Ślubuję ci czystość

Znani aktorzy i sportowcy publicznie mówią, że czystość przedmałżeńska jest trendy. Młodzi zakładają pierścienie dziewictwa. Czy mamy do czynienia z modą na czystość?

Znani aktorzy i sportowcy publicznie mówią, że czystość przedmałżeńska jest trendy. Młodzi zakładają pierścienie dziewictwa. Czy mamy do czynienia z modą na czystość? Jednak czy we współczesnym świecie jest ona w ogóle możliwa?

Kiedy kilka lat temu lider zespołu Coldplay Chris Martin, mąż aktorki Gwyneth Paltrow, wyznał w wywiadzie dla „Rolling Stone”, że do ślubu z hollywoodzką gwiazdą był prawiczkiem, wywołał sensację. Widząc niedowierzającego dziennikarza magazynu, który rozpoczął rewolucję seksualną w amerykańskich mediach, odwrócił rolę i zadał pytanie: „Czy to źle? Nie wydaje mi się! Wiem, że istnieje dychotomia między gwiazdą rocka, jaką mam być, a synem mojej matki. Ale nie wierzę w przypadkowy seks. Ktoś zawsze zostaje zraniony. A moja mama mi mówiła, że nie uznaje życia erotycznego przed ślubem”. Słowa te przytaczały prawie wszystkie media. Jedne komentowały wyznanie rockmana z przekąsem, drugie podkreślały jego odwagę.

Angielski wokalista to nie jedyna gwiazda show biznesu, która przyznała, że czystość jest dla niej wartością. Aktorka Lisa Kudrow, znana z serialu „Przyjaciele”, dziewicą przestała być po ślubie. Podobnie jak modelka Adriana Lima. Gwiazda brazylijskiego futbolu i pomocnik włoskiego klubu AC Milan - słynny Kaka - z dumą opowiedział, że z żoną Caroline zachowali dziewictwo aż do nocy poślubnej. Z kolei obrońca Juventus Turyn Nicola Lergottaglie ujawnił, iż był uzależniony od seksu. Dlatego postanowił złożyć Bogu przysięgę czystości. Piłkarz czeka na dziewczynę, która podzielałaby jego wartości, i z nią założy rodzinę. Czy mamy do czynienia z modą na czystość?

Tylko moda?

- To raczej kwestia odwrócenia wartości. Gwiazdy próbują szokować, mówiąc publicznie o czymś, co dla katolika powinno być zupełnie oczywiste - uważa dr Rafał Wiśniewski, socjolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. - Jeśli chodzi o młodych ludzi, okazuje się, że badania weryfikują deklarowane wartości. Przemiany, które zachodzą w ciągu ostatnich 20 lat, dotyczą każdej sfery życia, także seksualności. Kiedyś naturalne było, że życie intymne rozpoczynano po ślubie. Dzisiaj czystość deklaruje 50% młodych. Z jednej strony, nazywając się katolikami, prezentują konserwatywne poglądy, z drugiej wyłączają z nich kwestie seksualności - tłumaczy badacz społeczeństwa, a jako dowód przytacza wspólne mieszkanie przed ślubem, co stało się obyczajową normą. R. Wiśniewski dodaje jednak, iż badania wskazują, że jest także pewna grupa, która chce żyć w czystości.

- Na początku lat 90 pewne trendy społeczne wyszły z ukrycia i można było odnieść wrażenie, że tzw. wolność seksualna, pornografia, brak zasad stają się czymś naturalnym - zauważa ks. Zbigniew Szostak, kustosz sanktuarium bł. Karoliny Kózkówny w Zabawie. - Tą treścią został zapełniony internet, prasa dla młodzieży, ale po 20 latach zaczynamy zadawać sobie pytania: co nam to dało, do czego doszliśmy? Dziś można dać już odpowiedź, że, oprócz rozchwianego emocjonalnie życia, nic. Na Zachodzie, w USA, czystość staje się modna nie dlatego, że ktoś tak naucza, ale że młodzież zaczyna dostrzegać, iż nie można całe życie karmić się powietrzem - wyjaśnia kapłan.

- Moda na dziewictwo? Absolutnie nie. Moda kojarzy mi się z czymś, co nosi się rok, dwa, a potem chowa na dno szafy - odpowiada Karolina nosząca na palcu pierścień swojej patronki - bł. K. Kózkówny. Na ścianie w pokoju 16-latki wisi plakat Miley Cyrus, odtwórczyni głównej roli w serialu „Hannah Montana”, która również publicznie zadeklarowała czystość do ślubu. - Nawet jeśli to tylko chwyt reklamowy, to bardzo skuteczny. Wiele moich koleżanek wzoruje się na niej - stwierdza.

23-letnia Kinga też nosi pierścień Karoliny. Mówi, że zna dużo kobiet, również starszych od siebie, które są dziewicami z wyboru. - Jednak w pewnym momencie niektóre ulegają presji rówieśników i tracą cnotę byle jak. Po alkoholu, z przygodnym partnerem, w dyskotekach. Inne z narzeczonymi, bo nie chcą „kupować kota w worku” - opowiada.

Kinga od roku ma chłopaka, który szanuje jej decyzję i nie namawia do skonsumowania związku przed ślubem. Swoje przekonania 23-latka manifestuje też, nosząc koszulkę z napisem „I'm a virgin”, co po polsku oznacza „Jestem dziewicą”. - Lubię prowokować. Dziewczyny, patrząc na bluzkę, zwykle szybko odwracają wzrok. Jakby ten napis parzył. Mężczyźni się uśmiechają albo bez pardonu podchodzą i mówią, iż znalazłam niezły sposób na poderwanie faceta. Do głowy im nie przyjdzie, że to na serio - śmieje się Kinga, by za chwilę z powagą dodać, że naprawdę wielu młodych ludzi chce żyć w czystości, bo to właściwa droga miłości.

Drużyna pierścienia

Zabawa. Mała miejscowość oddalona o 20 km od Tarnowa. 98 lat temu wsią wstrząsnęła męczeńska śmierć jednej z mieszkanek - K. Kózkówny - dziś błogosławionej. Do jej sanktuarium pielgrzymują ludzie z całej Polski. Wielu, jak Karolina i Kinga, wraca do domu ze srebrną obrączką na palcu. To pierścień czystości. - Nie jest to amulet ani talizman - zastrzega ks. Z. Szostak, przypominając, iż w historii wiele szlachetnych rodów nosiło pierścienie czy sygnety. Były wizytówką, znakiem rozpoznawczym, przynależności do szlacheckiej rodziny. - Z pierścieniem czystości jest podobnie. Noszące go osoby, pary sygnalizują, że chcą żyć w czystości. Pierścień włącza do szlachetnego rodu Ruchu Czystych Serc. Jest też znakiem: zobowiązania, wyzwania i wyróżnienia - podkreśla kustosz, dodając, iż pierścień jest przeznaczony nie tylko dla młodych. - Wezwanie Chrystusa „błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” dotyczy wszystkich, bez względu na wiek lub stan społeczny. Spotykam wielu małżonków, którzy noszą pierścień bł. Karoliny. Mówią, że życie w czystości jest tak samo ważne przed ślubem, jak i po nim. Potem nawet trudniejsze, bo pokusy przychodzą nieustannie, a bł. Karolina pomaga je przezwyciężać - mówi ks. Zbigniew. Kiedy pytam go, czy ma kontakt z młodzieżą noszącą pierścienie, obrusza się. - To nie ja mam kontakt z młodzieżą, ale Karolina. Przecież młodzi nie przyjeżdżają tu ze względu na mnie. To ona ich przyciąga, gromadzi, naucza, jak dawniej swoich rówieśników pod gruszą - tłumaczy. Zachwyceni jej osobą młodzi chcą żyć jak ona, dlatego wkładają na palec pierścień z lilią, znakiem Karoliny, mówiący „Masz orędownika, nie jesteś sam”.

