O roli wychowawcy
Forum to wolne miejsce wymiany poglądów i argumentów, przestrzeń rozmów, przekonywania i pozyskiwania sojuszników, zachęcania do współpracy w trosce o dobro wspólne, bo przecież „Oświata stanowi dobro wspólne całego społeczeństwa”...(Ustawa o systemie oświaty...)
III Białostockie Forum Szkół chcemy wypełnić sensowną treścią. W oceanie problemów edukacyjnych warto połączyć talenty i potencjał każdego z nas. Przyświeca nam idea bycia dobrym, mądrym, odważnym i pracowitym człowiekiem. Stojąc na progu XXI wieku zostaliśmy powołani do wymagającego człowieczeństwa. Organizowanie systemu szkolnictwa i warunków sprzyjających rozwojowi cywilizacyjnemu, kulturalnemu i duchowemu młodszego pokolenia - przeżywam jako sprawę honoru i sensu własnego życia. Tak również traktuję obecność Państwa dzisiaj, w tym miejscu: jako znak zaangażowania i gotowości do współpracy, otwartości, zaciekawienia i troski.
Przypomnijmy, że słowo EDUKACJA wywołuje krąg skojarzeń z takimi pojęciami, jak wychowywać, dokładnie oznajmiać, gruntownie nauczać, zabierać ze sobą, wydobywać, odsłaniać, odkrywać, sprawiać, dokonywać, wydawać z siebie, wypuszczać. Gdyby mury szkół mówiły, co powiedziałyby o uczniach, nauczycielach, rodzicach, o dyrektorach i zarządzających ???
W tzw. murach szkolnych kryje się wielka tajemnica spełnienia i absurdu, szczęścia i rozpaczy, współpracy i samotności, zaangażowania oraz nudy i abnegacji, twórczych uniesień i buntowniczej pustki, wielkoduszności, serdeczności, czułości i barbarzyńskiej agresji, błogosławionej ciszy i męczącego wrzasku.
Czego nauczyliśmy się w ciągu dwu tysięcy lat historii Europy? Co wydobędziemy i utrwalimy z kultury i duchowości świata?
W kolejnych epokach historii świata odcisnęli swój ślad różni przywódcy. Bardzo różne idee krążyły w głowach ludzi. Jedną z najbardziej fascynujących mnie postaci jest Żyd imieniem Noe. Stanowi on symbol przywódcy - nawigatora. Potrafi odczytać znaki, mobilizuje się do pracy, mimo że ta praca w oczach współczesnych mu ludzi wydaje się dziwactwem. Po co budować łódź, i to tak wielką, gdy świeci słońce, a morze jest tak daleko? Noe, jak każdy dobry nawigator, musiał być osobą przewidującą, przezorną i z wyobraźnią. Z pewnością szukał odpowiedzi na pytania, co jest najważniejsze i niezbędne podczas wyprawy i jak długo może ona trwać. Trzeba mieć wystarczającą ilość jedzenia i orzeźwiającej, zdrowej wody pitnej itd., itp.
Przywódca - nawigator musi wyprowadzić statek na głębokie wody, na pełne morze, bo jeśli będzie się trzymał zbyt blisko brzegu, wpadnie na mieliznę. Musi mieć odwagę oddalenia się od brzegu, który jeżeli jest widoczny, pomaga zorientować się, w jakim miejscu znajduje się statek jednak fakt ten uniemożliwia wtedy odkrycie nowych lądów, nowych pejzaży, nowych możliwości. Gdy ląd zniknie z oczu, nawigator zaczyna kierować się znakami czytelnymi jedynie dla niego. Niektórzy nigdy nie wypływają na pełne morze. Trzymają się kurczowo przestarzałych formuł i boją się komukolwiek narazić.
Jeśli nie podejmiemy ryzyka wypłynięcia na pełne morze, nie stawimy czoła trudnym decyzjom i nie podejmiemy wezwań, jakie stawia przed nami współczesność, to prędzej czy później ugrzęźniemy na mieliźnie.
Co chcemy, jako wspólnota lokalna, osiągnąć, aby nie błąkać się po oceanie, nie dostrzegając sensu własnej pracy, swojego trudu?
