Młodzi, wykształceni i bez pracy - tak wygląda coraz częściej portret osób w wieku 25-34 lata
Młodzi, wykształceni i bez pracy - tak wygląda coraz częściej portret osób w wieku 25-34 lata. Przyczyn jest wiele: brak doświadczenia, system kształcenia odbiegający od potrzeb rynku pracy czy wreszcie zbyt małe wsparcie ze strony rządu.
Od wielu lat stopa bezrobocia wśród młodych przekracza w Polsce 20%, co oznacza prawie pół miliona osób w wieku dwudziestu kilku lat zarejestrowanych w urzędach pracy. W kwietniu urzędy pracy dysponowały ofertami tylko dla 44,3 tys. osób - poinformował Główny Urząd Statystyczny.
Kłopoty ze znalezieniem pracy mają absolwenci praktycznie wszystkich kierunków. Obecnie studiuje ok. 2 mln osób, a ponad 1 mln uczy się w średnich szkołach zawodowych, policealnych i zasadniczych zawodowych. Problem będzie narastał, bowiem w latach 2013-2015 na rynku pojawi się ponad 1,3 mln absolwentów szkół wyższych - największa ich fala w okresie powojennym.
Nowe bezrobocie spowodował wzrost liczby szkół wyższych w Polsce przekraczający potrzeby gospodarki. W efekcie nasz kraj zajmuje dziś w Unii Europejskiej trzecie miejsce pod względem liczby studentów na 10 tys. mieszkańców (560); wyprzedza nas Słowenia i Finlandia. W Niemczech na taką samą liczbę obywateli przypada 233 studentów, w Austrii - 263, a w Belgii - 350. - Polaków jest coraz mniej, a coraz więcej z nich ma wyższe wykształcenie. Tym samym odsetek osób bezrobotnych po studiach musi być wyższy - wyjaśnia Ewa Marchel, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Siedlcach. Na zwiększenie liczby osób z dyplomami wpłynął nie tylko wzrost prywatnych, humanistycznych uczelni, ale też łatwość, z jaką przechodzi się rekrutację. - Kiedyś tylko nieliczne osoby mogły studiować. Aby dostać się na wyższą uczelnię, trzeba było podjąć się nie lada trudu. Dziś na większość wydziałów przepustką jest jedynie zdana matura - zwraca uwagę E. Marchel i uzupełnia: - Natomiast kierunki dające zatrudnienie, jak choćby farmacja czy medycyna, stwarzają pewne ograniczenia. Nie tak łatwo jest zostać lekarzem.
Na chęć Polaków do studiowania, a co za tym idzie późniejszego wejścia w życie zawodowe, zwraca również uwagę Polskie Stowarzyszenie Zarządzania Kadrami. Efekt jest taki, że pokolenie w wieku 25-34 należy do najlepiej wykształconych w Europie. Niestety wskaźnik zatrudnienia w tej kategorii wiekowej wynosi 75,3% i od lat 2008-2009 spada. Trudności w znalezieniu pracy przez absolwentów, w ocenie PSZK, mają dodatkowo wynikać z niekorzystnych uwarunkowań gospodarczych, np. niskiego wzrostu PKB, nakładów inwestycyjnych, ale także niedostosowania kompetencji młodych do wymagań rynku pracy. - Złe nastroje gospodarcze oraz niedopasowanie podaży do popytu na polskim rynku pracy powodują, iż firmy wolą zatrudniać specjalistów z doświadczeniem niż absolwentów - stwierdza Piotr Palikowski, prezes PSZK. Szwankuje także system kształcenia, zbyt mocno odstający od potrzeb rynku. Jak wskazuje stowarzyszenie, problem zatrudnienia młodych jest wyzwaniem dla całej Unii Europejskiej.
Problem ze znalezieniem pracy tkwi także w wyborze kierunków studiów podyktowanym modą oraz zainteresowaniami, a nie analizą swoich późniejszych szans na rynku. Studia humanistyczne dostarczają dużo interesującej wiedzy, ale jak się okazuje słabo cenionej na rynku pracy. Nawet jeśli absolwentowi kierunku humanistycznego uda się znaleźć pracę w zawodzie, to nie może liczyć na wysokie wynagrodzenie. Nie można powiedzieć, że po studiach humanistycznych nie ma pracy. Jeśli ktoś do nauki podchodzi z pasją, realizuje się w tym i czuje, że to jest wymarzony zawód, wtedy i po mniej interesujących kierunkach znajdzie pracę - komentuje E. Marchel. Po chwili jednak dodaje, że osoba, która kończy historię, musi zdawać sobie sprawę, że choć studiowanie sprawia jej satysfakcję, szanse na pracę w wyuczonym zawodzie mają nieliczni.
Według raportu Sedlak & Sedlak na brak dochodowego zajęcia nie powinni narzekać absolwenci uczelni o profilu technicznym. Dlatego kierunki takie jak: inżynieria produkcji czy automatyka i robotyka można obstawiać jako przyszłościowe, umożliwiające szybki rozwój kariery. Dodatkowo niż demograficzny, starzejące społeczeństwo, a także postęp technologiczny spowodują, że popyt na specjalistów technicznych będzie się drastycznie zwiększał. Obecnie im bardziej niszowa oraz innowacyjna specjalizacja, tym lepiej, bo powoduje, że można znaleźć się w grupie nielicznych pożądanych fachowców, choćby w zakresie odnawialnych źródeł energii czy prawa farmaceutycznego.
