Walka o normalne życie

O Rafale Stachowiczu z Kałuszyna, który ma wielką wolę walki o swoje zdrowie i życie, ale żeby wygrać, potrzebuje czegoś więcej niż hart ducha


Magdalena Szewczuk

Walka o normalne życie

Czasami jedna chwila może zupełnie zmienić nasze życie - zniszczyć marzenia, spowodować, że to, co było dla nas najważniejsze, zacznie być nieistotne. Kiedy człowiek stanie oko w oko ze śmiercią i kalectwem, jego życie zmienia się nie do poznania.

Walka o normalne życie

Jakiś czas temu do naszej redakcji zadzwoniła pani Danuta - mama Rafała. Z wielkim smutkiem, ale i nadzieją w głosie zapytała, czy moglibyśmy napisać o historii jej syna i zaapelować o zbieranie funduszy na specjalistyczną protezę, która pozwoli mu normalnie chodzić.

Chyba nie ma osoby, której ta historia nie poruszyła, dlatego zdecydowaliśmy, że przedstawimy naszym czytelnikom Rafała Stachowicza z Kałuszyna, który ma wielką wolę walki o swoje zdrowie i życie, ale żeby wygrać, potrzebuje czegoś więcej niż hart ducha. Jak to często bywa, do spełnienia marzeń niezbędne są pieniądze, duże pieniądze, których jednak ani Rafał, ani jego rodzina nie posiadają...

To, co dla większości z nas jest rzeczą najnormalniejszą na świecie, Rafałowi przychodzi z ogromnym trudem. Przejście chociażby kilku metrów jest wyczynem na miarę zdobycia ośmiotysięcznika. Mimo że chłopak stracił nogę, nie poddał się i każdego dnia walczy o to, aby za jakiś czas wrócić do normalnego życia. Rafał ma 23 lata. Jest młodym, pełnym życia człowiekiem. Chyba, jak każdy w jego wieku, ma wiele marzeń. Tyle że jedno zdecydowanie wysuwa się na pierwszy plan - nadzieja, że kiedyś będzie mógł jeszcze normalnie chodzić...

Walka o życie

Tragiczna historia miała swój początek przed trzema laty. - W 2006 r. mój syn uległ poważnemu wypadkowi komunikacyjnemu. Miał wówczas 20 lat. Doznał bardzo ciężkich uszkodzeń ciała i przez dwa miesiące walczył o życie na oddziale intensywnej terapii, był nieprzytomny - relacjonuje pani Danuta.

Jak wynika z karty informacyjnej leczenia szpitalnego, wystawionej 30 listopada 2006 r., Rafał ze szpitala w Mińsku Mazowieckim trafił do Wojskowego Instytutu Medycznego Kliniki Chirurgii Ogólnej Onkologicznej i Naczyniowej w Warszawie. W karcie czytamy, iż w wyniku wypadku u chłopaka nastąpiło złamanie kości miednicy i kości udowych. Nastąpiło rozerwanie prawej tętnicy udowej, żyły udowej i nerwu kulszowego. Wystąpiło też krwawienie do przestrzeni zaotrzewnowej i do jamy otrzewnej. Z pisma dowiadujemy się również, że „po przeprowadzeniu wstępnej diagnostyki chory został zakwalifikowany do doraźnej operacji. Wykonano rekonstrukcję rozerwanych naczyń, wszywając wstawki dakronowe, wykonano tamponadę przestrzeni zaotrzewnowej z powodu krwawienia z czasowym zamknięciem rany uda i brzucha. Następnego dnia wykonano relaparotomię, usuwając tamponadę, a ze względu na martwicę prawej kończyny wykonano amputację sposobem Callandera. Ze względu na postępującą martwicę kikuta oraz pogarszający się stan ogólny chorego, 15 października 2006 r. wykonano hemipelvektomię prawostronną. 27 października 2006 r. ponownie operowano z powodu martwicy jelita cienkiego”.

Oczywiście w trakcie leczenia wymagane było wielokrotne przetaczanie krwi oraz osocza. 14 listopada 2006 r. wykonano oczyszczenie rany po hemipelvektomii z tkanek martwiczych. W trakcie leczenia w klinice stan Rafała ulegał stopniowej poprawie. Ze względu na występujące bóle fantomowe, konieczne było włączenie leczenia przeciwbólowego. To, oczywiście, dopiero początek kuracji. Chłopak przeszedł szereg zabiegów oraz długotrwałą rehabilitację. Niestety, o odzyskaniu sprawności sprzed wypadku nie mogło być mowy.

Powrót do życia

Opuszczenie szpitala nie oznaczało wcale, że Rafał wróci do dawnego życia. - Po wyjściu ze szpitala przeszedłem długą rehabilitację. Moje życie legło w gruzach po odebraniu mi jakiejkolwiek nadziei na oprotezowanie. Lekarze twierdzili, że uraz jest zbyt duży- wspomina chłopak.

Jednak Rafał nie załamał się opinią specjalistów. Podjął walkę o swoje zdrowie i życie. - Nie poddałem się i znalazłem osobę, która podjęła się wykonania protezy próbnej, odpowiedniej dla mnie. Czynne ćwiczenia i fachowa rehabilitacja spowodowały, że poruszam się na niej do dziś i jestem bardzo szczęśliwy, że udało mi się stanąć na nogi. Nie jest ona jednak przystosowana do aktywnego życia, które chciałbym wieść - mówi Rafał.

Po aktywnej rehabilitacji chłopak stara się powrócić do normalnego życia. - Kontynuuję zaocznie naukę w szkole średniej. Niestety nie mogę uczyć się dziennie. Dojazdy oraz nieprzystosowana do moich potrzeb proteza (pozbawiona ruchomych elementów), przy pomocy której mogę przejść co najwyżej kilka metrów, nie pozwalają mi uczyć się w normalnym trybie - opowiada chłopak. - Od zawsze interesowałem się sportem. Tak jest również teraz, po wypadku. Uprawiam podnoszenie ciężarów w klubie AWF Warszawa - dodaje.

Warto wspomnieć, że jako sportowiec Rafał osiągnął naprawdę bardzo wiele. W maju 2008 r. w czasie XXXV Indywidualnych Mistrzostw Polski Osób Niepełnosprawnych w Tarnobrzegu zdobył złoty medal w kategorii 82,5 kg juniorów oraz brąz w zmaganiach seniorskich. W październiku 2008 r. na XIV Ogólnopolskim Integracyjnym Turnieju w Tarnowskich Górach zajął II miejsce w kategorii 82,5 kg. Zaś w tym roku, na XXXVI Mistrzostwach Polski w podnoszeniu ciężarów w Bydgoszczy, zdobył dwa złote medale, zarówno w kategorii juniorów, jak i seniorów.

Największe marzenie

Mimo że Rafałowi udało się przezwyciężyć już wiele trudności, kontynuować naukę oraz trenować, to chłopak najbardziej pragnie ponownie stać się samodzielny. A jest to możliwe wyłącznie wtedy, gdy będzie posiadał protezę z elementami ruchomymi. - Taką protezę może wykonać dla mnie pewna niemiecka firma. Niestety, jest ona bardzo droga, kosztuje około 150 tys. zł. Mnie ani moich bliskich nie stać na jej zakup - wyjaśnia.

Dodatkowym problemem był fakt, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie przyznał chłopakowi renty, dopiero od tego roku, po długich staraniach ZUS przyznał chłopakowi świadczenie . Wiadomo, że Rafał nie może pracować i, mimo że nie jest już hospitalizowany, nadal potrzebuje leków przeciwbólowych. - Leki przeciwbólowe są mi niezbędne, bez nich bóle fantomowe są nie do zniesienia- potwierdza. Dlatego tym bardziej chłopakowi potrzebna jest wsparcie. - Zwracam się do wszystkich ludzi dobrej woli z prośbą o pomoc w zbiórce pieniędzy na zakup specjalistycznej protezy dla mojego syna. Bardzo proszę wszystkich o szczodrych sercach i możliwościach o pomoc w sfinansowaniu zakupu. Naprawdę liczy się każda złotówka. Z góry dziękuję za pomoc - apeluje mama Rafała.

Spotykając się z taką tragedią, jaka dotknęła jej rodzinę, dostrzegamy, jak wielką wartością jest zdrowie, sprawność ruchowa. Może właśnie teraz, kiedy przeżywamy radosny czas oczekiwania na narodziny Chrystusa, pomyślmy chwilę o tych, którzy każdego dnia muszą zmagać się z wieloma przeciwnościami losu. Czasami niewielki wydawałoby się gest może sprawić, iż czyjeś życie ponownie napełni się nadzieją.

Jeśli chcą Państwo pomóc Rafałowi, można to zrobić, wpłacając pieniądze na specjalne konto chłopaka bądź na konto fundacji.

Numer konta bankowego fundacji „POMÓŻ I TY”: 631160 2202 0000 0000 2920 6273

z dopiskiem: „Proteza dla Rafała Stachowicza”

lub na konto osobiste: 879224 0007 0007 9383 3000 0010.

Zachęcamy również do przekazywania 1% podatku na zakup protezy. w punkcie „wniosek o przekazanie 1% podatku...” należy wpisać: Fundacja Dzieciom Niepełnosprawnym Podaruj Uśmiech, nr KRS 0000245254. Aby środki zostały przelane na subkonto Rafała, w punkcie „informacje uzupełniające”, w rubryce „cel szczegółowy 1%...”, trzeba koniecznie wpisać: 1% dla Rafał Stachowicza”.

Jeśli chcą się Państwo dowiedzieć czegoś więcej na temat Rafała, zachęcamy do odwiedzenia strony:

www.rafal.sos.pl

opr. aw/aw



Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama