Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (11/2006)
Tygodnik „Polityka" ogłosił alarm dla polskiego dziennikarstwa. Jak czytamy: „Po raz pierwszy od kilkunastu lat dzięki PiS odradza się «kategoria dziennikarstwa reżimowego»". „Chodzi o dziennikarstwo bezkrytyczne wobec nowej władzy, za to gorliwie i brutalnie atakujące jej przeciwników" - wyjaśnia „Polityka".
Po raz pierwszy od kilkunastu lat?
Czyli należy rozumieć, że po raz pierwszy od upadku PRL w 1989 roku, szesnaście lat temu, urzędowa władza ma do dyspozycji usługowych dziennikarzy? Przecierałem oczy. O kim pisze „Polityka"?
Czy rząd dysponuje jakąś telewizją? A może rząd dysponuje jakimś wielonakładowym dziennikiem? Tak nie jest i bardzo dobrze - prasa rządowa czy rządowa telewizja to na świecie rzadkość. Za to normą jest pluralizm poglądów. Czytelnik ma do wyboru dzienniki reprezentujące różne ideowe wrażliwości - prawicowe i lewicowe, konserwatywne i liberalne, chrześcijańskie i laickie. Gdy „Polityka" bije na alarm i ostrzega przed serwilizmem dziennikarzy wobec władzy - ja raczej mam wrażenie, że w Polsce większość mediów jest dość krytyczna wobec braci Kaczyńskich.
Mają do tego prawo, bo tak realizowana jest wolność słowa. Problem można raczej dostrzec w czym innym -w stadności reakcji i ocen.
Owa stadność irytuje Jarosława Kaczyńskiego. Niedawno w mało wyszukany sposób ogłosił tezę, że wolnych mediów w Polsce nie ma. Co gorsze, niektóre jego wypowiedzi mogły zasugerować, że uznaje każdego żurnalistę, który go krytykuje, za „obrońcę starego układu". To oczywiście droga donikąd. Nic więc dziwnego, że takie wypowiedzi lidera PiS słusznie krytykowano. Ale czyż ich bliźniaczym odwróceniem nie są tezy „Polityki"? Lewicowy tygodnik sugeruje, że kto nie uczestniczy w krytyce PiS, ten może zostać uznany za „dziennikarza reżimowego".
Zasmuciłem się czytając tezy z „Polityki". Tego typu retoryka rozciąga wojnę opcji politycznych na świat mediów. Upolitycznia media, bo zachęca do szufladkowania dziennikarzy pod kątem tego, co akurat piszą o władzy. A ja wolę świat mediów, w którym dziennikarze według własnego sumienia krytykują rząd, kiedy jest za co ganić, i potrafią go pochwalić, gdy jest za co. Stosując inne kryteria, stworzymy z mediów strefę politycznej zimnej wojny domowej. A co to ma wspólnego z zadaniami mediów?
opr. mg/mg