Cotygodniowy felieton z "Gościa Niedzielnego" (37/2001)
„Wygraliśmy z Norwegią, jesteśmy w Azji”, zawołał radiowy reporter po trzeciej bramce, którą piłkarz Żewłakow zdobył w sławetnym meczu. Na szczęście była to charakterystyczna dla stylu sprawozdawców radiowych przenośnia, bo nawet najwyższa wygrana z Norwegami nie jest chyba warta przenosin na inny kontynent. Tak więc w istocie „my” oznacza polską reprezentację futbolową, „Azja” oznacza Koreę Południową i Japonię, zaś „jesteśmy” to skrót myślowy — powinno być „będziemy w przyszłym roku, i najwyżej tylko miesiąc”.
Dwa dni po meczu Norwegia znów trafiła na czołówki gazet, tym razem z powodu umowy o dostawę gazu, którą podpisał obecny premier, a oprotestował przyszły, czyli przew. Miller. Ten ostatni wytoczył ciężkie armaty przeciw norweskiemu gazowi, ale i tak bardzo się dziwię, że nie zasugerował, iż Norwegowie sprzedali mecz, żeby podpisać umowę. To by tak pięknie pasowało do całości rządowego portretu, jaki przez ostatnie cztery lata opozycja malowała. W dodatku premier Buzek był zarówno na Stadionie Śląskim, jak i w Oslo — czyż to nie jest argument dla nieustraszonych tropicieli korupcji? W każdym razie rychły triumfator, im bliżej wyborów tym bardziej śmieszy, tumani, przestrasza — zupełnie jakby podpisał cyrograf (dalsze szczegóły: patrz A. Mickiewicz, „Pani Twardowska”).
I tylko czasem trudno się połapać co ma być śmieszne, co tumani, a co powinno wzbudzić strach. Do jakiej kategorii należy zapowiedź manipulacji przy funduszach emerytalnych? Jak potraktować obietnicę zatrzymania reformy matur? Czy zapowiedź zniesienia Senatu to żart? Nie śmieszy on nawet prezydenta Kwaśniewskiego. Czy likwidacja Kas Chorych wyjdzie nam na zdrowie, zwłaszcza, że podobno mają być one zastąpione nowymi tworami?
Aż nazbyt często trzeba używać słowa „podobno”, bo wprawdzie słyszymy wyraźnie co zniknie, ale tuman mgły okrywa to, co nastąpi po tej dekonstrukcji. Tuman mgły okrywa też powody, dla których z taką zaciekłością przew. Miller atakuje gazowy kontrakt z Norwegią. Zapowiada on, że umowę tę podważy; innymi słowy chce jeszcze raz wygrać z Norwegią. To kolejne zwycięstwo rzeczywiście przybliży nas do Azji, co może nie przeszkadza takim światowcom jak liderzy SLD oraz prezes Gudzowaty, ale dla wielu Polaków wciąż może się wydać zbyt szokujące. Z Azją trzeba ostrożnie. Dzisiaj przew. Miller gani pośpiech negocjacji z Norwegami, szkoda, że nie przypomina kto i w jakim tempie dogadał się z producentem bezrobocia i kłopotów, czyli koreańską firmą Daewoo.
Za tydzień wybory. Trudno tu o dreszczyk emocji poprzedzający piłkarski mecz, nawet ten, w którym faworyt jest ewidentny; wielu ogłuszonych aplauzem dla jednej partii nie chce nawet zagrać. Nie jesteśmy w Unii, nie jesteśmy w Azji, jesteśmy w wolnej Polsce. Głosujmy więc, bo po pierwsze nie musimy tego robić, a po drugie nasza absencja wzmacnia siłę głosu, tych, którzy wrzucili kartkę — czy prawdziwy Polak może pozwolić, żeby inny Polak miał więcej do powiedzenia niż on sam?
opr. mg/mg