Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (25/2000)
Rozpad koalicji AWS—UW skomplikował sytuację rządu, który stracił stabilną bazę w parlamencie, był także negatywnym sygnałem dla międzynarodowej opinii, zwłaszcza w kontekście rokowań z Unią Europejską. Obecnie nie mają jednak sensu dalsze dywagacje, po czyjej stronie leży wina, że po raz kolejny obóz, który w 1989 r. stanął na czele ruchu przemian, rozpadł się wśród kłótni oraz gorszących sporów. Rząd mniejszościowy jest rozwiązaniem złym, ale nie katastrofą. Teraz wiele będzie zależało od odpowiedzialności oraz dyscypliny obu klubów poselskich, tworzących dla niego zaplecze w parlamencie. Sprawne przeprowadzenie wyboru prezesa Instytutu Pamięci Narodowej oraz Rzecznika Praw Obywatelskich wskazuje, jak wielkie są jeszcze potencjalne możliwości tego układu.
Szczególna odpowiedzialność w tym okresie spoczywa na premierze Jerzym Buzku. W trakcie kryzysu zachował się jak mąż stanu — najpierw oddał się do dyspozycji koalicji, po czym, gdy nastąpił jej rozpad, szybko powołał nowych ministrów, kierując się — jak się wydaje — głównie własną opinią. Nadal wiele będzie zależało od determinacji i samodzielności Premiera. Jego konstytucyjne uprawnienia są duże i najwyższy czas, aby Jerzy Buzek zechciał z nich skorzystać. Uwolniwszy się od koalicyjnych zobowiązań, ma szansę stworzyć „autorski” gabinet, który Sejm i tak musi zaakceptować. Nie wydaje się bowiem prawdopodobne, aby w obecnym układzie w parlamencie możliwe było tzw. konstruktywne wotum nieufności wobec rządu Buzka, a więc z jednoczesnym przedstawieniem alternatywnego rozwiązania. Nikt chyba także nie zamierza oddawać inicjatywy w ręce prezydenta Kwaśniewskiego.
Tak więc, paradoksalnie, pozycja samego Premiera jest obecnie silniejsza aniżeli przed rozpadem koalicji. To stwarza mu wyjątkową szansę, aby dokończyć reformy, poprawić ewidentne błędy w pracy centralnych resortów, odejść od fatalnego systemu partyjnych zależności przy obsadzaniu stanowisk państwowych, wykorzystać ostatni rok rządzenia na zmiany, które pozwolą poprawić notowania wyborcze prawicy. Przy energicznych działaniach także wybory prezydenckie nie muszą być tylko spektaklem jednego aktora.
opr. mg/mg