Z ziaren wrzucanych w glebę przez Paulinę Jaricot wyrosło wiele owoców
Portret duchowy Pauliny Jaricot
Owoce jej życia, którymi dzisiaj cieszy się cały Kościół, dojrzały w bezgranicznym oddaniu się Bogu, w miłości wyrażonej w modlitwie i czynach miłosierdzia oraz w posłuszeństwie Kościołowi.
Paulina już od wczesnych lat szukała miłości. Doświadczyła jej wiele w religijnym i dostatnim domu rodzinnym. Najmłodsza z siedmiorga rodzeństwa znajdowała różne sposoby, by zwrócić na siebie uwagę – najpierw rodziców, potem innych osób. To, co w oczach innych było niewinne, ona sama potem surowo ganiła. „Chęć podobania się, zwłaszcza młodym ludziom, była moim największym i jedynym celem. Wszystko, cokolwiek robiłam, miało służyć temu, by się podobać. Słowem, stałam się kokietką”.
Wciągnięta w wir spraw światowych Paulina oddaliła się od Boga, choć w głębi duszy chciała Mu służyć i do Niego należeć. Gdy nie znajdowała przyjemności w sprawach tego świata, targana wieloma wątpliwościami i skrupułami, pragnęła zapaść się w nicość, aby nie odczuwać bólu życia. Jej rozpacz przemieniła się jednak w nawrócenie. „Powstanę – powiedziałam do siebie – ponieważ źródłem pokoju doczesnego i wiecznego jest jedynie Bóg”. Nawrócenie, które przeżyła w wieku 17 lat, widziała wyraźnie jako łaskę Bożą. „Miłość bez granic, bez wyrzutów sumienia, bez obaw i bez wytchnienia; takiej miłości szukałam, lecz w świecie jej nie znalazłam”. Zdecydowała się więc spalić modne romanse, zaczęła się ubierać bardzo skromnie, nawet swój portret nakazała przemalować, gdyż suknia, w której była na nim przedstawiona, odznaczała się nadmierną wykwintnością. Swoje sukienki uszyte z najlepszych materiałów podarowała dziewczynkom przystępującym do Pierwszej Komunii świętej. Czas poszukiwań i walki duchowej ukazał jej wartość modlitwy. W autobiografii napisała: „Modlitwa pokonuje wszystkie kłopoty, broni przed nieprzyjaciółmi, odnosi zawsze zwycięstwo. Im więcej się modlicie, tym bardziej kochacie Boga i opieracie się pokusom diabła. (…) Gdyby można było otworzyć bramy piekieł, zobaczylibyśmy, ilu potępionych znalazło się tam właśnie dlatego, że przestali się modlić. (…) Módlcie się do Jezusa za wstawiennictwem Maryi. Ona utoruje wam drogę do nieba. Wielu mieszkańców nieba właśnie wstawiennictwu Matki Bożej zawdzięcza swoje zbawienie”.
Do szczególnej modlitwy powróciła Paulina w wieku 23 lat. Na polecenie spowiednika przez trzy lata oddawała się modlitwie i kontemplacji ran Zbawiciela. Owocem takiego zanurzenia się w modlitwę było zorganizowanie Żywego Różańca. Chciała, by Francja ożyła duchowo po fali rewolucji i skuteczne narzędzie do realizacji tego celu widziała w różańcu. Trzeba było tylko znaleźć sposób, by różaniec stał się modlitwą wszystkich. Znalazła go, organizując ludzi w małe grupy po 15 osób, które codziennie odmawiały jedną tajemnicę różańca i zachęcały innych do tej praktyki. Rozwój Żywego Różańca i ożywienie życia religijnego były nadspodziewane. W chwili śmierci założycielki w samej Francji liczył on trzy miliony członków.
Pobożni rodzice Pauliny, Antoni i Joanna, byli wrażliwi na potrzeby biednych. W ich rodzinnym budżecie zawsze znajdowała się suma przeznaczona na pomoc potrzebującym. Paulina po swoim nawróceniu skierowała się właśnie do biednych, szukając ich po strychach i piwnicach. Dziewczęta w jej wieku, które były narażone na prostytucję, starała się zatrudnić w fabryce swojego szwagra. Na wieść o potrzebach misji w dalekich Chinach zorganizowała pomoc finansową, nie spodziewając się, że z tej inicjatywy wyrośnie najpotężniejszy instrument pomocy misjom: Papieskie Dzieło Rozkrzewiania Wiary. Prężnie rozwijający się Lyon pierwszej połowy XIX w. ukazał nową grupę ludzi potrzebujących pomocy. Był to świat robotniczy. Dla nich chciała utworzyć „Bank Niebios” – Kasę Darmowych Pożyczek. Z myślą o nich stworzyła ośrodek przemysłowy w Rustrel, aby praca w fabryce nie odciągała ojca od dzieci i ogólnie człowieka od Boga, lecz dawała poczucie zachowania godności ludzkiej i stwarzała warunki do chrześcijańskiego utrzymania rodziny. Jednak ten projekt nie przyniósł ostatecznie spodziewanych owoców, a stał się – przez oszustwo fałszywych ludzi – źródłem upokorzeń i cierpień.
Paulina Jaricot zaznała wielu cierpień w życiu – zaburzenia nerwowe w młodości, z których wyleczyła się w pełni przez spowiedź i Komunię świętą, następnie choroba, z której została cudownie uzdrowiona przez wstawiennictwo św. Filomeny, a także krzyż odpowiedzialności finansowej za długi, których sama nie zaciągnęła, a które tę majętną i powszechnie szanowaną kobietę wciągnęły na rejestr ubogich miasta Lyonu.
Jest jeszcze jeden znamienny rys duchowości Pauliny: posłuszeństwo Kościołowi. Była posłuszna swemu spowiednikowi i kierownikowi duchowemu. To ks. Juan Wendel Würtz wyznaczył drogę jej duchowego wzrastania po nawróceniu, zaakceptował plany jej apostolstwa oraz nakłonił do pozostawienia kierownictwa Papieskiego Dzieła Rozkrzewiania Wiary w innych rękach. Dzięki wpojonemu od dzieciństwa posłuszeństwu Kościołowi zabiegała o papieską aprobatę dla Żywego Różańca, by rozwijać dzieło z błogosławieństwem Kościoła, gdyż w Lyonie miała wielu przeciwników swojego projektu.
Z ziaren wrzucanych w glebę przez Paulinę Jaricot wyrosło wiele owoców. Pokazują one jej zaangażowanie w ewangelizację świata czy to przez odnowę religijną własnego środowiska, czy pomoc dla dalekich misji.
opr. aś/aś