Cotygodniowy felieton z "Gościa Niedzielnego" (23/2001)
Bezrobocie to dziś temat polityczny, ekonomiczny, społeczny, publicystyczny. Temat — dodajmy — ważki i rzeczywisty, a nie pozorny tylko. Dużo się mówi, ale próby wprowadzenia zmian — np. w prawie pracy — które przyczyniłyby się do obniżenia bezrobocia, rozbijają się o wspólny mur posłów z lewa i z prawa. Ci, co (jeszcze?) nie są przy władzy, ogłaszają „programy” (!) walki z bezrobociem, najwidoczniej pomyślane do realizacji przez czarnoksiężników.
Tymczasem zmniejszenie (bo przecież nie likwidacja) bezrobocia wymaga konkretnych, czasem radykalnych działań. Konieczne jest współdziałanie wszystkich: organów państwa, zwłaszcza ustawodawczych, tworzących prawo sprzyjające rozwojowi gospodarczemu, pracodawców rezygnujących z maksymalizacji zysku oraz pracowników zdających sobie sprawę, że nie należy podcinać gałęzi, na której się siedzi. Warto przy tym mieć uszy i oczy otwarte na to, jak próbują sobie radzić inni. Wszelkie inicjatywy zasługą na baczną uwagę. Właśnie dlatego spróbuję zreferować projekt opracowany w zarządzie koncernu Volkswagena. Opisano go w prasie, stąd moja o nim wiedza.
Projekt nosi nazwę „Benckmark Production 5000 x 5000”. Ma on charakter pilotażowy, przewiduje zatrudnienie 5000 pracowników (3500 w Wolfsburgu, 1500 w Hanowerze), których pensja będzie wynosiła 5000 marek miesięcznie (stąd 5000 x 5000). Jego założenia to: 1) dłuższy, ale elastyczny czas pracy, 2) praca na trzy zmiany, także w soboty, 3) żadnych dodatków. Przewidywany dłuższy czas pracy wziął się z następującego wyliczenia: przy założonej długości życia 80 lat, w tym 40 lat pracy zarobkowej i 1500 godzinach pracy w ciągu roku, człowiek poświęca na pracę mniej niż jedną dziesiątą część swego życia. Uznano, że można przeznaczyć trochę więcej czasu na pracę. Jako maksymalną liczbę godzin pracy w tygodniu dopuszczono 48, oczywiście nie każdego tygodnia. Czas pracy to najczulszy punkt całego projektu. Wedle autorów decydującą rolę ma odgrywać popyt na produkty (w tym przypadku wielofunkcyjny golf). Czas ten ma być podzielony na trzy części: czas przeznaczony na produkcję, na dokształcanie i na komunikację. Dokształcanie to proces ciągły, realizowany w fabryce, komunikacja zaś ma zapewnić utrzymanie sprawności sprzętu i sprawdzoną jakość produktu na każdym etapie jego wytwarzania — czyli poszczególnych modułów, z których będzie montowany samochód. Pracownicy mają nosić specjalne ubrania robocze, z czujnikami sygnalizującymi zaburzenia, np. ciśnienia krwi.
Zarząd liczy na to, że uda się projekt wprowadzić w życie. Dzięki niemu powstanie 5000 nowych miejsc pracy. Gdyby jego wprowadzenie napotkało opór, zarząd nie zrezygnowałby wprawdzie z produkcji wielofunkcyjnego golfa, robiono by go jednak za granicą.
Wszystko to ma na razie charakter eksperymentalny, ale pomysł wywołuje już zainteresowanie w całym koncernie VW, a także w innych branżach przemysłowych. Dostrzega się w nim krok „na froncie walki z bezrobociem”. Oczywiście tylko krok, ale konkretny, obliczony, a nie hasłowy. Wiadomo przecież, że gromkimi hasłami rzucanymi w obronie „zdobyczy świata pracy” nie ulży się doli bezrobotnych. Projekt Volkswagena to w gruncie rzeczy nowy model ułożenia i organizowania czasu pracy. Zmiana — nie da się ukryć — radykalna: elastyczny czas pracy, praca trzyzmianowa obejmująca także soboty, wykluczenie nadgodzin... Ponadto: jednakowe — zagwarantowane na trzy lata — wynagrodzenie dla wszystkich.
Niezależnie od oceny tego projektu trzeba jedno podkreślić z uznaniem: to, że są tacy, co o problemach myślą konkretnie i proponują realne rozwiązania.
opr. mg/mg