Świąteczne bałamuctwa

O zakłamywaniu świąt chrześcijańskich

Przez długie lata z okazji głównych świąt chrześcijańskich gazety publikowały artykuły okolicznościowe starannie pomijające to, o co w tych świętach naprawdę chodzi, a eksponujące ich cechy drugorzędne.

Na Boże Narodzenie, zwane wtedy świętami zimowymi, pisano uczenie o symbolice najdłuższej nocy w roku, o powracającym dniu i o świętowaniu przez różne ludy święta słońca. Kolędowanie i potrawy wigilijne kojarzono z obrzędami jeszcze pogańskimi (ani słowa o tym, że łamanie się opłatkiem jest domową wersją mszalnej Eucharystii). W wersji uproszczonej pojawiały się przepisy kulinarne na Wigilię, rady co do prezentów pod choinkę, zachęty do saneczkowania i reklamy filmów nadawanych w telewizji w porze chodzenia do kościoła.

Na Wielkanoc, pardon — święta wiosenne, milczano o wspominanym w tym dniu przez chrześcijan zmartwychwstaniu Chrystusa. Częstowano nas za to jajkiem jako symbolem życia, topieniem Marzanny i informacją o powszechności świętowania wiosny w różnych kulturach.

Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny przemianowano na Święto Zmarłych i darmo by w tropiących symbole gazetach szukać chrześcijańskiego skojarzenia płomienia znicza z nieśmiertelnością. Święta Żywych.

Święta chrześcijańskie mogą wchłaniać i wchłonęły rozmaite obyczaje przedchrześcijańskie czy ludowe. Mało komu jednak (wyjąwszy propagandystów) przesłoniły one istotę tych świąt. Co więcej — i w sprawie pobocznej symboliki ze ścisłością wywodów różnie w gazetach bywało — zwłaszcza gdy opinie naukowe przekazywali niekompetentni dziennikarze. W roku 1991 dziennik telewizyjny poinformował w wigilijny wieczór o hipotezie wysuniętej przez doktora Sadowskiego, antropologa, a głoszącej między innymi, że gwiazdę betlejemską kojarzyć należy z koniunkcją (zbliżeniem na niebie) trzech planet: Jowisza, Saturna i Marsa w roku 6 p. Chr. W roku ubiegłym również było o tym, że gwiazdę betlejemską należy kojarzyć z koniunkcją. Może i należy (aczkolwiek było to w roku 7) — tylko że hipotezę ową wymyślił Kepler blisko czterysta lat temu...

Prasa, rzecz ciekawa, w znacznej większości kontynuuje pod tymi względami nawyki z lat ubiegłych. Wiele tekstów świątecznych (np. z „Życia Warszawy”) sprawia nadal wrażenie, że mogłyby ukazać się bez zmian pięć, dziesięć, dwadzieścia lat temu. Tu i ówdzie pokazuje się obok jakiś artykuł o chrześcijańskim sensie święta. W„Nowym Świecie” rok temu ukazał się tu wywiad z prof. Zadrożyńską z szeregiem też wątpliwych bądź przesadnych w etnologiczno-symbolicznym sosie.

Co więc pisały rozmaite gazety ostatnio? Dziennikarz „Gazety Wyborczej” zapytywał w numerze na Boże Narodzenie 1992: Kiedy i jak skandynawski pogański gnom zaczął rosnąć w górę i wszerz stając się biskupem i dobrze wszystkim znanym św. Mikołajem. Podpowiadam: w III wieku wyemigrował do Azji Mniejszej, do miasta Mira, a zostawszy tam biskupem wsławił się działalnością dobroczynną. Pisały więc tak samo. (1993)

Świąteczne bałamuctwa. Nowy Świat 1993 nr 8 z 23-24.I, ss. 5

Zbiór artykułów i felietonów M. Wojciechowskiego: Wiara — cywilizacja — polityka. Dextra — As, Rzeszów — Rybnik 2001

opr. mg/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama