Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (6/2000)
Minister Emil Wąsacz ocalał dzięki dwóm głosom. Tym razem — inaczej niż w poprzednich przypadkach — nie jest to po prostu „zwykła” niesubordynacja posłów. W tej sprawie zbiegło się kilka poważnych problemów, jak się wydaje —stanowiących klucz do słabości koalicji AWS —UW.
Chodzi przede wszystkim o zapewnienie spójności działań rządzącej koalicji. Wewnętrzne zróżnicowanie może stać się siłą, umożliwiającą zarówno osiąganie wielu celów, jak i docieranie do różnorodnego elektoratu. Wymaga to jednak sprawnego przywództwa, umiejącego stworzyć spójną całość z różnych elementów. Nie może ono traktować żadnego z ugrupowań jedynie jako dostarczyciela głosów, bez wpływu na kształt całości — taka sytuacja prędzej czy później kończy się buntem. Z drugiej strony wszyscy w koalicji muszą mieć świadomość, że sukces mogą odnieść tylko razem — osobno mogą jedynie ponieść klęskę.
Tego wszystkiego właściwie brakuje. Lista winowajców jest długa. Premier Buzek nie umie być ani przywódcą, ani skutecznym mediatorem. Wicepremier Balcerowicz dąży do przeforsowania swej wizji, tak jakby nie pamiętał, że kieruje jedynie mniejszościowym ugrupowaniem koalicji. Z kolei Marian Krzaklewski, któremu udało się zjednoczyć centroprawicę, nie umie na bieżąco kierować swoim własnym tworem.
Nie jest też przypadkiem, że do najostrzejszego sporu doszło na polu gospodarki. Jej właśnie dotyczą wizja i ambicje wicepremiera, w tej także dziedzinie zróżnicowanie AWS jest największe.
Od rozpoczęcia realizacji czterech reform nie nastąpiło jasne określenie długofalowych politycznych priorytetów. Polska jest administrowana (i to nie najlepiej), a nie rządzona. Także decyzje personalne są bardziej wypadkową doraźnych układów niż — wciąż nie sformułowanej — wizji. W tej chwili nie ma dobrego wyjścia: brak zasadniczych rozstrzygnięć grozi kontynuacją obecnego stanu rzeczy, radykalne zmiany mogą prowadzić do publicznej, niekończącej się awantury. Jednak złem najmniejszym wydają się zmiany daleko idące i szybko przeprowadzone.
Polska musi być rządzona. SLD i PSL zademonstrowały już, że potrafią jedynie administrować i robić dobre wrażenie. Odwaga początkowej wizji obecnej koalicji pozwala mieć nadzieję, że potrafi ona przezwyciężyć obecny marazm. Czy tak się stanie?