• Pytania o wiarę

Skarb niedoceniony

Wiadomo, że z naszą codzienną modlitwą poranną i wieczorną bywa różnie. Nasze pacierze odmawiamy nieraz byle jak, bez należytego skupienia. Czasem ogarnia nas nawet niepokój, czy taką modlitwą wręcz nie obrażamy Pana Boga. A jednak wielki to skarb, jeżeli dla kogoś jest czymś niewyobrażalnym zaczynać dzień lub go kończyć bez modlitwy – dzieli się refleksją o. Jacek Salij OP.

Taki człowiek prawie zawsze nie umie też sobie wyobrazić niedzieli bez mszy świętej i wolno ufać, że nawet w atmosferze Kościołowi nieprzyjaznej Panu Jezusowi łatwo się nie zgubi. Bo chrześcijaństwo to nie jest ideologia, to jest spotkanie z Osobą. Wierzyć – mówił święty Augustyn – to dotknąć Pana Jezusa swoim sercem. A święty Tomasz z Akwinu, któremu naprawdę nie da się zarzucić, iż lekceważył teologię, twierdził, że niepiśmienna staruszka może być bliżej Boga niż uczeni teologowie, którzy zaniedbują się w modlitwie. Modlitwa jest najbardziej podstawowym sposobem nawiązywania i rozwijania naszych relacji z Bogiem.

Owszem, wiara to nie tylko moja osobista sprawa z Bogiem, to także nasz czyn zbiorowy, społeczne umacnianie naszej więzi z Chrystusem. Jednak wiara to również, a nawet przede wszystkim moja osobista relacja z Bogiem. Dlatego jeśli moją wiarę chcę traktować poważnie, modlitwa musi stać się przedmiotem mojej pierwszorzędnej troski.

Na temat codziennych pacierzy wypowiada się nawet Katechizm Kościoła Katolickiego. Mianowicie bardzo rozsądnie zwraca uwagę na to, że składają się one na tak zalecaną przez Pana Jezusa postawę modlitwy nieustannej: „Tradycja Kościoła proponuje wiernym pewien rytm modlitwy, mający podtrzymywać modlitwę nieustanną. Niektóre z nich są codzienne: modlitwa poranna i wieczorna, przed jedzeniem i po jedzeniu, Liturgia Godzin, itd.” (nr 2098).

Zachowała się smakowita opowieść na temat ważności codziennego pacierza z czasów jeszcze Kościoła starożytnego. Mianowicie pustelnik kładzie się spać, ale diabeł mu przypomina: „zapomniałeś się pomodlić”. Pustelnik uświadomił sobie: „rzeczywiście”. „Ale żebyś ty, diable, mi o tym przypominał?”. Diabeł na to: „Bo kiedy dwa miesiące temu poszedłeś spać bez modlitwy, to rano ogarnęła cię taka skrucha, że otrzymałeś trzy razy więcej łask niż zazwyczaj”.

Przywołam jeszcze dwa polskie świadectwa. Najpierw balladę Adama Mickiewicza pt. Powrót taty – z uroczą sceną pacierza odmawianego przez dzieci za swojego tatę, który długo nie wraca z wyprawy kupieckiej. Jak pamiętamy, dzieci nie zdawały sobie sprawę z tego, że w pobliżu dwunastu zbójów czyha na życie ich ojca. Owszem, napadu dokonali, ale modlitwa dzieci rozmiękczyła serce ich herszta, który rozkazał ojca tych dzieci nie krzywdzić. Przypomnijmy, że Adam Mickiewicz podał w tej balladzie dokładny skład pacierza, którego w jego czasach były uczone dzieci:

W imię Ojca, Syna i Ducha Świętego,
Bądź pochwalona, przenajświętsza Trójca,
Teraz i czasu wszelkiego.
Potem: Ojcze nasz i Zdrowaś, i Wierzę,
Dziesięcioro i koronki.

Przypomnijmy jeszcze poruszający opis wspólnego pacierza, którym w wizji Henryka Sienkiewicza dopełniło się małżeństwo Michała i Basi Wołodyjowskich:

„Wreszcie Wołodyjowski ozwał się:

– Baśka, zmówimy sobie teraz pacierz.
I te dwie dusze, czyste jak łzy, poczęły się modlić. W miarę jak odmawiali pacierze, spływał na oboje spokój, a potem zmorzył ich sen i usnęli aż do pierwszego brzasku. Pan Wołodyjowski odprowadził następnie Basię, jeszcze przed kindią poranną, aż do mostu łączącego stary zamek z miastem, na odchodnym zaś rzekł jej:
– Pamiętaj, Baśka: nic to!”

Świadectwo z wietnamskiego więzienia, jak bezcennym skarbem może okazać się znajomość pacierza, przejmuje szczególnie. Zanim je tu przytoczę, warto przypomnieć umieszczony w encyklice Benedykta XVI Spe salvi opis niedoli innego, o sto lat wcześniejszego wietnamskiego męczennika: „To więzienie prawdziwie jest obrazem wiecznego piekła: do okrutnych tortur różnego rodzaju, jak okowy, żelazne łańcuchy, powrozy, dochodzi nienawiść, odwet, potwarze, obelżywe słowa, fałszywe oskarżenia, złośliwości, podłe przysięgi, złorzeczenia, a w końcu trwoga i smutek”.

Otóż arcybiskup Sajgonu, Nguyen Van Thuan, znalazł się w sytuacji mniej więcej podobnej. Po zdobyciu Sajgonu w roku 1975 przez wojska komunistycznego Wietnamu został uwięziony w obozie koncentracyjnym. Nieludzkie warunki, w jakich się znalazł, doprowadziły do tego, że zaczął tracić poczucie rzeczywistości. W pewnym momencie przestraszył się, że utraci jedyny skarb swojego życia,  wiarę. „Żeby jej nie utracić – pisze, uwolniony po trzynastu latach takiego piekła – powtarzałem te słowa modlitw, których nauczyłem się w dzieciństwie: Wierzę w Boga, Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo. To mnie trzymało. To dawało siłę, by trwać, i nadzieję, że z tego piekła, w jakim się znalazłem, kiedyś wyjdę”.

O wiele częściej się zdarza, że chrześcijanie są odciągani od wiary w warunkach bez porównania łatwiejszych. Także wówczas proste trzymanie się codziennego pacierza może nas uratować.
 

 

Godło i barwy RPProjekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama