Homilia na Uroczystość Chrystusa Króla
„Bo wie ksiądz, za komuny to człowiek przynajmniej do komitetu poszedł. A teraz, jak przyszła ta demokracja, to koniec świata...”. Ręce opadają, gdy słyszę coś takiego. A słyszę nieraz. Dlatego pytam, gdzie zaczyna się demokracja? I odpowiadam: Tam, gdzie mieszkańcy kraju zaczynają być obywatelami. Kto jest obywatelem? — Ten, kto czuje się odpowiedzialnym za kraj. Czuje się — i wedle tego poczucia postępuje. A jeśli postępuje wedle zasad „moje na wierzchu” i „nie daj się złapać”? Wtedy jest anarchia.
Źle, jeśli jest to postawa części mieszkańców kraju. Katastrofa, gdy zanarchizowaniu ulegają całe obszary życia narodu. Greckie słowo anarchia znaczy tyle, co „bez zasad” lub „bezład”. Zasady bez zasad? Sprzeczność? Tak. Dlatego zanarchizowane społeczności prędzej czy później ulegają paraliżowi, bo u ich podstaw stoją sprzeczności etyczne i moralne. Ale także prawne. Jaka jest Polska naszych dni? Demokratyczna czy anarchiczna? Nie ogłaszam jakichkolwiek wyroków. Ja tylko pytam. Pytam nie sam. Ludzi myślących i zatroskanych jest bardzo wielu.
Dziś Kościół obchodzi uroczystość Chrystusa Króla. A On sam w ewangelicznej wizji końca czasów wskazuje na siebie, jako na sędziego. Kim jest sędzia? Stróżem ładu. Funkcja sądzenia była jednym z ważniejszych przywilejów króla. I już nie pytam: demokracja czy anarchia. Wskazuję na inne przeciwstawienie: anarchia czy monarchia. Monarcha, czyli król... Rządzący roztropnie, a przede wszystkim zaprowadzający ład wśród obywateli. Zaprowadzający ład mądrego prawa.
Byłem głodny, a daliście mi jeść... — mądre prawo? To mało, by było mądre. Prawo musi być dobre. Musi nie tylko szanować ramy ładu moralnego. Prawo musi moralny ład budować. Musi uczyć współdziałania w dobrym, nie tylko karać zło. Nie bez powodu odwieczna tradycja chrześcijańska nazywa Jezusa królem. Głosząc Ewangelię dobroci, miłości, miłosierdzia, Jezus porządkuje świat ludzkich wartości. Sprowadza je do zasad najprostszych, co nie znaczy łatwych. Królestwo Chrystusa nie jest polityczną czy imperialną siłą. Jest po prostu ładem. Ładem Bożym i dlatego głęboko ludzkim.
Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny... — kara? Tak. I to najwyższa, ostateczna. Bo ludzka społeczność, jakakolwiek, nie może istnieć bez ładu wartości. I tylko sprawą czasu jest jej koniec. Dlatego padały i padają imperia. Bo ich ład nie jest ładem wartości, lecz narzucanych siłą reguł. Kara? Nie, to nieuchronne następstwo. Dlatego społeczeństwo, w którym anarchia staje się codziennym zjawiskiem, nie może mieć nadziei rozwoju. Jeszcze gorzej, jeśli prawo stanowione w państwie jest prawem anarchizującym, co znaczy: burzącym ład. Tak rodzi się zło instytucjonalne. To zaś, prędzej czy później, spowoduje katastrofę. A nasz kraj? A Polska? Jeśli dalej będzie brnęła w anarchię... Strach myśleć.
Czy jest wyjście i czy mamy szanse? Mamy. Dzisiejsze święto obchodzone przez miliony Polaków jest napomnieniem do poddania się Chrystusowi i Ewangelii dobroci. Do odbudowy ładu — najpierw moralnego, a więc do porządkowania wszystkiego nie wedle kryterium korzyści i uciechy, zysku i wygody. Ale wedle kryterium dobra i zła. Krzyż wiszący w Sejmie powinien to przypominać prawodawcom. Krzyże, którymi znaczone są nasze drogi, wioski i miasta, powinny to samo przypominać obywatelom, wszystkim Polakom.
Ład moralny zakorzeniony w sumieniach obywateli musi znaleźć odbicie w zasadach prawnych. Od posłów i senatorów oczekujemy prawa budującego ład, nie chaos. Od rządu — poszanowania tego prawa w państwie. Od siebie musimy wymagać poszanowania prawa w szarej codzienności społecznego życia. Wszak obchodzimy dziś uroczystość Chrystusa Króla. To On nas kiedyś zapyta, czy stosowaliśmy się do każdego prawa skierowanego ku dobru. Nie wolno udawać, że o tym nie wiemy.
ks. Tomasz Horak