Mamy to szczęście płynąć w łodzi pod przewodnictwem nawigatora, któremu na imię Jan Paweł II. On, wśród wielu wspaniałych słów powiedział także: „Nową jedność Europy winniśmy budować na tych duchowych wartościach, które ją kiedyś ukształtowały, z uwzględnieniem bogactwa różnorodnych kultur i tradycji poszczególnych narodów”.
Czy którykolwiek z nauczycieli Karola Wojtyły mógł kiedykolwiek przypuszczać, przewidywać rolę, jaką przyjdzie zagrać jego uczniowi ? Człowiek wschodnich rubieży chrześcijaństwa rzymskiego wprowadził zachodni świat w XXI wiek.
Osoba Karola Wojtyły pozwala mi odkryć, że w popularnym haśle mówiącym o integrującej się Europie, tkwi merytoryczny błąd. Tu nie idzie o zintegrowanie się Polaków z Europą. Tu chodzi o to i najważniejsze jest, abyśmy sami się wewnętrznie zintegrowali. Jako osoby wewnętrznie zintegrowane, pójdziemy z oczyma i sercem szeroko otwartym na spotkanie ludzi Europy zachodniej i całego świata. Co więc znaczy pojęcie zintegrowany? Znaczy: nietknięty, nienaruszony, nieposzlakowany, nieskażony, niezmniejszony, nieuszczuplony, nieskazitelny, niezepsuty, niewinny, nieprzekupny, bezinteresowny, prawy, całkowity, zupełny. Za takim człowiekiem, za taką osobą będą się ludzie oglądać, przy takiej osobie będą się zatrzymywać, taką osobę będą pragnęli mieć swoim przywódcą, pasterzem, liderem, wychowawcą, nauczycielem, ojcem. Taki człowiek potrzebny jest światu w każdym miejscu i w każdym czasie.
W takiego człowieka warto inwestować całe swoje życie.
W mentalności telewizyjno - kiczowatej dobre jest to, co jest lekkie, łatwe i przyjemne. Maksimum przyjemności przy minimum odpowiedzialności. Jakże więc ważna jest dzisiaj postawa wewnętrznej dyscypliny, wewnętrznego szczęścia płynącego z dzielnego i mądrego przyjmowania trudów i niepewności życia, jako początku rozwoju i okazji do przekraczania osobistych ograniczeń. Energia potrzebna do wewnętrznej dyscypliny płynie z miłości, która przyjmuje postać woli. Kochając naprawdę, przyjmuję taki sposób bycia, który najwydatniej, najskuteczniej przyczyni się do rozwoju osobowego, duchowego, osoby kochanej. Nie ma miłości bez wolności. Nie ma nadziei bez pracy. Wymagajmy przede wszystkim od siebie. Aż do przekroczenia wszelkich dotychczasowych schematów!
Wychowanie to dążenie do zmiany serca i umysłu. To droga, która każdego z nas wiedzie do życia w harmonii i odpowiedzialności z samym sobą, z innymi, ze środowiskiem. Do otwarcia na Transcendencję. Wychowanie to układ z wolnością, z właściwym jej ryzykiem, klęskami i sukcesami. Wychowanie jest trudne, ponieważ wszyscy pragniemy wolności dla siebie, a nie jesteśmy skłonni przyznawać ją innym. Dobry układ z wolnością wszystkich ludzi stanowi niezwykle delikatne edukacyjne wyzwanie.
Wychowawcy i rodzice, wychowujący, jakby byli zdezorientowani pewnymi negatywnymi cechami młodego pokolenia. Na pierwszy plan wysuwa się u młodzieży mniejszy upór w pokonywaniu trudności oraz brak skupienia. Młode pokolenie znajduje się pod głębokim wpływem dzisiejszego języka komunikacji środków masowego przekazu, gdzie zdecydowana część przypada telewizji, grom komputerowym oraz internetowi. Odbywa się konsumpcja ulotnej chwili i nie ma miejsca na złożoną analizę czy wyraźną syntezę. Gry, video oraz godziny spędzone przed telewizorem i komputerem we wczesnym dzieciństwie wyrabiają w dzieciach nowe myślowe schematy. Warto odnotować istotną nowość: edukacja współczesna nie powinna nauczać wyłącznie dziedzictwa wiedzy, lecz także wrażliwości na to, co nowe oraz wyczulenia na planowanie przyszłości. Nauczyciele, którzy sugerują czy obiecują łatwą realizację istnienia, powinni zostać poddani ocenie i osądowi. Ludzkie istnienie, jakże złożone i pracowite, nie dopuszcza drogi na skróty ku szczęściu i własnemu spełnieniu a każdy dobry, rozwijający się człowiek polepsza jakość współżycia na tej ziemi.