Z potrzeby czystego serca

Błogosławioną z podtarnowskiej wsi obrał za patronkę Ruch Czystych Serc. Powstał w 1995 r. z inicjatywy czasopisma „Miłujcie się”. Była to odpowiedź na swobodę seksualną, która zapanowała w Polsce po 1989 r., gdy pojawiły się m.in. promujące rozwiązłość i otwartość na wszelkiego rodzaju seksualne eksperymenty czasopisma. - W Księdze Czystych Serc mamy 8 tys. 652 wpisy, ale zgłoszenia wciąż napływają. Obok RCS narodziły się także Ruch Czystych Serc Małżeństw oraz Ruch Wiernych Serc dla małżonków w kryzysie oraz osób, które pragną żyć wiernością przysiędze małżeńskiej pomimo zdrady współmałżonka czy rozwodu - informuje Małgorzata Radomska z RCS.

Ten, kto decyduje się wstąpić do RCS, zobowiązuje się do życia w czystości, wolności od nałogów, a przede wszystkim - jak czytamy na stronie rcs.org.pl - „do codziennej modlitwy, natychmiastowego powstawania z każdego ciężkiego grzechu w sakramencie pojednania, aby zawsze być w stanie łaski uświęcającej, oraz do systematycznej pracy nad sobą przez ułożenie takiego planu dnia, w którym będzie stały czas przeznaczony na modlitwę, pracę i odpoczynek”.

- Można spotkać się z opinią, że RCS gromadzi osoby chcące się wyróżnić czy stworzyć enklawę. Jest też stereotyp, że do ruchu należą ludzie święci i bez skazy. Nic bardziej mylnego. Do RCS trafia wielu ludzi, którzy kiedyś bardzo się pogubili - zaznacza Iwona, która do ruchu wstąpiła pięć lat temu. Dowodem są zamieszczone na stronie internetowej RCS świadectwa osób, którym ruch pomógł wyzwolić się z nałogów, toksycznych związków, słabości.

- Na początku RCS był dla mnie lekarstwem na nieszczęśliwą miłość. Teraz pomaga mi i mojemu narzeczonemu wytrwać w czystości aż do ślubu. Widząc, jakie błędy popełnialiśmy po drodze, budujemy nowe życie pełne wzajemnego szacunku i miłości - zapewnia Iwona, dodając, że irytuje ją powtarzana bezmyślnie opinia, iż Kościół nie uznaje seksu przed ślubem tylko dlatego, że to rozpusta. - Kościół zachęca do wstrzemięźliwości po to, by pomóc człowiekowi zrealizować największą w życiu miłość. Kiedyś ujęły mnie niezwykłe słowa dominikanina o. Jacka Salija: „Czy ktokolwiek zakazuje ogrodnikowi rozwijać niecierpliwie płatki ledwo zawiązującego się pąka róży? Sama natura pąka róży jest taka, że brak cierpliwości w oczekiwaniu na kwiat może doprowadzić do zmarnowania najwspanialej zapowiadającej się róży. Podobnie jest z miłością osób, które już postanowiły złączyć się w małżeństwo. Jeśli zabraknie im cierpliwości i zaczną udawać małżeństwo, choć jeszcze nim nie są, niech liczą się z tym, że pośpiech taki może zaszkodzić nawet najwspanialej zapowiadającej się miłości”. Nie chcę tego - zastrzega 30-latka.

Dr Jakub Kołodziej, psycholog i psychoterapeuta, współzałożyciel Ośrodka Terapeutyczno-Szkoleniowego w Lublinie, podkreśla, że przyszłemu małżeństwu służy przede wszystkim poznawanie siebie, szczerość, zaufanie, uczenie się troski o siebie. - Ale jeżeli przyszliby młodzi ludzie i powiedzieli, że się unikają, nie całują, nie przytulają, a tym bardziej, jakby powiedzieli, że nie mają dylematu z czystością, to mają poważny problem - twierdzi. - Jednak przyszli małżonkowie powinni wyczuć, że im się opłaca nie współżyć. Jest ciężko, ale warto. Jak chcę wybudować dom, to haruję latami, bo warto, jak chcę rozkoszować się miłością i bliskością, to muszę za to zapłacić, bo to dużo kosztuje, ale warto - puentuje psycholog.

