Narodowcy i kosmopolici

Utkwiliśmy w impasie podziału: narodowcy i kosmopolici. Chrześcijańska wizja państwa pozwala znaleźć złoty środek pomiędzy tymi skrajnościami

Nasz naród utkwił w impasie podziału: narodowcy i kosmopolici. Można mieć nadzieję, że jest to podział chwilowy, polityczny raczej niż permanentny stan umysłu Polaków. Jesteśmy bowiem historycznie ukształtowani tak, że żadna z tych opcji w naszej narodowej historii nie zdominowała drugiej. Skąd więc ten obecny rozłam? Gdzie są jego korzenie?

Mamy historycznie ukształtowane dwie mentalności. Jedną reprezentuje Zygmunt Bauman. Jego zdaniem tożsamości narodowe są efektem społecznych procesów, w których narastały antagonizmy między lokalnymi grupami ludzi: jedni musieli uzbrajać się i definiować w kontrze do innych. W tym sensie tożsamości narodowe formowały się jako ośrodki potencjalnej przemocy i dlatego należy od nich odejść. Do takiej interpretacji przychyla się ks. Grzegorz Strzelczyk. W rozmowie z „Przewodnikiem Katolickim” w 2017 r. katowicki teolog mówi: „Elementem formującym narody nie była uniwersalna miłość bliźniego, wybaczająca i troszcząca się o najsłabszych. Raczej troska o swoich kosztem innych. Narody, a w związku z tym państwa narodowe, to nie jest efekt bezgrzesznego dziedzictwa z raju, ale w dużej mierze efekt naszej grzeszności”.

Zupełnie inne jest rozumienie tożsamości narodowej, w której podkreśla się pozytywne poczucie jedności. Autorzy broniący takiej koncepcji narodu przyznają, że narody uformowały się w atmosferze walki jednych przeciwko lub w obronie przed drugimi. Takie procesy nadal są przecież widoczne w niektórych krajach afrykańskich, gdzie przynależność plemienna jest zasadniczo efektem jednoczenia się w obronie przed atakami wroga. Obok jednak impulsu płynącego z poczucia zewnętrznego zagrożenia zarówno współczesne plemiona afrykańskie, jak i historycznie ukształtowane narody europejskie przechowywały w sobie element pozytywny, wewnętrznie jednoczący członków narodu w naturalnym ich ciążeniu ku sobie. I że właśnie dlatego ludzkość nigdy nie zamieni się w kosmopolityczną wioskę. Zresztą papież Franciszek przestrzega przed tak utopijną wizją świata, która w historii zwykle prowokowała więcej przemocy niż pokoju.

Świat zawsze więc będą tworzyły jakieś lokalne tożsamości. Pytanie tylko, czy są one zagrożeniem dla rozwoju miłości międzyludzkiej, co sugeruje Bauman, czy należy raczej przyjąć, że dla skutecznej budowy pokoju na świecie są one wręcz konieczne.

Obszerną odpowiedź na tak postawione pytanie daje ks. Artur Stopka. Tekst ks. Stopki jest o tyle cenny, że pokazuje, co dobrego może wynikać z faktu, iż chrześcijanie nie będą ani nacjonalistami, ani kosmopolitami. Mają bowiem inne, ewangeliczne kryterium: przynależność do ojczyzny w niebie. A co z tego wynika? Ano właśnie to, że swoją przynależność narodową traktują jak drogę do nieba, potrafią więc w każdym czasie powiedzieć, co jest w tej tożsamości dobre, a co wymaga poprawki z punktu widzenia Ewangelii. Ich tożsamość narodowa jest ruchoma, w rozwoju. Jest tożsamością, która nie pielęgnuje jedynie przeszłości, tylko dlatego, że jest spadkiem po ojcach, ale że widzi w tym ojczyźnianym dziedziczeniu wartości i obyczajów szansę na rozwój człowieczeństwa. Jeśli więc nasza kultura narodowa w jakichś wymiarach rozumienie i praktykowanie praw i godności człowieka hamuje, wymaga oczyszczenia. Chrześcijanie nie chcą i nie mogą być bezkrytyczni wobec dziedzictwa polskości tylko dlatego, że jest ono polskie.

Z drugiej strony, to właśnie Ewangelia nie pozwalała nigdy Polakom pozostawać po prostu u siebie, ale popychała na misje. A mamy naprawdę wiele dobrych przykładów, które pokazują, że Polacy dzięki swojej narodowej kulturze potrafili „obcym” pomóc i się na nich otwierać. Właśnie dlatego nigdy dość powtarzania, że ideałem Polski Jana Pawła II był wizja jagiellońska państwa, wolna od dążenia do etnicznej czystości i zamknięcia na innych. I byłoby ogromną klęską naszego narodu, gdyby to dziedzictwo wewnętrznej miłości i zarazem otwartości stracił w imię nowych politycznych kosmopolityzmów czy populistycznych nacjonalizmów.

ks. Mirosław Tykfer, redaktor naczelny „Przewodnika Katolickiego”

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama