Cotygodniowy felieton z Gościa Niedzielnego ("Notes polityczny" - 43/99)
Przeczytałem w "Rzeczpospolitej" (z 12 X) list czytelnika, który zawiera propozycję społecznej odpowiedzi na propozycję niemieckich negocjatorów w sprawie przeznaczenia tylko 6 miliardów marek dla obcokrajowców zatrudnionych niewolniczo w III Rzeszy. Jedyną suwerenną decyzją każdego Polaka... która może w jakiś sposób odbić się na niemieckich firmach, jest ich bojkot... Rząd polski ma wystarczająco dużo problemów, aby pomóc w konkretny sposób... Ma rację czytelnik. Wie jednak - jak każdy, kto zna Polskę - że propozycja bojkotu jest nierealna. Bezmyślna część społeczeństwa nigdy się w to nie zaangażuje, bo brak jej poczucia wspólnoty i solidarności oraz rozeznania, jaki towar należałoby bojkotować. Myśląca część społeczeństwa swoim poczuciem solidarności i wspólnoty obejmuje także polski rząd, problemy rządu uznaje za swoje. Sprawa odszkodowań jest skandaliczna, ale czy możemy zapomnieć, że to właśnie Republika Federalna Niemiec jest w Unii naszym rzecznikiem? Bundeswehra jest rzeczywistym i moralnym spadkobiercą Wehrmachtu, ale jest też naszą armią sprzymierzoną. Nie oczekuję, że minister Onyszkiewicz na spotkaniu ze swoim niemieckim partnerem będzie się upominał o odszkodowania dla polskich niewolników znad Warty, wolę, aby omawiał sprawy bezpieczeństwa wschodniej granicy NATO, współpracy sztabów, szkół oficerskich, wywiadów. Nie chciałbym jednak, abyśmy cokolwiek z polskiego losu wojennego zapomnieli w imię przebaczenia, w imię realizmu politycznego, w imię lepszej przyszłości. Pamiętanie historii, szacunek dla walki i cierpienia odchodzących pokoleń to jeden z czynników, które decydują o tym, jaka część naszego społeczeństwa zachowuje się bezmyślnie, odrzuca godność jako puste słowo, a jaka swoim myśleniem obejmuje również potrzebę godności. Głośną, prestiżową i bogatą nagrodę literacką NIKE otrzymał poeta i tłumacz mieszkający w USA Stanisław Barańczak. Pamiętamy go też jako wrażliwego, oszczędnego w słowach twórcę wierszy II obiegu, jako współtwórcę obiegu podziemnej publicystyki i literatury, tak istotnej dla obrony polskiej godności w latach stanu wojennego. Przy okazji mówiło się też i pisało wiele o kontrkandydacie Barańczaka, poecie, dramaturgu, autorze scenariuszy, Tadeuszu Różewiczu. Dzieło Różewicza, choć nie tak bliskie mojemu sercu jak pisanie Barańczaka, przerasta je chyba artystyczną wagą. Różewicz jest jednym z tych, którzy przeszli przez wojnę, posmakowali partyzanckich bitew i klęsk, swoje psychiczne zranienie i pamięć grobów przenieśli w czas pokoju. Podobnie jak Gustaw Herling- -Grudziński - publicysta i pisarz osiadły w Neapolu, który ma za sobą inne doświadczenia: Sybir, armię Andersa, emigrację, współpracę z paryską "Kulturą". Oni dwaj, podróżnicy z "ciemnej doliny", świadkowie upadku człowieka i jego upokorzenia, waśniący się z Bogiem i religią - stali się zarazem świadkami ludzkiej godności, sfery wyniesionej ponad zło i błąd, kruchej, ale koniecznej. Nie pokrzepiają serc, nie umoralniają, widzę jednak, jak są potrzebni kulturze. Przemawiają w imieniu pokolenia, które odchodzi, niosą jego przesłanie, opowieść o godności. Jaki jest sens tego duchowego przekazu dla tych, którzy dziś budują swoje życie w Polsce i swoją Polskę, dla dwudziesto-, trzydziesto- i czterdziestolatków? Dla tych pokoleń pamięć historii, wierność godności to fundament nadziei. Ocalając godność, odrzucając nihilizm i pogoń za przyjemnością mogą żyć sensownie w Polsce obciążonej spadkiem po komunizmie, paraliżem sądów, rozrostem biurokracji, korupcją władz, tyloma przejawami zła i demoralizacji. Żyć sensownie - to nie znaczy łatwo, bogato, bez konfliktów i stresów. To znaczy z nadzieją otrzymaną z tradycji kultury i państwa i dalej budowaną własną pracą.
Piotr Wojciechowski