JOLANTA KRASNOWSKA-DYŃKA
Echo Katolickie 46/2012

SONDA

Bł. K. Kózkówna - wzór dla współczesnego człowieka?

S.M. Amabilis Gliniecka,
Zgromadzenie Małych Sióstr Misjonarek Miłosierdzia (Orionistek)

Gdy spojrzy się na tę wiejską dziewczynę powierzchownie, nie zdobywając się na głębszą refleksję, można odnieść złudne wrażenie, że niewiele ma ona do zaoferowania współczesnej młodzieży. Szczególnie, gdy nasza uwaga koncentruje się wyłącznie na finalnym momencie jej życia, które zostało przerwane brutalnie, dramatycznie... i to w obronie czystości! Wydaje się zatem, że to, co Karolina uznała za wartościowe i godne - dziś już się zdezaktualizowało. A jednak ona, młoda kobieta, szalona dla Jezusa, bo tak z całą pewnością można o niej powiedzieć, osiągnęła to, za czym wielu młodych tęskni. Bo któż z nich nie tęskni, nie szuka, nie pragnie być szczęśliwym? A ona była szczęśliwa, co potwierdza Kościół, nazywając ją błogosławioną. Szczęśliwa, dzięki wierności wyznawanym przez siebie wartościom, ponieważ w życiu dokonywała wyborów, które były z nimi zgodne: w międzyludzkich relacjach kierowała się życzliwością i pragnieniem dobra, nie był jej obojętny los drugiego człowieka. Potrafiła pięknie żyć, ucząc się bycia w komunii z Bogiem poprzez pełne wiary i miłości korzystanie z sakramentów świętych oraz modlitwę osobistą i w parafialnej wspólnocie. Takie to proste, zwyczajne..., a jednak pozwoliło jej osiągnąć cel, do którego każdy z nas - mniej czy bardziej świadomie dąży!

Ilona Trojnar
Prezes Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Diecezji Siedleckiej

Oczywiście, że tak! Bł. Karolina była wspaniałą osobą, która każdą chwilę poświęcała Bogu, a każdy czyn wykonywała z miłością i radością! Rodzeństwo wspominało, że nigdy nie wyrządziła im przykrości. Koleżanki, że lubiły jej szczerość i serdeczność. Chętnie pomagała innym: obsługiwała chorych, czytała i prowadziła katechezy, których chętnie słuchali także dorośli. Choć można mnożyć przykłady zachowań, które mówią o dobrym sercu Karoliny, to były to czyny zwyczajne, codzienne i niepozorne. Jej życie wypełniała zwykła życzliwość, gotowość niesienia pomocy, umiejętność dzielenia się tym, co posiadała. To dla nas ogromne wskazanie: nie czekać na nadzwyczajne okazje i wezwanie do heroicznych czynów. Karolina mówiła, że pełnia szczęścia, sensu i życia jest w Bogu! Oczywiście, gdy odkrywa się Jego miłość i uczy kochać. Bł. Karolina wszystko budowała na fundamencie, jakim jest Bóg. Była Mu wierna, aż po męczeńską śmierć w obronie swojej godności. Mogła wybrać inne rozwiązanie, ale to kłóciłoby się z jej hierarchią wartości. Bł. Karolina jest wzorem pracowitości, modlitwy i czystości. Przypomina nam, że święci i błogosławieni byli ludźmi, którzy żyli jak my. My też możemy być świętymi!

Helena Hatka
Senator

Stanowcze „nie” bł. Karoliny wobec przemocy i zła imponuje współczesnym młodym i czyni ją patronką ludzi pokrzywdzonych, ofiar przemocy i ludzi zrozpaczonych z powodu utraty bliskich w wypadkach samochodowych. Młodzież potrzebuje autorytetów takich jak K. Kózkówna - wolontariuszy, którzy angażowaliby się w pomoc rodzinom, opiekowaliby się chorymi i samotnymi, aktywizowaliby społeczność lokalną, ludzi, którzy myśleliby nie tylko o sobie, ale o innych. Dzisiaj, gdy martwimy się agresją w szkołach, tym, że młodzi zbyt szybko sięgają po alkohol i narkotyki czy rozpoczynają życie seksualne, propagowanie wartości, które prezentuje bł. Karolina, może być pomocne w wychowaniu młodego pokolenia. Szacunek do godności osoby, do drugiego człowieka, wspieranie potrzebujących, etos pracy, dyscyplina wewnętrzna, miłość do Boga i bliźniego, dzielenie się z innymi swoją wiedzą, propagowanie kultury i aktywności w środowisku lokalnym, autentyczność postawy, zaangażowanie i szczerość - to zasady, jakie wyznawała bł. Karolina.

Występując z inicjatywą podjęcia przez Senat RP uchwały w sprawie uczczenia 25 rocznicy beatyfikacji bł. K. Kózkówny, byłam i jestem przekonana, że wszystkim nam zależy, aby młode pokolenie wzorowało się na osobach wartościowych, bo od tego zależy nasza przyszłość i przyszłość Polski.

NOT. MD



ROZMOWA
Patronka czystych serc

Ks. dr Wiesław Piotrowski, postulator procesu kanonizacyjnego bł. Karoliny Kózkówny

Jaka była bł. K. Kozkówna?

Wszyscy, którzy ją znali, podkreślali, że bardzo pogodna, skromna oraz naturalna w sposobie bycia, wrażliwa na cierpienie, zwłaszcza chorych. Miała ogromny szacunek dla każdego człowieka. Chętnie pomagała rodzicom, rodzeństwu, kolegom, a także ubogim, dzieląc się tym, co miała. Życzliwością i dobrocią wprowadzała w otoczeniu dużo optymizmu. Wiele osób szło do niej po poradę, mogąc zawsze liczyć na pomoc. Nic więc dziwnego, że była bardzo lubiana i powszechnie szanowana.

Szczególnie pragnę zwrócić uwagę na dwie cechy Karoliny: religijność oraz pomoc chorym. Każdego dnia modliła się przed obrazem Matki Bożej, zawieszonym nad jej łóżkiem. Zwłaszcza przed spoczynkiem trwała na modlitwie tak długo, że niekiedy tata prosił ją, by już szła spać, a ona, grzecznie mu odpowiadając, wyznawała, iż chce jeszcze porozmawiać z Matką Najświętszą i zdąży się wyspać. Od przyjęcia Pierwszej Komunii św. dbała o regularne przystępowanie do sakramentu pokuty i pojednania. Nie tylko w niedziele, ale i w dni powszednie chodziła do kościoła - początkowo do odległego o 8 km Radłowa, a następnie oddalonej o 3 km Zabawy. W każdy pierwszy piątek miesiąca przeżywała bliskość Jezusa, przyjmując Go w Komunii św. Nie wyobrażała sobie życia bez stanu łaski uświęcającej. Ulubioną modlitwą Karoliny był różaniec, który odmawiała każdego dnia. Często też pielgrzymowała do sanktuarium maryjnego w Odporyszowie czy też odległego o 40 km Tuchowa. Jej pragnieniem było upodobnić się do Matki Bożej, gdyż, jak sama mówiła, „chciała zachować czystość i być z Najświętszą Dziewicą w niebie”. Karolina regularnie odwiedzała chorych sąsiadów, czytając im książki religijne i modląc się wraz z nimi. Z okazji pierwszego piątku miesiąca, gdy kapłan przybywał do jej wioski z Najświętszym Sakramentem, by udzielić go chorym, Karolina przychodziła do ich domów wcześniej i przyozdabiała stół kwiatami. W modlitewnym skupieniu oczekiwała wraz z chorymi na przyjście kapłana. Powszechnie mówiono, że „powitanie Pana Jezusa nie może się odbyć bez Karoliny”.

Czy podczas zbierania materiałów, rozmów ze świadkami dowiedział się Ksiądz czegoś zaskakującego o bł. Karolinie?

Dokumentacja związana z życiem bł. Karoliny została zgromadzona przed ogłoszeniem jej błogosławioną. Rozwój kultu sprawił, że żyjące jeszcze nie tak dawno osoby, które znały Karolinę lub słyszały o niej od swoich rodziców, przybliżały jej postać. Dokonywało się to często przy okazji różnych publikacji lub programów, zwłaszcza radiowych. Mieszkańcy Wał-Rudy oraz okolicznych miejscowości po wielu latach od męczeńskiej śmierci Karoliny opowiadali o niej tak, jakby dopiero co się z nią spotkali, a usłyszane od niej słowa powtarzali, uznając za wciąż aktualne. Wyrazem tego jest fakt, iż najczęściej, gdy ją wspominano, mówiono: „nasza Karolcia”.

Świadectwa potwierdzają słowa Jana Pawła II, które odniósł do Karoliny podczas jej beatyfikacji 10 czerwca 1987 r. w Tarnowie: „Bóg wybrał właśnie to, co niemocne, aby mocnych poniżyć, aby zawstydzić mędrców”. W tych słowach Ojciec Święty zwrócił uwagę na jej osobistą skromność i szlachetność, a zarazem niezwykłość i ponadczasowość postawy, którą prezentowała. Rzeczywiście - Karolina nie wyróżniała się niczym nadzwyczajnym, prowadziła proste życie: uczyła się, pracowała w gospodarstwie i w domu. Wszystko jednak czyniła z miłości do Boga. Często powtarzała, że „należy zawsze postępować tak, aby się podobać Panu Bogu”. Z jej miłości do Boga wypływały czyny miłości bliźniego. To proste życie, napełnione duchem miłości do Boga i bliźniego, uczyniło postać Karoliny niezwykłą - błogosławioną, czyli szczęśliwą.

Na jakim etapie są prace nad procesem?

W 2002 r. ówczesny biskup tarnowski Wiktor Skworc zatwierdził modlitwę o kanonizację K. Kózkówny. Jest ona zanoszona do Boga nie tylko w sanktuarium w Zabawie, ale także w całej diecezji tarnowskiej i wielu miejscach w kraju oraz poza jego granicami. Zbierane są także wszelkie informacje dotyczące rozwoju kultu błogosławionej oraz doznane przez wiernych łaski za jej wstawiennictwem.

Czy udało się znaleźć cud potrzebny do kanonizacji?

Odnotowano kilka przypadków uzdrowień, które w subiektywnej ocenie zgłaszających były cudem za wstawiennictwem bł. Karoliny. Zostały szczegółowo badane przez biegłych lekarzy specjalistów, m.in. w Rzymie, lecz niestety wydali oni negatywną opinię. Przypadek cudu musi być poza wszelką wątpliwością taki, którego medycyna nie jest w stanie wyjaśnić. Wciąż więc czekamy.

Święci niosą przesłanie dla wierzących. Czego możemy nauczyć się od bł. Karoliny?

Pozostaje dla nas wzorem miłości Boga i bliźniego, zaangażowania w życie społeczne oraz działalności apostolskiej w Kościele. Postać Karoliny jest bliska każdemu uczniowi Chrystusa, powołanemu do kroczenia za Nim, aby osiągnąć prawdziwe szczęście. Była prostą dziewczyną. Nie miała nadzwyczajnych cech, nie wyróżniała się czymś, czego nie miałby przeciętny człowiek. Jej postawa fascynowała bliskich i nadal może fascynować, gdyż to, co wykonywała, czyniła sumiennie, z pełnym poświęceniem. Nie zniechęcała się trudnościami, ale dzięki sile woli pokonywała je, będąc wzorem dla innych. Wszystko osiągnęła dzięki pracy nad sobą, co potwierdza, iż każdy jest w stanie pokonywać swoje słabości i stawać się lepszym człowiekiem.

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama