Neutralność światopoglądowa nie jest tym samym co bezreligijność lub ateizm - tę prawdę trzeba ciągle powtarzać w obliczu presji sekularyzacji
Na temat pomnika św. Jana Pawła II we francuskim Ploërmel wypowiedział się każdy z naszych felietonistów (PK 44/2017). Ma się nawet wrażenie pewnej przesady, bo wszyscy napisali o tym samym. Zachęcam jednak do lektury tych tekstów, ponieważ zaskakująco oryginalne są autorskie ujęcia tematu.
Mnie dały do myślenia głównie dlatego, że z różnych stron pokazały mechanizmy totalitaryzmu ukrywającego się pod płaszczem neutralnej światopoglądowo demokracji. Można bowiem z jednej strony chcieć wolności sztuki i publicznej wypowiedzi, a z drugiej ograniczać wszystkie te wyrazy artystycznej wolności i słowa, które nie są zgodne z narracją bezreligijnego państwa.
Nie chodzi oczywiście o tworzenie państwa wyznaniowego, choć takie ciągoty także w katolicyzmie powracają. Chodzi raczej o to, aby demokracja pozwalała religii funkcjonować w przestrzeni publicznej i mieć wpływ na sumienia obywateli. Z drugiej strony, nie chodzi też o taką wolność, która może wszystko. To by oznaczało, że zawsze większość wyborców ma rację i że nie powinniśmy dyskutować z poglądami Hitlera, skoro wybrała go większość. Ostatecznie o tym, co jest dobre, a co złe, nie mogą przecież decydować upodobania wyborców. Może im to zagwarantować jedynie prawe sumienie, które szczerze szuka prawdy.
Podobnie rozumiem dyskusję o ograniczeniu aborcji dzieci chorych. Tutaj też nie chodzi o narzucanie innym swoich poglądów, ale o prawo do ich publicznego wyrażania, a nawet do zmiany prawa w obronie najsłabszych. Tym bardziej że to obiektywna prawda każe stawać w obronie bezbronnych dzieci, a nie sama religia. Trudne jest więc do przyjęcia stwierdzenie Grzegorza Schetyny, wypowiedziane na konwencji programowej PO w Łodzi, że próby ograniczenia aborcji są pomysłem fanatyków. Tym samym pan Schetyna daje do zrozumienia, że nie ma w tej kwestii miejsca na demokratyczną debatę, i przyznaje sobie prawo do obrażania innych. Mnie także w ten sposób ustawił w szeregu fanatyków, tyle że oznacza to stanięcie w gronie takich obrońców życia jak Jan Paweł II czy Matka Teresa. I nie mam wątpliwości, które towarzystwo mnie rzeczywiście dowartościowuje.
opr. mg/mg