Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (44/2006)
Oczywiście budzi się we mnie, i zapewne w wielu z nas, zdziwienie. Obecność w rządzie przewodniczącego „Samoobrony" od początku budziła niepokój. Ponowna obecność polityka, o którym premier rządu orzekł, iż jest „warchołem", budzi coś więcej niż zdziwienie.
Pojawiają się pytania o rewolucję moralną i IV RP, pojawiają się pytania o tanie państwo, o jego solidarny charakter. Kilka dni temu, na KUL, podczas sesji o pracy ludzkiej, jeden z wybitnych autorytetów w dziedzinie polityki społecznej, prof. Julian A., bardzo krytycznie ocenił kształt państwa solidarnego pod egidą obecnej ekipy. Zarzucił m.in. brak dialogu socjalnego ze strony rządu. Notabene jako zwolennik dialogu, siadł następnie tuż przed mównicą, przed kolejnym prelegentem, i w czasie jego wykładu prowadził ożywiony dialog. Dialog zatem był, brak elementarnej kultury też. Ale to na marginesie.
Pojawiają się jednak owe pytania. Są one i we mnie. Nie potrafię znaleźć na nie odpowiedzi mnie samego satysfakcjonujących. Wyczuwam mimo to jedno. Podjęte zostały pewne reformy państwa. Dotyczą one jego bezpieczeństwa, dotyczą wymiaru sprawiedliwości; podjęto konkretne działania na rzecz ustawy dekomunizacyjnej. To wszystko było i jest kwestionowane. Jednak uderzenie w WSI pokazało, o jak wielką stawkę gra się toczy. Właśnie gra. Bo polityka jest „roztropną troską o dobro wspólne". Element roztropności wskazuje na pewien kontekst sytuacyjny, na konieczność adaptacji i modyfikacji ogólnych zasad, ich aplikacji do istniejącej sytuacji. To zaś oznaczać może konieczność pewnej gry i strategii. Nie do końca przejrzystej. Miałbym jednak życzenie, aby ktoś tam, na górze, uczytelnił ową strategię. I aby tam, na górze, nie zapominano, że nawet gra polityczna, technika sprawowania władzy, domaga się etyki. Wciąż, niezmiennie wierzę, że budowa IV RP jest możliwa. A że jest potrzebna, o tym świadczą reakcje opozycji. Nie protestuje się przeciw rzeczom obojętnym.
opr. mg/mg