Święty dzień. Mama i babcia, które cudem ocalały, nigdy nie powiedziały złego słowa o decyzji zrywu

Gdy słyszę tyrady mędrków, gdy czytam wpisy domorosłych oskarżycieli głoszących, że „akowcy to podpalacze Warszawy” – przypominam sobie słowa mojej mamy: „To Niemcy spalili Warszawę, a nie Bór-Komorowski! Kto opowiada takie bzdury – wybiela Niemców”.

Dziś mija 80 lat od wybuchu Powstania Warszawskiego. To dla mnie bardzo osobista data. Piekło tamtych dni przeżyły w stolicy moja babcia, mój dziadek i moja mama. Nazwisko komandora porucznika Józefa Woźnickiego ps. „Walek”, przedwojennego oficera marynarki wojennej jest na liście uczestników zrywu w Muzeum Powstania Warszawskiego.

Irenka, siostra mojej mamy wyszła z piwnicy, gdzie schroniła się moja mama i babcia, aby przynieść wodę i nigdy już nie wróciła. Nie wiem, czy zabiła ją bomba sztukasa, niemiecki moździerz, który ostrzeliwał stolicę czy kula snajpera Wehrmachtu? W dzisiejszą rocznicę zrywu mogę zapalić jej w Warszawie świeczkę wszędzie – nigdy nie dowiem się, gdzie zginęła ani w którym miejscu spoczywają jej prochy. Warszawa to miasto dziesiątków tysięcy zmarłych bez własnych grobów.

Dziadek Józef zmarł przed moim narodzeniem. Ale mama i babcia nigdy nie powiedziały złego słowa o decyzji zrywu. One, które cudem ocalały prowadzone już pod mur na rozstrzelanie przez własowców. Wydany w 1957 roku album o Powstaniu był w naszym domu świętością. Gdy byłem małym chłopcem, babcia zawsze sprawdzała, czy mam czyste ręce bym mógł samodzielnie przeglądać tę książkę.

Czasem obserwowałem, jak sama zagląda do albumu. Przerywała niekiedy lekturę i patrzyła przed siebie. Tak jakby szukała w myślach twarzy ludzi, z którymi los zetknął ją w powstańcze dni. Jakby stawały jej przed oczami powstańcze epizody, a potem wygnanie ze zdruzgotanego miasta. Wiedziałem, że nie mogę tej ciszy zakłócić żadnym słowem. Cichutko czekałem aż babcia wróci ze świata powstańczych wspomnień.

Dlatego gdy dziś słyszę tyrady mędrków wycierających sobie usta nazwiskami generała Bora-Komorowskiego czy generała Pełczyńskiego, gdy czytam wpisy domorosłych oskarżycieli głoszących, że „akowcy to podpalacze Warszawy” – przypominam sobie słowa mojej mamy: „To Niemcy spalili Warszawę, a nie Bór-Komorowski! Kto opowiada takie bzdury – wybiela Niemców”.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama