpretacji. Rzeczywiście, zdjęcia opublikowane przez Tonsmanna ukazują „postacie”, które wyglądają bardzo niewyraźnie, a czasem są zupełnie nierozpoznawalne. Zostawmy tę kwestię otwartą... Czy nie wystarczy nam niekwestionowany fakt odbicia trzech postaci w „żywych oczach” Maryi?
Żywych? Tak, żywych. Czy po tym wszystkim, co już wiemy, może nas zdziwić wiadomość, że japoński optyk, który w latach 70. zaczął badać oczy z Autoportretu, zemdlał w pierwszej chwili rozpoczęcia swego eksperymentu? Kiedy odzyskał przytomność, powiedział, że oczy Maryi były żywe i spoglądały na niego!
Czyżby przez moment i jego postać odbiła się w oczach Matki Bożej z Guadalupe? Tak jak nasze, kiedy wpatrujemy się w Jej święty Wizerunek?
opr. aś/aś