O przyczynach alkoholizmu kobiet
- Joanna. Alkoholiczka - przedstawiła się. Mówiła, iż prawdy o sobie przestała wstydzić się w momencie, kiedy zrozumiała, że nie jest odosobniona w chorobie. Czy po pięcioletniej terapii może już spojrzeć w lustro z miną zwycięzcy? Wreszcie: jak ocenia siebie sprzed trzeźwości?
Kilka tygodni temu do redakcji zgłosiła się kobieta. Niemłoda już, ale bardziej niż zmarszczkami doświadczona losem. Opowiedziała o trudnej sytuacji w swojej rodzinie, opiece nad dwójką wnuków, których matka od śmierci męża nadużywa alkoholu. Wspomniała, że wstyd spowodowany pijącą córką jest większy niż z powodu syna, bo od kobiety wymaga się poświęcenia, a alkoholizm jest chorobą koncentracji na sobie. Że często piją takie, po których nikt by się tego nie spodziewał. Prosiła, by pisać i ostrzegać przed nałogiem zwłaszcza w przededniu sierpnia - miesiąca modlitwy o trzeźwość w rodzinie.
Wracając po dwóch latach do tematu pijących kobiet, postanowiłam odnaleźć moją ówczesną rozmówczynię - Joannę. Pamiętam jej indeksy - kalendarze i dumę, z jaką informowała mnie, że od trzech lat jest trzeźwa. Ale też przestrzegała, że każdy dzień nosi znamiona walki, że na ocenę przyjdzie jeszcze poczekać.
Romans z kieliszkiem Aśka rozpoczęła w wieku 17 lat. Wyglądem przełamywała jednak stereotyp alkoholiczki o mętnym spojrzeniu i przetłuszczonych włosach. Smukła, z gustownie dobraną bransoletą tuszująca bliznę po nieudanej próbie odebrania sobie życia - dziewczyna mówi o sobie, że była typem pijaczki weekendowej. W tygodniu grała wzorową uczennicę i grzeczną córkę, a od piątkowego wieczoru - balangowiczkę. Piła do upadłego. W sobotę też, choćby dlatego, by nie myśleć o wpadkach, jakie zaliczała wieczór wcześniej.
Dziś winowajcą wpadnięcia w nałóg wskazuje wczesną samodzielność - sama się pilnowała, a rodzice tylko podrzucali kasę. Z drugiej strony - dla chcącego... Ale ona miała wtedy problem z zaufaniem innym ludziom. Zapytana, czy alkohol odbiera kobiecość, odpowiedziała, że na pewno godność. Została samotną matką, a kiedy przestała już spodziewać się ukłonu od życia, spotkała Marię, od 20 lat niepijącą, choć wcześniej potrafiącą opróżnić do południa pół butelki wódki, a przy tym ugotować obiad, posprzątać mieszkanie. Mąż, podobnie jak dzieci, nie miał o niczym pojęcia. Do czasu... Ale miało być nie o niej. Choć Joanna przy drugim spotkaniu zapewniła, że Maria nadal zastępuje jej matkę. I że trzyma się jak dawniej!
Aśka podjęła pracę. Przyznaje, że mimo iż początki nie były łatwe, udało się jej przetrwać bez wspomagaczy. Syn rośnie jak na drożdżach i jest sensem jej starań. - Myślenie o piciu nie mija jednak jak ręką odjął. Choć społeczeństwo wciąż wydaje się bardziej tolerancyjne dla wstawionych delikwentów niż delikwentek - przyznaje.
Lech Zakrzewski, terapeuta, nie ma wątpliwości: - Alkoholizm jest chorobą nieuleczalną, a przy tym demokratyczną. W takim samym stopniu dotyka kobiety, jak i mężczyzn. Choć znamy różne metody jego leczenia, nie różnicuje się ich ze względu na płeć.
A dlaczego kobiety w ogóle sięgają po kieliszek? Aśka winowajcą czyni zwariowany świat, w jakim przyszło nam żyć. - Dawniej kobieta prowadziła dom i chowała dzieci. Dziś wymaga się od niej, by była superżoną, supermatką, supergospodynią i superpracownikiem. Niestety, kołowrotek na wysokich obrotach dużo kosztuje, stąd marzenie o rozluźnieniu - tłumaczy.
Jej tezę zdaje się potwierdzać Elżbieta Trawkowska-Bryłka, psycholog: - Podczas gdy mężczyźni traktują alkohol jako środek pobudzający, kobiety piją głównie z powodów emocjonalnych: czując smutek, lęk, chcąc zagłuszyć samotność czy beznadziejność - wyjaśnia, podkreślając, iż styl i sposób życia powodują indywidualne różnice w sięganiu po alkohol.
Joanna wspomina kobietę poznaną na mityngach AA. Jej historia jest o tyle smutna, że wpadła w nałóg, walcząc z uzależnieniem męża. - Bardzo się zaangażowała - opowiada. - Ale kiedy starania nie przynoszą rezultatu, są dwa wyjścia: albo biernie się przyglądasz, jak on rujnuje życie sobie, a przy okazji całej rodzinie, albo odchodzisz, by ocalić siebie. Ona wybrała trzeci wariant: usiadła z nim do wódki jak równy z równym.
