Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (30/2007)
Morza szum, ptaków śpiew, złota plaża pośród drzew" i cały ten wakacyjny nastrój skłaniają publicystów do puszczania wodzów fantazji. Zresztą nie tylko ich. Samoobrona i Liga wymyśliły bajkę o LiS-ie. Dramatyczny początek, szybki rozwój akcji oraz - niezbędny, jak na współczesną powieść przystało - wątek służb specjalnych. J.K. Rowling uporała się już z zakończeniem do „Harry'ego Pottera", Andrzej Lepper i Roman Giertych jeszcze się głowią nad happy endem, zerkając raz po raz na ojca Tadeusza Rydzyka.
Co się o nim mówi w obozie „nieprzychylnych"? Że jest komuś potrzebny, wygodny, dlatego nie do ruszenia. Że medialny koncern redemptorystów tak naprawdę stoi za nim, bo za nim stoją rzesze ludzi. I wreszcie - że to on dziś rozdaje karty w polskiej polityce. Każdy z charyzmatycznych przywódców-a dyrektor Radia Maryja niewątpliwie do tej grupy należy - otrzymuje w pakiecie całą gamę sądów i opinii, od pochlebstw zaczynając, a na pomówieniach kończąc. Taki już ich los.
Moglibyśmy sobie usiąść w gronie czytelników „Przewodnika" i spróbować ustalić, które ze słów o ojcu Rydzyku są prawdą. Ale to ryzykowne przedsięwzięcie. Wielka kłótnia gwarantowana. Dlatego wybieram samotną zabawę z wyobraźnią, co zresztą powinno się dobrze wkomponować w lipcowo-publicystyczny trend.
Gdybym była ojcem dyrektorem... skoncentrowałabym wysiłki na formowaniu sympatyków Radia Maryja i Telewizji Trwam (dużo ponad milion osób!) do ofiarowywania w różnych intencjach swojego bólu, niedomagań czy trudności. Sensowne, chrześcijańskie przeżywanie cierpienia to nie lada wyczyn. A jednocześnie niewyobrażalny potencjał duchowy. Moi słuchacze i widzowie już dość się nawalczyli. Obici przez historię, niejednokrotnie do dziś nie mogą się uporać z żalem, nieprzebaczeniem, nawet nienawiścią. Nie radzą sobie z chorobą, starością, samotnością. To są rysy twarzy prawdziwego wroga. To pole do walki o nadzieję, o pojednanie.
Gdybym była ojcem dyrektorem, na pewno szerokim łukiem omijałabym świat polityki. Owszem, mam pełne prawo do angażowania się w sprawy społeczne. Podobnie jak na mocy posiadania biletu z miejscówką mam prawo do fotela nr 45 w wagonie 8. Jednak czasem warto ustąpić miejsca, zrezygnować ze swojego prawa. Dla czyjegoś dobra.
opr. mg/mg