Edukacja rozwija się zawsze w środowisku, które ma swój spokój, swoje możliwości dialogu, rozumowania, rozpoznawania, wytyczania kierunków przyszłości. Nowe informatyczne i komunikacyjne technologie zaproponowały nowego nauczyciela. Wprowadziły w stan alarmowy tradycyjne systemy edukacyjne, zmusiły do przemyślenia warunków komunikacji interpersonalnej. Sądzę, że najzwyklejszy profesjonalny wychowawca musi znać elektroniczną komunikację i musi mieć świadomość, że komunikacja ta kształtuje również mentalność jego uczniów i wychowanków. Trzeba jednak pamiętać, że wychowawca pozostaje zawsze ludzkim, osobowym interlokutorem młodego człowieka, a nie zwykłym, choć cenionym narzędziem, jakim są technologie informatyki i komunikacji. On pomaga w tworzeniu kryteriów oceny i wyboru spośród ofert internetu, TV i innych narzędzi. Człowiek musi umieć zarządzać różnorodnością, ilością i fragmentarycznością ofert informacyjnych. Musi być przygotowany do zarządzania sobą w czasie, do zarządzania narzędziami i programami zgodnie z ideałami i celami życiowymi, z wyborami sumienia dobrze ukształtowanego. Musi wysmakować własne wybory zgodnie z poczuciem piękna, prawdy, sprawiedliwości, miłości. Podstawowym celem edukacji staje się pobudzanie oraz pomoc, niesiona od pierwszych lat życia, w kształtowaniu osobowości zdolnej do wolności i odpowiedzialności. To cel, którego nie można osiągnąć, za bardzo chroniąc czy wyręczając dzieci. Kiedyś starano się trzymać dzieci z dala od możliwych niebezpieczeństw. Dzisiaj, w informatycznym morzu gwarancje pozytywne nie tkwią w ostrzeganiu i ochronie ale w wyćwiczeniu pozytywnej interakcji z informacjami. Trzeba wzmacniać poczucie atrakcyjności tej rzeczywistości, która nas otacza, a także uwrażliwiać na wagę i powagę mijanego czasu, na piękno współzależności między osobami i faktami życia, w którym warto twórczo i odpowiedzialnie uczestniczyć.
Tradycja edukacyjna o chrześcijańskich korzeniach zawsze utrzymywała priorytet relacji osobowej, osobistego świadectwa, dobrego klimatu i pozytywnego zaangażowania na rzecz dobra wspólnego.
Miłość i zdolności kochania, przyjaźń, otwarty szacunek, uznanie osobowości, stanowią podstawę edukacji. Mówi się, że cała siła i atrakcyjność edukacji polega na pomaganiu osobie w otwarciu się na innych w takiej mierze, w jakiej potrzebuje i jaką osoba jest w stanie ofiarować. Postawa taka stanowi codzienny zalążek „cywilizacji miłości”. Edukacja uczuć jest integralną częścią każdej edukacji do miłości, od artystycznego doświadczenia do naturalnego poznania i przyjęcia wszystkich uczuć. Powiedziano: „Szkołom, gdzie nie okazuje się serca, brakuje rozumu”.
Należy równocześnie pracować nad całościową kulturą osoby, która musi „nauczyć się uczyć”, przy pomocy wszystkich dostępnych środków, w sposób całościowy, zintegrowany, nie fragmentaryczny. Integralność zawiera - aby to jasno wyrazić - spostrzeganie wszechświata poprzez najnowocześniejsze naukowe poznanie, ale zawiera również serce: relacje społeczne na poziomie rodzinnym, społeczności lokalnej, na poziomie narodowym, europejskim, światowym.
W ramach integralnej wizji człowieka, osoby, należałoby ogarnąć programem wychowanie do zdrowia, zarządzania własnym ciałem. Ludzie zajmują się zdrowiem w chwili choroby i wtedy w stosunku do lekarza powstaje relacja całkowitej zależności, typowa dla dzieci, które nie wiedzą, jak sobą kierować zapobiegawczo. Ignorowanie praw i obowiązków wobec własnego ciała i psychiki jest początkiem wielu niepotrzebnych dramatów.
Warto kłaść nacisk na kształcenie umysłu jako zdolności rozumienia siebie, poszukiwania, zadawania pytań i przytaczania racji, na kształcenie świadomości jako zdolności postrzegania wartości („znaków”) wewnątrz wydarzeń, na kształcenie serca, jako zdolności do głębokich relacji i solidarności.
Edukacja nie jest możliwa bez brania pod uwagę własnych korzeni, które tkwią u podstaw tożsamości. Sądzę, że edukacja powinna przekazywać to dziedzictwo, które stanowi tożsamość kulturową tak, aby sprzyjać swobodnej ocenie zdolnej przyjąć nowe elementy i tym samym modyfikować samą siebie. Sokratejska utopia o obywatelach świata jest utopią, którą dzisiaj można urzeczywistnić. I nie chodzi o ujednolicenie, z którego wyeliminowano by bogacące i słuszne odmienności, ale o osoby w świecie przyjmujące doświadczenia przeżywane w różnych strefach geograficznych, tradycjach kulturowych, systemach ideologicznych i technologicznych.
Edukacja w czasach minionych nie odczuwała tak mocno wyzwania wynikającego z mobilności, przemieszczania. Nie występowała ona nigdy dotychczas w tak ogromnych rozmiarach. Wychowujący jako pierwsi muszą być zdolni do pozytywnego przyjęcia odmienności. Muszą pokonać w sobie mechanizmy obronne w stosunku do różnych kultur. W naszych czasach, dzisiaj, otwierają się drogi prowadzące do mentalności „otwartych oczu”, „otwartych ramion”, „otwartego serca i umysłu”. Należy pomóc ludzkiej solidarności.
Spotkanie się z odmiennością może być głębokim i fascynującym oraz inspirującym przeżyciem. Zazwyczaj wzbogacającym. „Przyjęcie” jest owocem kultury osobowej, stąd niezbędny jest wkład edukacyjny w kulturę kontaktu i porozumienia, w kulturę spotkania. Jakże ważne jest, by ośrodki samorządowe edukacyjne przyłożyły rękę do etapu konkretnych planów, sprzyjając narodzinom (przynajmniej w nowych pokoleniach) otwartej i solidarnej z całym światem mentalności, duchowości.
Osobowość, która nie otworzy się na zrozumienie i dialog, jest osobowością, która się zubaża i nie jest zdolna do wkroczenia na drogą rozwoju, z gotowością wniesienia własnego bogactwa interpretacyjnego.
Istnieje cała konstelacja nowych praktyk edukacyjnych (np. klasy kilkunastoosobowe!), które oczekują wsparcia ludzi zarządzających zasobami materialnymi. Edukacyjne wysiłki poszukiwań skutecznych metod oddziaływań godnych szczęśliwego współżycia i osobowego, ludzkiego spotkania, warte są przemyśleń i koncentracji środków finansowych. Wysiłki te mogą stanowić rdzeń i sens funkcjonowania społeczności lokalnych, troszczących się prawdziwie o przyszłość.
Sądzę, że właśnie dzięki komunikacji, otwarciu przestrzeni i zrozumieniu wielkiego ryzyka życia poza zasadą dobra wspólnego stwarzamy nową epokę, epokę pełniejszego zaspokojenia potrzeby przetrwania, bliskich i bezpiecznych relacji, potrzebę wolności, twórczości i prawdziwie odprężającej radości z trudnego istnienia w Tajemniczym Wszechświecie. Epokę bez przemocy i barbarzyństwa. Cywilizację Miłości i Miłosierdzia
opr. ab/ab