Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (48/2002)
Werdykt Trybunału Konstytucyjnego wskazujący na niezgodność z konstytucją proponowanej przez rząd z inicjatywy ministra Kołodki ustawy abolicyjnej i towarzyszących jej deklaracji majątkowych jest kompromitacją ministra, porażką rządu i parlamentu, ale i zwycięstwem państwa prawa. Trybunał wskazał, że państwo może się posłużyć takim rozwiązaniem, ale musi je dobrze przygotować. Tymczasem przepisy ustawy stwarzały wyraźne uprzywilejowanie osób, które nie płaciły podatków, w stosunku do tych, którzy je płacili, co przeczy elementarnym zasadom sprawiedliwości. Ustawa zawierała przy tym szereg kardynalnych błędów i nieścisłości, była po prostu legislacyjnym "knotem".
Z jednej strony możemy się cieszyć, bowiem nie doszło do uchwalenia złej i szkodliwej ustawy, a mechanizm kontroli państwa prawa zadziałał prawidłowo; kilka milionów Polaków nie będzie zmuszonych do składania deklaracji majątkowych, wkraczających bardzo głęboko w sferę prywatną, żądających od ludzi informacji nieproporcjonalnych do celu, jakiemu miałyby służyć, a mogących dostać się wręcz w ręce przestępców.
Z drugiej strony powinniśmy się też martwić. Rzecznik praw obywatelskich prof. Andrzej Zoll stwierdził, że nigdy nie słyszał tak "druzgocącej krytyki" ustawy jak w uzasadnieniu orzeczenia Trybunału i wyraził zatroskanie tym, że pomysł takiej ustawy mógł wyjść z rządu, a Sejm i Senat go zaakceptowały. Okazuje się, że urzędnicy rządowi działają fatalnie, a parlament jest "maszynką do głosowania".
Minister zamiast proponować nie przemyślane rozwiązania i straszyć, że tylko nieuczciwi mogą się im przeciwstawiać, powinien skoncentrować się na usprawnianiu działania urzędów skarbowych i ściganiu poważnych skarbowych przestępstw. Byłoby to z pożytkiem i dla budżetu państwa i dla nas wszystkich.
Autor jest profesorem, wykładowcą na UAM w Poznaniu
opr. mg/mg