Przerwać spiralę nienawiści

Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (44/2002)

Tragiczne wydarzenia w Moskwie nie zakończyły się co prawda w najczarniejszy możliwy sposób, ale i tak przyniosły śmierć i cierpienie. I to po obu stronach — śmierć wielu niewinnych nieszczęsnych widzów teatru i jednocześnie śmierć wielu zdesperowanych, rozmyślnie poświęcających swe życie Czeczenów i Czeczenek, którzy byli jednocześnie zasługującymi na zdecydowane potępienie terrorystami i poświęcającymi swe życie bojownikami o niepodległość lub przynajmniej autonomię swojego umęczonego kraju.

Powstaje pytanie: co dalej? Władze na Kremlu posiadają w tej chwili poparcie Rosjan dla siłowego rozwiązania kwestii czeczeńskiej. Wielu wojskowym rozwiązanie takie bardzo by odpowiadało. Czeczeni z kolei zapowiadają kolejne terrorystyczne ataki. Czy rzeczywiście spirala przemocy musi nakręcać się dalej? Czy rzeczywiście są tylko źli Rosjanie i źli Czeczeni? Czy chodzi już tylko o wzajemną zemstę albo o to, żeby takie, a nie inne siłowe lub radykalne rozwiązanie kwestii czeczeńskiej umocniło czyjąś władzę czy wzmocniło popularność?

Trzeba wierzyć, że po jednej i po drugiej stronie są ludzie, którzy pomimo bólu i cierpienia zdobędą się na to, aby wyciągnąć rękę do partnera, którzy potrafią zrozumieć jego ból, ale i jego nadzieje i uzasadnione aspiracje. Względny sukces rosyjskiej operacji, która mimo strat zapobiegła najgorszemu, stwarza rosyjskim władzom możliwość podjęcia rokowań z pozycji siły, ale i racjonalnego kompromisu. Trzeba próbować znaleźć rozwiązanie polityczne, rozwiązanie, które da nadzieję i pozwoli normalnie żyć narodowi czeczeńskiemu i jednocześnie uwzględni aspiracje Rosjan i interesy państwa rosyjskiego.

Autor jest profesorem, wykładowcą na UAM w Poznaniu

opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama