Transseksualiści i homoseksualiści chrzestnymi

Trzeba liczyć na zmysł wiary Ludu Bożego, który sprawi, że wujkowie, którzy współżyją z innymi wujkami, nie będą raczej brani przez rodziców pod uwagę jako kandydaci na chrzestnych. Trzeba też mieć nadzieję, że wśród proboszczów nie będzie zbyt wielu duchownych o tendencjach zdecydowanie homoseksualnych, którzy z radością akceptowaliby chrzestnych trans- i homoseksualnych.

Kodeks Prawa Kanonicznego, idąc za Tradycją i nauczaniem magisterium Kościoła, stwierdza, że „do przyjęcia zadania chrzestnego może być dopuszczony ten, kto […] jest katolikiem, bierzmowanym i przyjął już sakrament Najświętszej Eucharystii oraz prowadzi życie zgodne z wiarą i odpowiadające funkcji, jaką ma pełnić” (kan. 874). A jaką funkcję ma pełnić chrzestny? Ma on „pomagać, żeby ochrzczony prowadził życie chrześcijańskie odpowiadające przyjętemu sakramentowi i wypełniał wiernie złączone z nim obowiązki” (kan. 872).

Z powodu powyższych wymagań dziś niekiedy nie jest łatwo znaleźć w rodzinie lub pośród przyjaciół i znajomych kandydata na chrzestnego. Nawet jak potencjalny kandydat został wybierzmowany, to żyje w niesakramentalnym związku, a jak żyje w związku sakramentalnym, to w kościele nie widziano go od wielu lat. Ktoś taki byłby zapewne w stanie wręczyć stosowną kopertę chrześniakowi na pierwszą Komunię albo z okazji ślubu, ale w przekazywaniu wiary chrześcijańskiej nie pomoże, bo sam nie zna nawet modlitwy Ojcze nasz.

Okazuje się, że poszukujący chrzestnego będą mieli teraz więcej możliwości. Oto jeden z brazylijskich biskupów skierował do Dykasterium Doktryny Wiary, którego prefektem jest kard. Victor Fernandez, kilka pytań dotyczących m.in. uczestnictwa w sakramencie chrztu osób „transseksualnych” i „homoafektywnych”.

Jedno z pytań brzmi: „Czy osoba transseksualna może być chrzestnym lub chrzestną?”. Odpowiedź Dykasterium jest taka, że „pod określonymi warunkami można dopuścić do bycia chrzestnym lub chrzestną dorosłą osobę transseksualną, która poddała się kuracji hormonalnej i interwencji chirurgicznej zmiany płci”. Nie podaje się, jakie to są owe „określone warunki”, ale stwierdza się, że bycie chrzestnym nie jest prawem, a zatem potrzeba „duszpasterskiej roztropności”, by uniknąć skandalu lub zamieszania we wspólnocie kościelnej. Tyle że można odnieść wrażenie, że zamieszanie już jest…

Inne pytanie brzmi: „Czy osoba homoafektywna, który żyje w związku, może być chrzestnym?”. W odpowiedzi Dykasterium przypomina, że kanon 874 mówi o wymaganych kwalifikacjach chrzestnego i o tym, że powinien on prowadzić „życie zgodne z wiarą i odpowiadające funkcji, jaką ma pełnić”. Po czym stwierdza: „Inaczej jest w przypadku, gdy współżycie dwóch osób homoafektywnych polega nie na zwykłym wspólnym pożyciu, ale na stabilnym i zadeklarowanym związku more uxorio (jak mąż z żoną), o czym dobrze wiadomo we wspólnocie”. Po czym następuje znana już formuła, że „w każdym przypadku pożądana roztropność duszpasterska wymaga, aby każda sytuacja była mądrze przemyślana…”. No cóż! Chciałoby się powtórzyć pytanie: „Czy osoba homoafektywna, który żyje w związku, może być chrzestnym?” Tak czy nie? Bo z udzielonej odpowiedzi wynikałoby, że raczej nie, ale trzeba rozeznawać, bo może w konkretnym przypadku tak, czyli że właściwie, w pewnych okolicznościach, tak.

W tej sytuacji trzeba liczyć na zmysł wiary Ludu Bożego, który sprawi, że wujkowie, którzy współżyją z innymi wujkami, nie będą raczej brani przez rodziców pod uwagę jako kandydaci na chrzestnych. Trzeba też mieć nadzieję, że wśród proboszczów nie będzie zbyt wielu duchownych o tendencjach zdecydowanie homoseksualnych, którzy z radością akceptowaliby chrzestnych trans- i homoseksualnych.

W tym kontekście warto zauważyć, że kilka diecezji we Włoszech wprowadziło w drodze eksperymentu praktykę udzielania chrztu bez wymogu chrzestnego lub chrzestnej. Może jest to jakieś wyjście w sytuacji, w której brak odpowiednich kandydatów na chrzestnych.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama