Skołowani wcieleniami

Jakieś echo tego wierzenia kusi wielu internautów wcielających się w rozmaite postacie, by mamić innych i samego siebie

W wierzeniach Wschodu jest coś takiego jak koło wcieleń – człowiek, według prawa karmy, wciela się w kolejne istoty (także w zwierzęta i rośliny), by po takiej wędrówce osiągnąć nirwanę. Jakieś echo tego wierzenia kusi wielu internautów wcielających się w rozmaite postacie, by mamić innych i samego siebie. Tylko dlaczego i po co?

W świat fantazji i mrzonek uciekają zwykle ludzie niezbyt szczęśliwi i zadowoleni z siebie. Nie mając zbytniej ochoty na zmienianie siebie czy swojego życia, wolą przeżywać łatwiejsze metamorfozy w świecie wirtualnym, gdzie kusi to, że „wszyscy tam udają kogoś innego”, i gdzie nie ponosi się odpowiedzialności tak jak za swoje czy czyjeś sny. Tych wcieleń, wizerunków, ról, postaci można mieć bez liku na użytek jakiejś gry, blogu, czatu, przygodnej rozmowy, forum, flirtu, wirtualnej zdrady, walki, nękania kogoś itd. Takich możliwości nie ma ani we wspomnianych wierzeniach, ani w baśniach nawet. Tej pokusie, a potem pasji czy obsesji, ulegają dzieci, młodzież i dorośli w każdym prawie wieku. Czy to naprawdę jest tylko nieszkodliwą zabawą, fantazją lub grą (tańcem) fantomów? Przyjrzyjmy się przedtem ukradkiem, jak się to dzieje, a także owym wirtualnym „magicznym” możliwościom.

Nicki (od ang. nickname – pseudonim) – imiona, nazwy, tytuły, jakie się przybiera, zakładając blog, wchodząc na czat lub forum, rejestrując się w jakiejś internetowej społeczności. Rzadko wystarczy w owym nicku imię. Często występuje tam jakaś cecha, rola, upodobnienie się do znanej (realnej czy fikcyjnej) postaci, wyraz jakiegoś upodobania, erotyczny rekwizyt, przynależność do jakiegoś kręgu itd. Pomysłowość jest czasem zdumiewająca. Nickiem trzeba bowiem zainteresować, przyciągnąć, zdenerwować, zbulwersować, omamić, zmylić, rozśmieszyć. Bywa, że dodaje się też wiek – bardzo rzadko rzeczywisty. „Aniulka_13lat” może być tak naprawdę obleśnym emerytem, a „Ostry_Maczo” – uczennicą klasy piątej wchodzącej z koleżanką dla zabawy na erotyczny czat podczas zajęć z informatyki. Dziw, że jedna osoba może czasem jednocześnie używać kilku bardzo różnych nicków, klikając na kilka okien, czyli na różnych czatach, komunikatorach czy forach. Niektórzy mają je długo, inni zmieniają kilkadziesiąt razy dziennie. Jakby porzucali niezałożone do końca maski czy kostiumy albo dostosowywali się do nowej, coraz bardziej wystudiowanej roli, często zupełnie odmiennej od tego, kim i jacy są naprawdę.

Awatar (w hinduizmie wcielenie bóstwa) – wizualna część nicka, ikonka prezentująca najrozmaitsze twarze i postacie ludzkie, zwierzęce, demoniczne; symbole z gier, komiksów, baśni, filmów, horrorów; fotografie, akcesoria itp. Repertuar nieograniczony. Awatar też ma coś wyrażać, komunikować, oczarowywać, przerażać, podniecać, szokować. W grach komputerowych jest specjalnie dobrany, tworzony, zdobywany, cenny. Ciekawe byłoby zestawienie owych wirtualnych wizerunków z ukrytymi pod nimi realnymi postaciami. Można sądzić, że byłyby to żywe zaprzeczenia i przeciwieństwa. W końcu tak łatwo można uzupełnić niedostatki urody, wdzięku, siły, młodości, atrakcyjności specjalnie dobraną lub przypadkową ikonką, byleby to była maska, bo nawet dla bezpieczeństwa lepiej nie prezentować swoich zdjęć. Dziwna rzecz, że w tym tańcu fantomów owe maski działają czasem na innych wręcz magicznie, a sam ich użytkownik zmienia według nich swoje zachowanie, odczuwanie czy nawet myślenie.

Czaty (ang. chatroom – pokój w przestrzeni wirtualnej do wspólnych i prywatnych rozmów) – to miejsce komunikowania się na różnych portalach, w „pokojach” przeznaczonych dla osób w różnym wieku, o różnych zainteresowaniach, preferencjach, miejscach zamieszkania, intencjach czy potrzebach. „Szkolne” pokoje są na równi oblegane w godzinach szkolnych, jak i wieczornych czy nawet nocnych. Jest tam zwykle „pokój główny” do rozmów publicznych. Bywalcy czy goście rzadko toczą tam grzeczną dyskusję czy pogawędki. Nawet w pokojach „szkolnych” słownictwo szokuje wulgarnością, agresją, obscenicznością. Pewni swojego zamaskowania i bezkarności „rozmówcy” próbują częstokroć przekraczania wszelkich granic, a niby czuwający „admin” czy specjalny program nie jest zbyt dobrym stróżem (choć bywa nazywany aniołem stróżem). Są tam też pokoje prywatne (privy), gdzie można „klikać” z kimś we dwójkę. Zdarzyć się może osoba i rozmowa interesująca. Jednak bywają tam próby mamienia, uwodzenia, naciągania etc. O czatach erotycznych nie wspominamy, bo one służą głównie „łowcom” przygód i niestety, bywają tam też dzieciaki – uwodzone lub… uwodzące. Pewien pan ze Śląska zakochał się, czatując ze śliczną osóbką o nicku „Sugar_girl”, i zamierzał dla niej rozstać się z żoną, gdy jego kolega dał mu znać, że owa zmysłowa trzydziestolatka ma… 11 lat. Kiedy namierzyli ją i dotarli do niej, okazało się, że flirtowała tak z wieloma, opanowując słownictwo erotyczne i posługując się zdjęciami swojej mamy. „Przecież na czacie tak wszyscy!” – oświadczyła. Podobnie może dziać się na blogach, komunikatorach, forach, co nie znaczy, że wszędzie i wszyscy uprawiają te rodzaje wcielania się i „kołowania” innych. Jednak daję o tym znać ku przestrodze.

Problem w tym, że nie można bezkarnie dokonywać takich wcieleń, odgrywać postaci, którymi się nie jest, omamiać innych, ranić, uwodzić, zakłamując coraz bardziej siebie i deprawując sumienie. Kłamstwo wirtualne nie różni się od kłamstwa realnego i konsekwencje mogą być nawet gorsze – zarówno u okłamującego, jak u okłamywanego. Jest taka książka Juliena Greena „Gdybym był tobą”, w której główna postać – szara i nijaka – zaprzedaje się diabłu w zamian za możność wcielania się w innych ludzi (częstokroć dla odwetu i zaszkodzenia im). Kiedyś jednak po wielu wcieleniach doświadcza nagle tego, że już nie, wie kim jest i do jakiej postaci ma wrócić. I to jest dla niej piekłem. No tak, nie flirtuje się z widmami, bo w końcu samemu można stać się upiorem.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama