Są sprawy ważne i ważniejsze. Pierwszy dzień pracy nowego sejmu jest swego rodzaju probierzem tego, co dla posłów i posłanek jest priorytetowe i kluczowe. Naprawdę smutne, że część z nich jako najważniejszą kwestię traktuje aborcję na życzenie.
Ludobójstwo kojarzy się nam najczęściej z wielkimi akcjami eksterminacyjnymi realizowanymi na ogromną skalę przez jakąś władzę. Prowadzi je ona dla oczyszczenia danego obszaru z ludności sprzyjającej wrogowi, bądź ludność jest zabijana po to by „zrobić miejsce” tej pożądanej – w domyśle bardziej lojalnej, albo wręcz entuzjastycznej względem władzy. Ludobójstwa wszelakie tłumaczy się najczęściej koniecznością ideologiczną lub polityczną. Często ubiera się ją w dziwne słowa, przykładem może tu być argumentacja znana z II wojny światowej, kiedy mówiono o „ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej”, a opisując fakt spadku populacji Żydów, niemieccy statystycy mówili „o zmniejszeniu się żydowskiej dynamiki demograficznej”. Pewnie po rozwiązaniu tego problemu zabraliby się za kolejne nacje. Następni w kolejce byli zdaje się Polacy i wschodni Słowianie.
Po co o tym piszę? Ano, bo mi to przyszło na myśl w kontekście rozpoczęcia prac przez nowy parlament. W pierwszym dniu, oprócz emocji politycznych związanych z obsadą prezydium Sejmu, objawiła się też grupa posłów – chociaż na materiałach fotograficznych widziałem same „poślinie”, więc do nich się będę tu odnosił – które uznały, że najważniejszym, pierwszym postulatem w pracy dla Rzeczypospolitej jest stworzenie warunków właśnie do zabijania; zresztą, żeby nie było, są w tym dość konsekwentne. W projekcie stosownych ustaw, złożonych już pierwszego dnia pracy Sejmu, zawarte są według mediów m.in postulaty depenalizacji pomocy w aborcji oraz prawo do przerywania ciąży do 12 tygodnia od poczęcia. A cała ta aktywność ubrana jest w szaty walki o prawa kobiet i troski o ich zdrowie.
Niby proste, ale jednak jakże nieoczywiste. Czy prawem kobiety jest możliwości zabicia jej w sytuacji, w której jeszcze nie przyszła na świat? W świetle polskich przepisów kobieta w łonie matki posiada prawa do dziedziczenia majątku, który z takich czy innych powodów jej się należy, ale nie prawo do życia.
W doniesieniach medialnych nic nowego nie zaistniało, panie z lewicy po staremu mówią o prawach, a aktywistki opcji światopoglądowej opowiadającej się za zabijaniem dzieci, nadal odwołują się do praw własności …macic, żądając by ręce trzymać od nich z daleka. Jeśli do tego dodamy coś, co określę mianem zmasowanej propagandy antynatalistycznej, to wyłania się smutny obraz.
Żeby nie mnożyć słów: władza może wszystko, może popełniać niegodziwości, także zabijać osoby niewinne i działalność tę ubrać w humanitarne, akceptowalne społecznie sformułowania, ale zapisanie czegoś w kodeksie nie czyni tej czynności moralnie słuszną.
Żeby krótko podsumować: jaka reprezentacja, takie priorytety. Niemniej nurtuje mnie pytanie: komu opcja polityczna, opowiadająca się za zabijaniem, szykuje terytorium? Chyba, że czyści teren z wrogów i chce żeby pozostał pusty. Ziemia niczyja, albo Dzikie Pola. Ciekawą nam, jako narodowi, lewica szykuje przyszłość.