Wywiad z Igorem Zalewskim i Robertem Mazurkiem

Poranna rozmowa Tomasza Sekielskiego z zaproszonym gościem...

Tomasz Sekielski: Igor Zalewski i Robert Mazurek jak się okazało jedni z najlepiej poinformowanych dziennikarzy w Polsce, autorzy rubryki „Z życia koalicji, z życia opozycji” w tygodniku „Wprost”. Witam was serdecznie.

Igor Zalewski: Witamy równie serdecznie.

Robert Mazurek: Dzień dobry.

Tomasz Sekielski: Jako pierwsi napisaliście o sprawie Rywina, macie dziś satysfakcję?

Robert Mazurek: Taką sobie, umiarkowaną. O wielu ważniejszych rzeczach napisaliśmy i jakoś nikt się tym nie przejął.

Igor Zalewski: Umiarkowaną satysfakcję, tym bardziej, ze jak się okazuje nie tylko my o tym wiedzieliśmy i jakimś dziwnym trafem nikt nie chciał o tym pisać i po prostu nie mamy zielonego pojęcia, dlaczego dziennikarze w Polsce nie chcą pisać o takich ważnych sprawach.

Tomasz Sekielski: Nie tylko dziennikarze podobno wiedzieli. Kto jeszcze według Was wiedział o sprawie Rywina?

Igor Zalewski: Mnóstwo ludzi wiedziało i ciekawe, że nikt nie chciał tym się podzielić z opinią publiczną.

Tomasz Sekielski: Nazwiska Panowie, nazwiska.

Robert Mazurek: Pewności nie mamy, ale myślę, że i Pan redaktorze Sekielski wiedział.

Tomasz Sekielski: Słyszałem od Was.

Robert Mazurek: A mnie się wydawało, ze słyszeliśmy od Ciebie.

Tomasz Sekielski: Nie, Słyszałem od Was.

Igor Zalewski: W każdym razie z pewnością wiedziało paru polityków, ale jakoś żaden nie pofatygował się do podwładnych ministra Kurczuka. Oczywiście teraz odbywa się takie pokazywanie palcem- nie tylko ja. Na przykład premier Miller kilka dni temu naskarżył, że prezydent Kwaśniewski też wiedział.

Robert Mazurek: A prezydent zaraz potem zadzwonił do papieża i papież też pewnie wiedział o tej sprawie. Można tak wskazywać, kto, z kim się dzielił, natomiast faktem jest, ze przez pół roku nic z tego nie wynikało.

Tomasz Sekielski: Gdy po raz pierwszy pisaliście o tej sprawie stwierdziliście, tu cytat „... Rapaczyńska wszystko spisała i poszła do Adama Michnika, ten zadzwonił najpierw do Szymczychy, Janika i Koźmińskiego, a potem do Millera. Premier spotkał się z Michnikiem i zaprzeczył, ze wysłał kogokolwiek jako mediatora. Przyznał jedynie, że mediować chciał szef Telewizji Polskiej „brunatny” Robert Kwiatkowski. Na to Michnik wyjął zza pazuchy notatkę Rapaczyńskiej. Miller posiwiał...”. No, z tego wynika, że wiedział Szymczycha, Szymczycha to minister prezydent, więc prezydent pewnie wiedział o sprawie.

Robert Mazurek: No, teraz wszyscy mówią, że nie tylko wiedział, ale także inspirował powstanie tego artykułu w „Gazecie Wyborczej”, bo przecież prawdą jest, że o tym, ze tekst ukaże się w Gazecie zadecydowano dopiero w listopadzie, w grudniu. Wcześniej Wyborcza nie chciała o tym pisać.

Tomasz Sekielski: Dlaczego tak długo czekano?

Igor Zalewski: To jest dobre pytanie. Gdybyśmy wiedzieli, dlaczego czekała to byśmy o tym już dawno napisali. Możemy się tylko domyślać.

Tomasz Sekielski: To, czego się domyślacie?

Igor Zalewski: Zapewne, nie bez znaczenia było to, że Wyborcza była rzeczywiście zszokowana tą całą sprawą. Nasi szpiedzy donoszą, ze Wyborcza bała się, czy ludzie Gazety Wyborczej bali się, że jest to jakiś rodzaj prowokacji, chcieli się dowiedzieć, kto za tym stoi. Rzeczywiście próbowali zrobić coś w rodzaju dziennikarskiego śledztwa, tylko, ze efekty tego dziennikarskiego śledztwa, jak mogliśmy się przekonać na łamach Gazety Wyborczej były dosyć nikłe, ale nie bez znaczenia były też inne fakty, jakieś zakulisowe rozgrywki czy jakieś drugie dno tej całej sprawy, które na pewno istnieje i możemy się tylko domyślać, jakie jest to drugie dno.

Robert Mazurek: Są tysiące spekulacji, jeśli nie setki tysięcy, natomiast z pewnością wiele tropów prowadzi do pałacu prezydenckiego. Choćby to, ze Adam Michnik rozmawiał nie tylko z Szymczychą, ale również z Panem Koźmińskim, który jest serdecznym przyjacielem prezydenta Kwaśniewskiego. Trudno, więc sobie wyobrazić, by o całej sprawie nie wiedział Aleksander Kwaśniewski. I trudno sobie wyobrazić, by znając zażyłość Adama Michnika z prezydentem, decyzja o tym, że ten tekst zostanie opublikowany, że o tej decyzji nie wiedział także prezydent Kwaśniewski .

Tomasz Sekielski: To skłaniacie się, ku wersji, która mówi, ze jest to intryga polityczna, prowokacja polityczna wymierzona w Leszka Millera, aby osłabić go, albo wręcz obalić?

Robert Mazurek: Nie, my się do żadnej spekulacji nie skłaniam, broń Boże.

Tomasz Sekielski: No dobrze, ale słyszycie dużo na mieście.

Igor Zalewski: Tak, ale problem polega na tym, że tych spekulacji jest naprawdę dziesiątki tysięcy i mało, która składa się w jakąś sensowną całość, która by wyjaśniła wszystko. Natomiast z tej sprawy jedno wynika niezbicie, ze jednak nie ma już mowy o „wojnie buldogów pod dywanem”, jak kiedyś się nazywało rozgrywki frakcyjne w partii komunistycznej, a potem w SLD, dlatego, ze dywan już dawno został zdarty i teraz buldogi żrą się na oczach wszystkich. Kilka lat temu pracując jeszcze w „Nowym Państwie” robiliśmy wywiad z Janem Marią Rokitą i on wówczas mówił o takim ciekawym zjawisku polonizacji lewicy. To znaczy o tym, ze lewica była kiedyś wychowana w sposób taki bardzo komunistyczny- zwarta, gotowa, zdyscyplinowana, ale mówił Rokita, z czasem się polonizuje. I ta polonizacja polega na tym, ze lewica zachowuje się jak prawica po prostu. I rzeczywiście to teraz widać. To było widać przed wyborami samorządowymi kiedy pojawiły się konflikty wcześniej nie spotykane w SLD. Teraz też widać, że na szczytach władzy oni też żrą niesamowicie się nawzajem, no i ciekawe, do czego to doprowadzi. Czy na przykład wystąpi siedmiu kandydatów SLD na prezydenta w przyszłych wyborach?

Robert Mazurek: Wystąpi piętnastu oczywiście, ale będą się pojedynkować zapewne za pomocą młotów pneumatycznych, tak jak niegdyś KPN.

Tomasz Sekielski: Ta cała sprawa może być elementem wojny Kwaśniewski- Miller?

Igor Zalewski: Wszystko może być elementem wojny Kwaśniewski- Miller. Może też być elementem zupełnie innej sprawy, natomiast wiele wskazuje, że rzeczywiście tak być może, ze jest to poważna hipoteza.

Tomasz Sekielski: Według Was Lew Rywin oszalał?

Robert Mazurek: Nie, nie.

Tomasz Sekielski: Premier mówi, że to przypadek medyczny.

Igor Zalewski: To jest najsłabszy punkt w tej całej sprawie, dlatego, że wszyscy, którzy znają Lwa Rywina, my akurat nie doznaliśmy tej rozkoszy i osobiście go nie poznaliśmy, twierdzą, że to jest facet kuty na cztery łapy, niesamowicie bystry i inteligentny i jeżeli on w ten sposób wystąpił to coś w tym musi być, bo on nie jest głupi. On nie jest głupi, po prostu.

