Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (38/2003)
Poczułem dotkliwy ciężar codzienności. Świat według Lepperów i Bergerek zaczynał dotkliwie uciskać. Nie tylko w życiu politycznym, ale i codziennym. Czyż bowiem trudno znaleźć na co dzień ludzi aroganckich, żądnych władzy, demonstrujących nachalnie argument siły władzy ponad siłę argumentów? Czy trudno znaleźć na co dzień ludzi zupełnie niekompetentnych, którzy mocą rozlicznych układów wyniesieni o złamany szczebelek drabinki społecznej spoglądają z góry, napawając się byciem wyżej... (O ileż to wyżej?)
Te pytania można by mnożyć. Ale po co? Można by do tych uciskających duszę pytań dołożyć wrażenie ze świata nonsensu według Kurczuków i Nałęczów. Świata, w którym prokuratura bada sprawę tego, czy ktoś, ujawniając złodziejstwo, przestępstwo, oszustwo - naruszył w ten sposób prawo? Jest to świat, w którym nie liczy się moc prawdy, ale moc zaciemnienia jej, zakrycia, zagruzowania. I znowu nie jest to tylko wielki świat polityki na ekranach telewizorów. Jest to świat codzienności naszej. Zupełnie blisko nas. Zbyt blisko...
Poczułem zatem dotkliwy ciężar codzienności. Oddaliłem się zatem w strony rodzinne. Trafiłem na inaugurację Września Jeleniogórskiego. Na pięknym rynku Starego Miasta odbywał się wieczorny koncert. Początkowo w atmosferze piknikowej, ale potem za sprawą orkiestry, chóru kameralnego i dwojga solistów - atmosfera zmieniała się w salę koncertową. Małgorzata Walewska i Michał Bajor - każde znakomite w swoim stylu. Zaśpiewali wspólnie filmowe „Dove vai?" z filmu Kawalerowicza.
Był jednak w tym koncercie także utwór „Quo vadis Domine?" - także filmowy, w wykonaniu Michała Bajora. W pewnym momencie jakby coś się zatrzymało, jakby przystanęło coś w tym naszym zabrudzonym świecie. Jakby sam świat stanął zaniepokojony tym, dokąd idzie Pan... I wszystko inne stało się wtórne i nieważne. Wszystko odpłynęło w bliżej nieokreśloną dal Ważne stało się tylko to, co najważniejsze.
Oczywiście, wróciłem do swojej codzienności. Do świata arogancji i bezczelności wielkich małych i takich małych, małych... Ale wróciłem z dystansem.
opr. ab/ab