Piwny lobbing

Cotygodniowy komentarz z "Gościa Niedzielnego" (14/2001)


Tomasz Wiścicki

PIWNY LOBBING



W Senacie trwają prace nad zmianą przepisów dotyczących reklamy piwa, zakładających jej znaczne ograniczenie. Nic dziwnego, że do walki ruszyli lobbyści przemysłu piwowarskiego, agencji reklamowych, wreszcie żyjących z reklam mass mediów. Po raz kolejny pada niedorzeczny argument, jakoby reklama piwa - inaczej niż innych towarów - nie miała prowadzić do wzrostu jego spożycia, a jedynie do zwiększenia zakupów konkretnej, reklamowanej marki. Doskonale wiadomo, że aby zwiększyć sprzedaż konkretnego gatunku jakiegokolwiek towaru, trzeba przekonać jak najwięcej ludzi, by w ogóle z tego towaru korzystali. Jeśli np. reklamujemy samochody, trzeba przekonać jak największą liczbę ludzi, że warto zainwestować pieniądze właśnie w kupno samochodu. Im więcej ludzi da się do tego przekonać, tym większy zysk producentów konkretnych marek. Ta zasada ma jakoby nie dotyczyć akurat tych towarów - przekonują nas ich producenci - które wywołują oczywiste skutki negatywne: alkoholu i papierosów. Rozpowszechnianiem tego kłamstwa zajmują się tysiące ludzi.

Lobbingiem na rzecz browarów zajmują się także osoby powołane do zupełnie czego innego, w tym - co szczególnie niepokojące - niektórzy posłowie i senatorowie. Bezkrytycznie powtarzają argumenty branży piwnej i reklamowej, tak jakby w parlamencie reprezentowali właśnie te dziedziny gospodarki, a nie dobro wspólne i swoich wyborców. Szczególnej uwadze wyborców warto polecić tych ich rzekomych reprezentantów, którzy - jak zwracał uwagę w senackich komisjach od lat zajmujący się przeciwdziałaniu alkoholizmowi Jerzy Mellibruda - występują w roli adwokatów browarnictwa.

Tę samą rolę odegrała też telewizja Polsat. W skandalicznej relacji na ten temat złamano elementarne reguły etyki dziennikarskiej, w ogóle nie dopuszczając do głosu zwolenników ograniczenia reklam ani nawet nie przytaczając ich argumentów. Tak zwany dziennikarz powiedział tylko, że są one wątpliwe.

Do wspólnego frontu wezwano też kierownictwa związków sportowych, żyjących w dużej części właśnie ze sponsoringu ze strony browarów. Sport wyczynowy stał się po prostu gałęzią gospodarki. Korzysta on jednak nadal z dawnych, w większości nieaktualnych skojarzeń: z czystą rywalizacją, zdrowiem, trzeźwością, wychowaniem. Z jednej strony - zdrowy, "sportowy" tryb życia, z drugiej - sportowcy i kibice z kuflami w dłoniach. Sumy płynące z browarów są jak widać wystarczające, by zainteresowani przestali dostrzegać osobliwość tej sytuacji.

Prace w parlamencie trwają. Pracują posłowie i senatorowie, pracują lobbyści - jawni i poprzebierani za parlamentarzystów, dziennikarzy, działaczy sportowych... Stawką w tej grze są olbrzymie pieniądze. Jest nią jednak także to, czy piwo będzie traktowane jako napój dla dorosłych, wymagający dojrzałości i spożywania z umiarem, czy też - będzie niezbędnym elementem świetnej zabawy dla młodzieży.

opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama