Wszyscy od Adama

Jaka nowa wizja Polski wyłania się dziś z tekstów Michnika?

"Idziemy" nr 48/2012

Ks. Henryk Zieliński

Wszyscy od Adama

Teksty Adama Michnika i Aleksandra Smolara zawsze czytałem z uwagą. Zarówno to, co napisane było czarno na białym, jak i to, co można było wyczytać tylko między wierszami. Zaś po lekturze książki „Ukryty” Bronisława Wildsteina, moja czujność na sygnały wychodzące od wspomnianych autorów jeszcze się wzmocniła. Obydwaj należą bowiem do grona aktywnych kreatorów rzeczywistości, rzekłbym demiurgów. Ich słowa i intuicje chwytane w mig przez pomniejszych komentatorów brzmią echem w mediach głównego nurtu i znajdują politycznych wykonawców.

Jaka zatem nowa wizja Polski wyłania się dziś z tekstów Michnika? Zdaje się, że sam mentor i jego środowisko wyczuli przesuwanie się w Polsce sympatii politycznych na prawo. Sygnałów mogło być sporo: prawie dwustutysięczny marsz „Obudź się, Polsko”, pierwszy wskazujący na przewagę PiS nad PO sondaż poparcia sprzed miesiąca. Wreszcie Marsz Niepodległości niezbornie zorganizowany przez młodzieżówki narodowców, na który przyszło trzykrotnie więcej uczestników niż na ten oficjalny, któremu przewodził sam prezydent Bronisław Komorowski. A teraz jeszcze zmiany w PSL. To musi dawać wiele do myślenia. Zwłaszcza że środowisko skupione wokół Smolara i Michnika co najmniej od pół roku daje sygnały, że premier Donald Tusk wyczerpał swoje możliwości i trzeba się przygotować na zmianę przywództwa. Nową propozycję dla Polski konstruuje wokół prezydenta Komorowskiego. Charakterystyczne od jakiegoś czasu jest podkreślanie rozwagi, ojcowskiego podejścia do ludzi i wzrostu popularności prezydenta, tym silniejsze, im większe potknięcie przytrafi się premierowi.

Jeszcze przed kilkoma miesiącami wiele wskazywało na to, że szczególnym pieszczochem środowiska „Wyborczej” jest zaprzyjaźniony z prezydentem Janusz Palikot. To wokół niego, Aleksandra Kwaśniewskiego i Bronisława Komorowskiego mogłaby powstać lewicowa propozycja dla Polski. Ale w związku z nieprzewidzianym prawicowym wahnięciem, o którym pisze u nas również Jacek Karnowski, miejsce pieszczocha „Wyborczej” zdaje się zająć … Roman Giertych. Tak, tak, dawny pupil Radia Maryja, twórca Młodzieży Wszechpolskiej i Ligi Polskich Rodzin. W prezydenckim marszu 11 listopada idzie tuż obok Komorowskiego. A przed pomnikiem Dmowskiego towarzyszy prezydentowi w ceremonii składania kwiatów. Dwa dni później Giertych w „Gazecie Wyborczej” oznajmia, że nie wyklucza powrotu do polityki, aby konstruować nową prawicę. Zaś niedługo potem Adam Michnik obwieszcza z pierwszej strony: „Są też uczciwi endecy”. Nie ma wątpliwości, kto dzisiaj na „uczciwego endeka” jest namaszczony. Bo „Wyborcza” może patronować nawet reaktywacji endecji, byle tylko była to endecja antypisowska, antylustracyjana i politycznie poprawna.

W nowym rozdaniu jest również miejsce dla religii w państwie, chociaż niekoniecznie dla Kościoła instytucjonalnego. Bo religii, jak zaznacza Michnik w „Wyborczej”, z życia ludzkiego wykorzenić się nie da. Ale Kościół jako instytucja w Polsce wkroczył właśnie według Michnika „w fazę kryzysu najgroźniejszego od czasów reformacji”. Temu Kościołowi, jak radzi „Wyborcza”, rząd powinien dać 0,5 proc. odpisu podatkowego i wystawić go w ten sposób na sprawdzian społecznego poparcia. O jego wynik „Wyborcza” jest spokojna. Dla pieniędzy Kościół będzie się musiał dostosować do społecznych oczekiwań, których wyrazicielem będzie najpewniej „Wyborcza”. W ten sposób nie tylko prawica i lewica, ale nawet episkopat, będą duchowymi dziećmi Adama. Michnika oczywiście.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama