Z miłosierdziem mamy do czynienia, gdy ktoś czuje się w sercu nędznie z powodu nędzy innego i gdy to poczucie nagli go do zaradzenia, na ile to możliwe, tej nędzy...
Wydawnictwo Homo Dei
Kraków 2010
ISBN 978-83-60998-69-4
Format książki: A5
Spis treści |
---|
WPROWADZENIE |
I. Bezlitośni |
II. Słowo z dawnych czasów |
III. Staroświeckie jest awangardowe |
ŚWIAT BEZ MIŁOSIERDZIA |
I. Zarys toku myślenia |
1. Teologiczny obraz czarno-biały? |
2. Zło w Kościele |
3. Dobro w świecie |
II. Niemiłosierne ryzyko wolności |
III. Niemiłosierne niesprawiedliwości |
IV. Niemiłosierna doczesność |
BÓG MIŁOSIERDZIA |
I. Bóg Jezusa |
II. Ojciec i jego obaj marnotrawni synowie |
1. Młodszy |
2. Ojciec |
3. Starszy |
CZŁOWIEK MIŁOSIERDZIA |
I. Szkodliwe współczucie |
1. Współczucie nierespektujące godności |
2. Współczucie, które nie pomaga |
3. Współczucie wrogie samodzielnemu działaniu |
II. Duchowość miłosierdzia |
1. Doświadczać miłosierdzia |
2. Otwarte oczy i uszy |
3. Compassion: współcierpienie |
4. Wejść do środka |
III. Dzieła miłosierdzia |
1. Czyny a struktury miłosierdzia |
2. Głodnych karmić – głód świata |
3. Spragnionych poić – powszechny brak wody pitnej |
4. Obcych gościć – migracja |
5. Nagich przyodziewać – bezdomność |
6. Chorych odwiedzać – zdrowie dla wszystkich |
7. Więźniów odwiedzać – karać czy resocjalizować? |
8. Zmarłych grzebać – strapionych pocieszać |
9. Niewiedzących pouczać – kształcenie dla wszystkich |
10. Wątpiącym dobrze radzić – o posłudze radzenia |
11. Grzeszących upominać – a dlaczego nie żądać nawrócenia? |
12. Uciążliwych cierpliwie znosić – tolerancja |
13. Tym, którzy nas obrażają, chętnie wybaczać – pojednanie jako kultura pokoju |
KOŚCIÓŁ MIŁOSIERDZIA |
I. Mistyka miłosierdzia |
1. Emmanuel |
2. Droga ku miłosierdziu |
3. Modlitwy miłosierdzia |
II. Praktyka miłosierdzia |
1. O duszpasterstwie małżeństw |
2. Podstawowe zabezpieczenie |
3. Czyściec |
SERCE |
DODATEK - Wyznanie grzechów Kościoła |
fragment książki
Czy jest sens wypowiadać swój sąd na temat miłosierdzia?
Czy też raczej jego sens nie zawiera się w tym, że wyprowadza nas ono,
ponad naszym sądem, bez wypowiadania go, ku drugiej części zadania: ku działaniu?
Ale jak działanie niewypływające z sądu mogłoby dla kogoś być rzeczywistą pomocą?
Pomoc oznacza zmianę stanu rzeczy na bazie poznania; obie na miarę naszych możliwości.
Miłosierdzie, współczucie, litość itp. tworzą szerokie spektrum słowne. Zawierają się w nim wielorakie doświadczenia: odczucia i czyny. W długich dziejach ludzkości te słowa miały na wskroś pozytywną wymowę. Zwłaszcza wielkie światowe religie angażowały się w nie i czynią to zdecydowanie aż do dzisiaj. Ale w najnowszych czasach zrodził się opór przeciw tym słowom.
Tym nowym prądom litość wydaje się wroga życiu. Sądzą one, że niszczy ona siły afirmujące świat, że osłabia „wolę mocy”, że przeszkadza wspięciu się na stopień „nadczłowieczeństwa”. Dla słabych i nędznych ich „moc” polega na wymaganiu sprawiedliwości, równości i litości. To zaś osłabia mocnych, pełnych sił witalnych i nastawionych na dążenie do pełni życia.
Zbyt długo przyznawano słuszność tym małym ludziom, tak iż wreszcie dano im nawet i władzę – i oto pouczają teraz: „Dobre jest to, co ludzie mali dobrem zwą”.
Zaś prawdą zwie się dziś to, o czym mawiał ów kaznodzieja, co sam z nich pochodził, ów przedziwny święty i orędownik małych ludzi, który o samym sobie świadczył: „Ja jestem prawdą”.
Ten nieskromny od dawna już wbija w pychę małych ludzi – on, co nie lada błąd głosił, pouczając: „Ja jestem prawdą”.
