Pokój społeczny jest ważny, ale nie najważniejszy. Nie można w imię "świętego spokoju" rezygnować z obrony wartości, takich jak wartość życia ludzkiego
„As z rękawa” z najnowszego Gościa Niedzielnego (GN 16/2017) traktuje o największej pokusie współczesności. Pokusie, która dotyka wszystkich, ale szczególnie groźna może być dla księży. Zwracam uwagę na tekst z trzeciej od końca strony, bo nie chcę, by przeszedł on niezauważony. Wspomniana pokusa polega na budowaniu zachowania pokoju za wszelką cenę. Oczywiście, w hierarchii wartości pokój stoi bardzo wysoko, ale nie najwyżej.
Słuchając w Wielki Piątek po raz kolejny opisu męki Pańskiej, zwróciłem uwagę na jeden szczegół. Przecież Piłat zgodził się na śmierć Jezusa właściwie tylko z jednego powodu: żeby mieć święty spokój. Słusznie przewidywał, że gdyby uwolnił Jezusa, faryzeusze na pewno urządziliby jakąś awanturę. Święta nie skończyłyby się spokojnie. Taki był główny motyw, którym kierował się Piłat. Odrobina świętego spokoju. Od dwóch tysiącleci prawie nikt nie ma wątpliwości, że była to jedna z najtragiczniejszych decyzji człowieka. A wzięła się ona z pragnienia zachowania spokoju.
W rozmowie z „Gościem” Kaja Godek wyjaśnia szczegóły kolejnej inicjatywy obywatelskiej przeciwko zabijaniu dzieci nienarodzonych. W parlamencie inicjatywa ma zostać zgłoszona w sierpniu, potem będą trzy miesiące na zbieranie podpisów — najlepiej gdyby ich było ponad milion — a w styczniu lub lutym debata w Sejmie i głosowanie. Od 2011 roku do parlamentu trafiło pięć podobnych projektów i wszystkie zostały odrzucone. Trudno przewidzieć, jaki będzie los tego najnowszego, dopiero co zapowiedzianego. Zapewne sporo będzie zależało od projektu. Już wiemy, że mimo zasadności formalnoprawnej nie znajdzie się w nim kwestia karalności kobiet, natomiast do dyskusji pozostaje zakres ochrony dziecka. Czy obejmie wszystkie przypadki, czy też skupi się tylko na ochronie dzieci chorych? Po szczegóły odsyłam do wywiadu (ss. 24—25). Jak wspomniałem, finał całego przedsięwzięcia nie jest znany. Natomiast ponad wszelką wątpliwość jedno jest pewne. Mówiąc delikatnie, będzie awantura. Tym większa, im bardziej projekt będzie chronił dzieci. Nie ma wątpliwości, że po raz kolejny zaburzony zostanie pokój społeczny. Ludzie jeszcze bardziej się pokłócą, ubrane na czarno kobiety wyjdą na ulice. Może na większe manifestacje odważy się też strona pro life, co zresztą byłoby bardzo pożądane. W myśl wspomnianej na początku pokusy wielu może powiedzieć: komu potrzebna ta awantura? Czyż katolicy nie są powołani do głoszenia pokoju i pojednania? A po zebraniu miliona podpisów pod dobrze napisaną i szeroko uzgodnioną ustawą, która będzie miała spore szanse na przegłosowanie, pokoju na pewno nie będzie.
Jak już wspomniałem, pokój społeczny jest ważny, ale nie najważniejszy. I trzeba o niego zabiegać, ale nie za wszelką cenę. Piłatowi też tylko chodziło o uniknięcie awantury, a siebie i ludzi, za których bezpieczeństwo odpowiadał, wpakował w problemy o tragicznych skutkach. W tym miejscu przychodzą mi na myśl obrazy z misyjnej działalności św. Pawła. Prawie wszędzie, gdzie się pojawił, wywoływał zamieszanie. Myślę, że warto pod tym kątem prześledzić Dzieje Apostolskie.
opr. mg/mg