Dyrektor siedleckiego PUP do kierunków „pewniaków” podchodzi z ostrożnością. - Nie chcę powiedzieć, że w jakimś konkretnym zawodzie jest praca. Ważny jest nie tylko kierunek, ale też osoba. Ważna wiedza, ale też społeczne predyspozycje - uczula E. Marchel. W Siedlcach na koniec kwietnia zarejestrowanych było 8531 bezrobotnych: 3138 w wieku 25-34 lata, 1579 z wykształceniem wyższym, a 2128 z zasadniczym zawodowym.
W dobrej sytuacji na rynku pracy są ci, którzy doświadczenie zawodowe zdobywają już w trakcie studiów - najlepiej na letnich praktykach w renomowanych firmach. Po nich szukanie pierwszej pracy często bywa formalnością. Na poszukiwanie dobrego i związanego z wykształceniem zajęcia dopiero po studiach jest stanowczo za późno. Nierzadko takie podejście kończy się dla absolwentów długimi miesiącami, w których bezowocnie rozglądają się za jakąkolwiek pracą. Doświadczenie zawodowe dla pracodawców jest dziś ważniejsze niż kierunek ukończonych studiów. - Kiedy zatrudniam nowego pracownika, chcę mu zlecić konkretne zadanie, a nie czekać niewiadomo jak długo, aż wdroży się w swoje obowiązki. Młodzi ludzie nawet po dobrych szkołach nie mają zatrudnienia i co gorsza, wcale nie mają ochoty się uczyć - mówi pan Andrzej, właściciel serwisu samochodowego.
- Mam wrażenie, że młode osoby nie do końca rozumieją specyfikę rynku pracy. Aby zarabiać dobre pieniądze, muszą dać od siebie dużo: zdobyć praktykę, doświadczenie, w niektórych zawodach trwa to kilka lat, bo same studia nie wystarczą - tłumaczy E. Marchel. - Komuś się wydaje, że po roku stanie się pracownikiem, o którego będzie bił się rynek. Trzeba kilka lat ciężko popracować, żeby mieć dobre zarobki - podsumowuje. Tymczasem, jak zauważa dyrektor siedleckiego PUP, absolwenci studiów wyższych najchętniej podjęliby pracę biurową od 8.00 do 16.00, bez dodatkowego angażowania się.
Okazją do zdobycia nowych umiejętności, doświadczenia, a przede wszystkim pracy są staże z urzędu pracy. W tym roku Powiatowy Urząd Pracy w Siedlcach przeprowadził dwie rekrutacje. - Myślę, że uda nam się przeprowadzić jeszcze jedną. Dzięki ogłoszonemu przez Ministerstwo Pracy naborowi na środki z rezerwy ministra będziemy aplikować na ok. 100 miejsc stażowych - wyjaśnia E. Marchel. Tymczasem PUP prowadzi nabór w ramach konkursu „Czas na staż”. - Najpierw wyłoniliśmy pracodawców proponujących stanowiska wymagające wykształcenia, które posiada dużo zarejestrowanych bezrobotnych. Teraz czekamy na oferty od młodych osób - wyjaśnia dyrektor. Zwycięzcy zostaną skierowani na staże trwające od sześciu miesięcy do roku. Proponowane stanowiska to m.in.: laborant, pedagog, inżynier budownictwa, inżynier do spraw jakości, referent działu promocji czy specjalista do spraw marketingu i handlu. - Zainteresowanie nie jest zbyt duże - stwierdza ze smutkiem E. Marchel.
Na zmniejszenie liczby młodych bezrobotnych powinna także wpływać ściślejsza współpraca szkół z przedsiębiorcami. Jednym z przykładów jest program „Młode kadry”, realizowany przez największego dystrybutora części zamiennych do samochodów osobowych, dostawczych i ciężarowych w Europie Środkowo-Wschodniej - firmę Inter Cars S.A. Polega on na współpracy ze szkołami m.in. poprzez wyposażenie placówek w nowoczesny sprzęt do naprawy i diagnostyki usterek w samochodach. Wśród dziewięciu szkół z całego kraju, które przystąpiły do programu, znalazło się Centrum Kształcenia Praktycznego w Siedlcach. - Nasze przedsięwzięcie ma na celu zbliżenie świata przedsiębiorców i edukacji. Jest to idea zgodna z racjonalnym podejściem do szkolnej edukacji, aby profile kształcenia i praktyka nauki zawodu odpowiadały rzeczywistemu zapotrzebowaniu na rynku pracy - mówi o programie Maciej Bobrowski z Inter Cars, który podkreśla, że „Młode kadry” mają być zawodową trampoliną ułatwiającą młodym ludziom start w życiu zawodowym.
Co na trudną sytuację wśród absolwentów mówi rząd? Minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz nie widzi potrzeby uruchomienia narodowego programu tworzenia miejsc pracy dla młodych ludzi, choć przyznaje, że wymagają oni szczególnego wsparcia. Dlatego wszystkie pieniądze z Funduszu Pracy przeznaczone zostały na aktywizację młodych osób na rynku pracy. A to oznacza, że tysiące młodych osób zaczną szturmować urzędy pracy z nadzieją, że otrzymają skierowanie na staż lub dostaną środki na stworzenie własnego biznesu.
KINGA OCHNIO
Echo Katolickie 23/2013
opr. ab/ab