Czyja jest Malta?
Jezioro Maltańskie jest wizytówką Poznania, znajduje się w centrum miasta. Rozgrywane są tutaj międzynarodowe zawody, a przy zbiorniku organizuje się imprezy masowe. Część terenów, na których znajduje się jezioro należy do parafii św. Jana Jerozolimskiego za Murami. Miasto Poznań ignoruje prawa właściciela tego gruntu.
Spaczone spojrzenie na własność jest reliktem systemu komunistycznego. „Co twoje to moje, co moje to nie rusz” — według tej zasady działają urzędnicy miasta Poznania w stosunku do terenu, którego właścicielem jest parafia.
Dzisiejsze problemy są konsekwencją wydarzenia, które miało miejsce w 1931 roku. Wtedy podmokłe łąki nad Cybiną będące własnością parafii, wydzierżawił, na założenie stawów rybnych, Albin Borowicz — mieszkaniec Poznania. W czasie wojny okupant rękoma jeńców, najprawdopodobniej francuskich, powiększył stawy w kierunku Antoninka, a w latach 50. władze Miasta przedłużyły zbiornik w stronę centrum Poznania. Tak powstało Jezioro Maltańskie.
W 1982 roku Poznański Ośrodek Sportu i Rekreacji zwrócił się z pismem do ówczesnego księdza proboszcza o wyrażenie zgody na pogłębienie czaszy Jeziora Maltańskiego. W piśmie tym napisano: „z map ewidencyjnych stanu prawnego jeziora wynika, że część terenu zalewowego — stare koryto jeziora — należy do kościoła św. Jana Jerozolimskiego”. Ośrodek zwracał się z prośbą o umożliwienie prowadzenia prac na wskazanym terenie. Ówczesny proboszcz, ksiądz Koperski, nie wyraził zgody na prowadzenie prac modernizacyjnych, chyba, że podpisana zostanie umowa dzierżawna. Umowy nie podpisano, a prace przeprowadzono. W 1988 roku proboszczem parafii pod wezwaniem św. Jana Jerozolimskiego za Murami został ks. Kazimierz Królak, który rozmowy z Miastem kontynuował. W 1990 roku ówczesny dyrektor Wydziału Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki Urzędu Miejskiego powiadomił parafię pisemnie, że „niebawem problem zostanie rozwiązany”, a pismem z 14 maja 1990 roku ówczesny prezydent Miasta Poznania Andrzej Wituski poinformował, że przekazał dyrekcji Poznańskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji kwotę na poczet przyszłych rozliczeń finansowych z parafią. Po dwóch latach kontakt z proboszczem nawiązał ówczesny wiceprezydent Poznania Jacek May, który zaproponował podpisanie umowy dzierżawnej. — Spotkałem się z prezydentem Mayem. Okazało się jednak, że warunki są nie do przyjęcia, podpisanie umowy byłoby ze szkodą dla parafii — wspomina ksiądz Królak.
W 1994 roku Miasto zleciło opracowanie operatu, na podstawie którego została oszacowana wartość gruntu, ustalono też wysokość stawki czynszu. Mimo że stawki były zaniżone parafia te propozycje przyjęła. Miasto jednak umowy nie podpisało i płatności nie regulowało. W 1996 roku parafia wystąpiła do Sądu Wojewódzkiego w Poznaniu z pozwem o zapłatę odszkodowania z tytułu bezumownego korzystania z gruntu. Roszczenia oparte były na wycenie z 1994 roku. Ten sam dokument jest podstawą do dzisiejszych działań parafii.
W 1996 roku Miasto, powołując się na rzekomo wydany dekret wywłaszczeniowy z 1953 roku, pozbawiło parafię tytułu własności na rzecz Skarbu Państwa. W październiku 1996 roku parafia otrzymała zawiadomienie z Sądu Rejonowego, Wydziału Ksiąg Wieczystych informujące, że już nie jest to jej grunt, a właścicielem terenu jest Skarb Państwa. Kancelaria Kieliszewski, działająca w imieniu parafii odwołała się od decyzji i równocześnie (1997 rok) zwróciła się do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji o stwierdzenie nieważności decyzji administracyjnej z 1953 roku. Sąd Wojewódzki pozytywnie odniósł się do odwołania parafii i zlecił ponowne rozpatrzenie sprawy przez Sąd Rejonowy. Pod koniec 1999 roku Sąd Rejonowy postanowił odmówić wpisu nowego właściciela, a Prezes Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast wydał decyzję uznającą nieważność orzeczenia z 1953 roku. Dokument uznany został „jako wydany z rażącym naruszeniem prawa”, jak się okazało, był projektem, który nie miał żadnej pieczęci, nie był też przez nikogo podpisany.
— Po uzyskaniu pewności, że parafia jest właścicielem nieruchomości prosiliśmy pisemnie prezydenta Miasta Poznania o wyznaczenie terminu rozmowy, aby sprawę załatwić polubownie. Na pisma nie otrzymywaliśmy odpowiedzi — mówi ks. Królak. Natomiast w imieniu Prezydenta, w 2000 roku odezwał się Zarząd Geodezji i Katastru Miejskiego GEOPOZ sugerując, że najlepszym rozwiązaniem byłoby bezpłatne przekazanie przez parafię terenu na rzecz Miasta.
Pełnomocnik parafii, mecenas Tadeusz Kieliszewski w marcu 2000 roku zwrócił się do Prezydenta o zapłatę parafii 1 mln 930 tys. zł (kwota ta wynikała z opracowania sporządzonego w 1994 roku na zlecenie Miasta) tytułem wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z gruntów, prosił też o wyznaczenie spotkania. W piśmie znalazła się również informacja o ewentualności dochodzenia przez parafię praw w procesie cywilnym. Jako że odpowiedzi tym razem też nie było, pełnomocnik parafii w kwietniu 2000 roku odwiesił postępowanie z 1996 roku. We wrześniu 2001 odbyła się pierwsza rozprawa, w kwietniu 2002 druga. Przed posiedzeniem sądu w 2001 roku przedstawiciel Zarządu Miasta oświadczył, że Miasto chce kupić sporny grunt. Nie przedstawił jednak żadnych konkretnych propozycji.
Czternaście dni przed wyznaczonym przez sąd terminem rozprawy Miasto wysunęło propozycję. — Prezydent zaoferował zamiennie trzy nieruchomości, które miały wpłynąć na ugodę przed sprawą sądową. Tereny według drugiej strony były jednak nieatrakcyjne — mówi członek Zarządu Miasta Michał Parysek. Miasto oferowało działkę bez możliwości dojazdu (okrążona innymi działkami, a drogi dojazdowej nie było), a dwie pozostałe propozycje stanowiły nieruchomości z nieuregulowanym stanem prawnym. Dlaczego więc miasto wyszło z propozycją rozwiązań, których nikt by nie zaakceptował?
Parafia swoje żądania ma jasno sprecyzowane, oczekuje, by w ramach odszkodowania za bezumowne korzystanie z gruntu (ok. 2,5 mln zł w 2001 roku) Miasto przekazało teren pod budowę dwóch kościołów — na osiedlu Greckim i na osiedlu Parkowym w Strzeszynie. Ponadto parafia wnioskuje o podpisanie umowy dzierżawnej, na podstawie której Miasto płaciłoby należności za bieżące korzystanie z terenów parafii.
Własność prywatna to „świętość” zagwarantowana w Konstytucji. To pojęcie musi z powrotem nabrać swojego znaczenia i musi być przez wszystkich dobrze rozumiane. Działanie Miasta jest pozorne, odnieść można wrażenie, że teren ten chciałoby przejąć przez zasiedzenie. Do tego żaden właściciel, również parafia nie chce, i w imię prawa, nie może dopuścić. Parafia czeka na sprawiedliwy werdykt sądu. Wkrótce, 26 czerwca kolejna rozprawa.
Michał Parysek, członek Zarządu Miasta Poznania — Miasto nie wycofuje się z faktu, że sprawy terenowo-prawne należy uregulować. Ja jestem zainteresowany, żeby Miasto grunt, na którym znajduje się Jezioro wykupiło. Ja mam wątpliwość, czy teren, który od ponad sześćdziesięciu lat jest zalany wodą, Miasto powinno wymieniać na inne tereny o charakterze inwestycyjnym. W sprawie odszkodowania za bezumowne użytkowanie trudno mi się w tej chwili wypowiadać. |
Lech Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości: — Prawo trzeba respektować. Ta zasada dotyczy zarówno jednostek jak też instytucji samorządowych oraz państwowych. Minęło 13 lat od 1989 roku, a nastawienie Polaków wobec własności prywatnej właściwie nie zmieniło się. Nie weszła w życie ustawa reprywatyzacyjna, nie uregulowano też wszystkich spraw własności między Kościołem a państwem. W działaniach Kościoła mających na celu odzyskanie swoich dóbr nie ma nic złego, po prostu normą jest oddanie praw do tego, co nie jest moje. Problem ten należy jak najszybciej rozwiązać, nie można uważać, że kiedyś ktoś o sprawie zapomni i jakoś to będzie. |
Krzysztof Mączkowski, członek Komisji Polityki Przestrzennej Rady Miasta Poznania: — Tutaj mamy do czynienia z niechęcią do skutecznego i szybkiego załatwienia sprawy. Miasto dysponujące dużymi możliwościami (np. płatności, zamiana gruntów) najwyraźniej nie chce porozumieć się z parafią. Jezioro Maltańskie i tereny przyległe to najatrakcyjniejsze rejony miasta. Istnieje tam infrastruktura sportów wodnych. W momencie, gdy opracowywany jest miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, omawiany teren — choć stanowi uzupełnienie całego obszaru — jest wyłączany z prac planistycznych. A to jest efekt nieudolności władz Miasta. |
Ks. Wiesław Garczarek, zastępca ekonoma diecezji poznańskiej: — Sprawa Malty jest trudna ze względu na bardzo dziwne zachowanie przedstawicieli Miasta Poznania. Grunty należą do parafii, która ma osobowość prawną, a jej przedstawicielem jest ksiądz proboszcz. Miasto nie wykazuje zainteresowania uregulowaniem problemu. Ksiądz proboszcz wychodzi z najróżniejszymi propozycjami, ale na tym się sprawa kończy. Miasto działa na terenie, do którego nie ma żadnego prawa. |
opr. mg/mg