Czyż nieskromnemu odpowiedziano kiedykolwiek grzeczniej? – Tyś, o Zaratustro, przeszedł mimo niego, mówiąc: „Nie! Nie! Po trzykroć nie!”.
Tyś ostrzegał przed tym błędem, tyś pierwszy ostrzegał przed litością – ostrzegałeś nie wszystkich ani też nikogo, lecz siebie jedynie oraz tych, co z twego są rodu.
Wstydziłeś się, patrząc na wstyd wielkich cierpiących, i zaprawdę, skoro mówisz: „Od strony litości zbliża się wielka chmura, miejcie się na baczności, ludzie!”, skoro pouczasz: „Wszyscy twórcy twardzi są, każda wielka miłość jest wyższa od swego współczucia” – o Zaratustro, widocznie świadom ty jesteś znaków zwiastujących burzę!
Sam jednak przestrzeż siebie przed własną swą litością! Gdyż wielu jest już w drodze ku tobie – wielu cierpiących, wątpiących, rozpaczających, tonących, marznących.
Ostrzegam cię i przed sobą. Odgadłeś wszak mą najlepszą i najzgubniejszą zagadkę, odgadłeś mnie samego i wszystko, com czynił. Znam ja siekierę, która ciebie obali.
On jednak umrzeć musiał; oczyma, które wszystko widzą, widział głębie i dna człowieka, całą jego utajoną sromotę i szpetność.
Jego litość wstydu nie znała; wpełzał w me najbrudniejsze zakątki. Ten najciekawszy, nad miarę natrętny, ten nadlitościwy umrzeć musiał.
On zawsze mnie widział; na takim świadku zemstę wywrzeć musiałem lub też sam przestać żyć.
Bóg, co widział wszystko, nawet i człowieka, Bóg ten umrzeć musiał! Człowiek nie ścierpi, aby taki świadek żył.
To słowa Fryderyka Nietzschego. Jako syn pastora, doskona¬le zaznajomiony z chrześcijaństwem, odrzucił je, więcej: przeklął w mocnych słowach, i okopał się na pozycjach antychrześcijańskich. Litość Chrystusa zawadzała mu. Boga miłosierdzia określa on dosłownie jako żałosnego, stąd też łatwo pozwala Mu umrzeć. Nietzsche nienawidził litości wobec słabych i takiego Boga, który tę litość okazuje i jej wymaga. Litość była dla niego domeną podludzi, natomiast nadludźmi kieruje pozbawiona litości wola mocy. Czy zatem Nietzsche byłby prorokiem niemiłosierdzia? I to dla ratowania wielkości człowieka?
Ablu powstań
Ablu wstań
trzeba rozegrać tę grę od nowa
codziennie trzeba ją rozgrywać na nowo
codziennie musi przed nami stawać szansa odpowiedzi
odpowiedź musi przecież móc być
jeśli nie wstaniesz Ablu
no bo jak mogłaby ta odpowiedź
ta jedynie ważna odpowiedź
kiedykolwiek się zmienić
Możemy zamknąć wszystkie kościoły
i zapieczętować wszystkie księgi praw
we wszystkich językach ziemi
jeśli tylko ty wstaniesz
i unieważnisz pierwszą fałszywą odpowiedź
na jedyne pytanie
na które ona przychodzi
Wstań żeby Kain powiedział
żeby mógł powiedzieć
„Jestem twoim stróżem bracie
jakże mógłbym nie być twoim stróżem”
Wstawaj codziennie
żebyśmy mieli szansę na owo
„Tak to ja tu jestem
ja twój brat”
żeby dzieci Abla już się nie bały
bo Kain nie będzie już Kainem
Ja to piszę ja dziecko Abla
i codziennie boję się odpowiedzi
W moich płucach zaczyna brakować tchu
gdy czekam na odpowiedź
Ablu wstań
żeby wszystko między nami wszystkimi
zaczęło się inaczej
Ognie które płoną na ziemi
powinny być ogniem Abla
Nawet ogony rakiet
powinny być ogniami Abla.
Nietzsche jest wyraźnie odosobniony w swoim szyderczym stosunku do miłosierdzia, jeśli weźmiemy pod uwagę długą historię tego słowa. We wszystkich praktycznie językach ma ono pozytywne znaczenie. Najczęściej jest też ściśle związane z doświadczeniem religijnym, co zadecydowało o jego charakterze we wczesnej fazie jego rozwoju.
Na historii religijnej naszego chrześcijańskiego kręgu kulturowego odcisnął się silnie Stary Testament. Starotestamentowy język hebrajski używa na oznaczenie miłosierdzia – w szerokim tego słowa znaczeniu – dwóch wyrazów: hesed i rachamim.
Hesed oznacza dobroć, a także łaskę i przyjacielskość. Raczej nie oddaje się go w tłumaczeniu terminem „miłosierdzie”, lecz „miłość”. Hesed ma trzy zasadnicze wymiary:
Czynu, który wypływa z wewnętrznego usposobienia. Podtrzymuje on cudze życie i pomnaża swoje, jest dowodem przyjaźni i szacunku.
Wspólnotowości. Hesed dokonuje się w sferze relacji – czy to między ludźmi, czy też między człowiekiem i Bogiem. Najpierw chodzi tu o rodzinę i ród jako miejsca pierwotne, potem także o inne wspólnoty. Hesed opisuje stosunki wspólnotowe, ale bez podstaw prawnych. Użycie świeckie zostało przejęte z pierwotnego religijnego, lecz w bardziej ograniczonym zakresie – tylko w przypadku Boga jako dawcy odbiorcą hesed jest cały lud. Ponieważ hesed odwołuje się do wzajemności, ma z jednej strony pewien związek z rachamim (miłosierdzie) (gdyż fundament dobroci leży w wielkodusznej otwartości wobec innych), a z drugiej z berit (przymierze).
Trwałości i niezawodności.
Podczas gdy hesed jest zasadniczą, ogólną dobrocią, rachamim oznacza szczególne zwrócenie się ku jakiejś potrzebie lub winie. Świeckie użycie rachamim jest bardzo ograniczone. Rachamim należy do najważniejszych pojęć odnoszących się do Boga. Właśnie w odniesieniu do Niego, jak na przykład w „formule łaski” ludu izraelskiego, oba te słowa splatają się: Pan jest miłosierny [rachamim] i łaskawy, cierpliwy i bogaty w dobroć [hesed] (Wj 34, 6).
Łacińskim słowem na oznaczenie miłosierdzia jest misericordia. Składa się ono z dwóch elementów: cor (serce) i miser (biedny, ubogi, nędzny). A więc misericors znaczy dosłownie „serce dla ubogich”. Św. Augustyn: „Z miłosierdziem mamy do czynienia, gdy ktoś czuje się w sercu nędznie z powodu nędzy innego i gdy to poczucie nagli go do zaradzenia, na ile to możliwe, tej nędzy”. Podobny jest też niemiecki źródłosłów słowa Erbarmen (miłosierdzie): wyraźnie pochodzi ono od „ubogich” (die Armen). Ten źródłosłów przyszedł do języka niemieckiego jako zapożyczenie z łaciny wraz z chrześcijaństwem.
W obszarze języka rosyjskiego skrupulatnym analizom poddał pojęcie miłosierdije Danił Granin. Jak zauważa, w czasach komunistycznych to słowo zostało skazane na usunięcie z książek i zapomnienie. Ten system okazał się niemiłosierny – jak wszystkie systemy totalitarne.
Na co zatem mamy dzisiaj stawiać: na stare (religijne) tradycje czy na nowoczesnego (i antychrześcijańskiego) Nietzschego?
W tej duchowej książce chciałbym bronić miłosierdzia: w świecie, w Kościele. Jestem bowiem przekonany, że nic nie jest tak awangardowe jak to, co staroświeckie, czyli prastare, niewyczerpane. Niemniej i Nietzsche może nas czegoś nauczyć. Bo atakuje on taką formę litości, która jest karykaturą miłosierdzia rozumianego w duchu tradycji żydowsko-chrześcijańskiej. Prawdziwe miłosierdzie nie czyni innego małym, ale spotyka go w jego godności. Nie skazuje go na upokarzającą bierność, lecz czyni go partnerem we wzajemnym oddziaływaniu.
Droga ku takiemu prawdziwemu miłosierdziu to droga duchowa. Będę na nią wstępował pewnymi etapami:
Najpierw popatrzę otwartymi oczami na nasz nowoczesny świat. Bez przeoczenia, że jest w nim wiele szlachetnego miłosierdzia, ukażę jednak w naszym współczesnym życiu różne formy niemiłosierdzia.
Potem udam się z Tobą, szanowny Czytelniku, do „szkoły” tradycji żydowsko-chrześcijańskiej. Przede wszystkim zaś w szkole Jezusa odkryjemy miłosierdzie jako podstawowy element chrześcijańskiego obrazu Boga.
Stamtąd spojrzenie skierujemy na nasze własne życie, na nasze osoby, i pojawi się pytanie: jak może wyglądać kultura życia kształtowana przez Boże miłosierdzie?
W końcu zostanie postawione pytanie o praktykę pastoralną miłosierdzia. Idąc drogą naśladowania Jezusa, Kościoły chrześcijańskie mają zadanie ukazywania Boga (w wielkiej solidarności i współpracy z religiami światowymi) jako „wszechmiłosiernego”; zadanie, któremu chrześcijaństwo, niestety, aż nadto często się sprzeniewierzało, wciąż na nowo zamiast praktykowania miłosierdzia okazując się niemiłosiernym.
opr. aś/aś