- Część kobiet zaczyna pić dla towarzystwa z partnerem życiowym albo po to, żeby mieć z nim lepszy kontakt - zdaniem psycholog kobiety niejednokrotnie zanim się zorientują, same się uzależniają. - Są też takie, które czują się skrzywdzone i w alkoholu szukają pocieszenia albo ucieczki od trudnego życia - mówi dalej. - Jeszcze inne piją przy okazji spotkań ze znajomymi, by poprawić sobie nastrój. Zwiększa się też grupa kobiet wykształconych, niezależnych i dobrze zarabiających, pijących w samotności, a przy tym w tajemnicy przed rodziną. Sięgają po alkohol, ponieważ w głębi duszy czują się nieszczęśliwe - sugeruje E. Trawkowska-Bryłka.
Tylko czy to jedyne powody popadnięcia w uzależnienie? Do przyczyn wymienionych przez panią psycholog L. Zakrzewski dorzuca własną listę. - Niektórzy piją na odwagę, by nie czuć lęku przed znalezieniem się w towarzystwie czy pójściem do urzędu w celu załatwienia danej sprawy. Mają zaniżone poczucie wartości i robią wszystko, by inni ich szanowali. Istotną kwestią staje się też uświadomienie sobie stosunku do człowieka z lusterka, a więc na ile lubię i szanuję samego siebie - uwrażliwia.
Terapeuta zwraca również uwagę na fakt, iż bardzo często predyspozycje do używania chemii dla poprawy nastroju dziedziczy się co drugie pokolenie. - Ale syn alkoholika równie dobrze może być narkomanem - ostrzega.
Zastanawiającym się, po czym poznać uzależnionego, Zakrzewski wskazuje pewne cechy wyglądu: - Podkrążone oczy, zmieniona cera, bardzo mocny makijaż, drżące dłonie, widoczne na twarzy bądź ciele znaki po upadkach, a także używanie odświeżaczy do ust czy gum do żucia.
Obojętnym nie powinno się być również wobec sygnałów ostrzegawczych. - Niepokojący symptom to nieumiejętność odmowy po pierwszym czy drugim kieliszku i picie do momentu, kiedy zaczyna się bełkotać albo zataczać. Kolejny objaw to palimpsest („przerwa w życiorysie”), gdy człowiek budzi się rano i nie pamięta, co wydarzyło się dzień wcześniej. Także oznaki zatrucia: odruch wymiotny czy ból głowy. Przejawem uzależnienia jest również leczenie skutków wcześniejszego picia tzw. klinem - wymienia, dorzucając do symptomowej drabinki dwudniowe zwolnienie lekarskie, urlopy, częste zmiany miejsca zatrudnienia. - Niepokojącym sygnałem może być także niedopilnowane, spóźniające się do szkoły dziecko - zaznacza.
- Mój problem polegał na tym, że bardzo długo zaprzeczałam przed sobą, jakobym mogła stracić kontrolę. Powtarzałam, że to ja rządzę piciem, a nie ono mną. Że kiedy tylko zechcę, przestanę - Aśka już wie, że gdyby wkraczała w uzależnienie ze świadomością, jaką posiada obecnie, wszystko potoczyłoby się inaczej. - Ale czy ktoś z nadużywających alkohol przyzna, że ma problem z powiedzeniem „stop”? - pyta retorycznie.
Zakrzewski potwierdza, że odrębna kwestią są mechanizmy powstające w momencie, kiedy uzależnienie zaczyna się rozwijać. - Osoba nadużywająca alkoholu różnymi sposobami próbuje umniejszać problem albo wręcz zaprzeczać jego istnieniu. Tymczasem leczenie to kwestia nie pieniędzy, a chęci - przekonuje. I podkreśla: - Kobieta chora na alkoholizm musi mieć świadomość konieczności terapii i w tym celu udać się do specjalistów. Pierwszym takim miejscem jest istniejąca w każdym powiecie poradnia odwykowa. Kolejny krok to terapia: albo ambulatoryjna w poradni (dokąd przychodzi się dwa-trzy razy w tygodniu), albo zamknięta, trwająca od sześciu do ośmiu tygodniu (np. w Radzyniu Podlaski, Łukowie, Choroszczy - z oddziałem przeznaczonym specjalnie dla kobiet). Ale żeby móc podjąć terapię, najpierw należy chorą odtruć, czyli usunąć z jej organizmu toksyny. Trzecią formą wsparcia są spotkania anonimowych alkoholików - podpowiada.
A czy prawdą jest, że w walce z chorobą alkoholową kobieta bywa zdana przede wszystkim na siebie? Że mężczyzna nie wytrzymuje „ciśnienia”? Aśka nie ukrywa, że spośród koleżanek, które spotyka na mityngach, mogące liczyć na wsparcie męża czy partnera albo zrozumienie otoczenia stanowią marny odsetek. - Żona alkoholika będzie się poświęcać. W końcu służba to jej powołanie. Mało tego - jeśli by odeszła, okrzyknięto by ją nieczułą egoistką. Dezerterujący mężczyzna spotka się ze zrozumieniem, a przy tym współczuciem, że spośród wszystkich kobiet na świecie musiał trafić akurat na taką...
No właśnie - jaką? A może mentalność społeczeństwa w kwestii pijących kobiet też się zmienia? Jeśli mają Państwo własne przemyślenia - zachęcamy: piszcie do nas!
WA
opr. aw/aw