Robert Mazurek: Każdy mógł w tej sprawie oszaleć, tutaj bez nazwisk, natomiast Lew Rywin będzie pewnie ostatnim, który straci rozum.

Igor Zalewski: To jest człowiek, który załatwił nawet Stivena Spilberga i producentów z Hollywood, to nie poradziłby sobie z naszymi rekinami? No bez przesady.

Tomasz Sekielski: Czyli co, miał jakieś mocne karty, szedł z jakimś pełnomocnictwem?

Robert Mazurek: Zdaje się, że tak, ale o to spytać najlepiej jego. Zadzwoń na Karaiby.

Tomasz Sekielski: Nie, jest w Polsce. Podobno jest w Warszawie. Był na Mazurach, nawet go widzieliśmy. Ale kto mógł wysłać Lwa Rywina. Zakładamy, że nie premier. To kto?

Igor Zalewski: Trudne pytanie. My nie możemy powiedzieć nic pewnego, bo nic pewnego nie wiemy. Są rozmaite spekulacje, a jednak ze spekulacjami trzeba być ostrożnym, bo jak powiemy coś mocniejszego, to ktoś się może na nas obrazić i już nigdy nas nie zaproszą do innego radia na przykład.

Robert Mazurek: A sędziwie pewnie nas zechcę widywać częściej. Nie.

Tomasz Sekielski: Rywin jest skończony jako producent filmowy?

Igor Zalewski: Zdaje się, że chyba nie koniecznie, bo skoro po „Liście Schindlera” jeszcze wyprodukował jakieś inne filmy, a na „Liście Schindlera” podobno przekręcił samego Stivena Spilberga, no to chyba nie. Myślę, że on będzie wieczny.

Robert Mazurek: W Polsce jest strasznie mało ludzi skończonych, nie wiem czy zauważyliście.

Tomasz Sekielski: Jaką rolę w tej sprawie odegrał, jak Wy go nazywacie, „brunatny” Robert, czyli szef telewizji nazywanej publiczną, bo kilka razy w Waszych tekstach pojawia się „brunatny” Robert?

Robert Mazurek: „Brunatny”, ze my sobie tak żartujemy, że Telewizja jest prawicowa, co każdy gołym okiem może stwierdzić, że jest strasznie faszystowska i jest przegięcie prawicowe. Natomiast myślę, ze istotną rolę odegrał, dlatego, że jedna z teorii głosi, ze ta cała sprawa była robiona po to, aby uzyskać pieniądze na takie wielkie kombo medialne SLD, które miałoby sobie sprywatyzować program drugi i zrobić sobie prywatną telewizję.

Igor Zalewski: No, o tym wspominał Robert Kwiatkowski.

Robert Mazurek: Tak, że myślę, ze Robert Kwiatkowski jest ważnym człowiekiem w tym kraju i odgrywa ważną rolę w wielu sprawach, w tej i nie wykluczone, ze jeszcze w wielu innych.

Igor Zalewski: Jest człowiekiem ważnym i nie głupim i na pewno nie skończonym.

Tomasz Sekielski: Zostaliście już wezwani do Prokuratury?

Robert Mazurek: Nie, jakoś nie.

Igor Zalewski: Nie, no Prokuratura nikogo nie wzywa, więc dlaczego ma nas wzywać. Nie wezwała Rywina, nie wezwała premiera. Po co nas?

Tomasz Sekielski: Dziękuję bardzo. Igor Zalewski i Robert Mazurek dziennikarze tygodnika „Wprost”, którzy jako pierwsi napisali o „sprawie Rywina”. Dziękuje bardzo.

Igor Zalewski: Dziękujemy.

Poranna rozmowa SEKIELSKI PLUS  jest emitowana od poniedziałku do piątku o 8.02 na antenie Radia Plus. Najważniejsi goście, najistotniejsze pytania, tylko ważne odpowiedzi — codziennie rano dowiesz się o czym powinieneś wiedzieć. Tomasz Sekielski dziennikarz TVN w Radio Plus.

opr. PO/PO

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama