Dyskusja na temat używania slangu młodzieżowego w katechezie
W czasie spotkania "grupy katechetycznej" działającej w ramach Polskiego Stowarzyszenia Pedagogów i Animatorów KLANZA uczestniczyliśmy w burzliwej dyskusji na temat używania slangu młodzieżowego w katechezie. Dyskusja toczyła się w gronie kilkunastu katechetów świeckich i duchownych i dotyczyła rozstrzygnięcia kwestii czy można na katechezie mówiąc o Dobrej Nowinie używać słów slangu młodzieżowego np. "czadowy" (wspaniały, rewelacyjny), "ściemnianie" (okłamywanie, mijanie się z prawdą, zamazywanie rzeczywistego obrazu danej sprawy) "cool" (wspaniale, świetnie) itd? [ 1 ] Temat wzbudził wielkie emocje dyskutantów. Wyrażone zostały dwa główne stanowiska - na NIE i na TAK. Poniżej zestawiliśmy argumenty jakie przytaczano w obronie tych dwu stanowisk.
Język młodzieżowy posiada pewne tereny nieostrości znaczeń, można w nie wejść i zostać źle zrozumianym. Pewne słowa ze slangu mają różny "koloryt" i sens w zależności od regionu.
To nie jest wysiłek inkulturacji treści Ewangelii do kultury młodzieżowej. Było by tak, gdyby młodzież nie rozumiała prostego języka polskiego.
Katecheza jest miejscem nie tylko przekazywania Dobrej Nowiny, ale i wychowywania młodzieży, pomocą w samokształceniu młodego człowieka. W czasie kryzysu wszelkich wartości i pójściu na łatwiznę ma być pomocą i oparciem na wartościach, nawet takich jak język i sposób wyrażania się. Język katechezy ma pomagać w rozwoju młodego człowieka, a nie utwierdzać go i zatrzymywać na jakimś etapie. Slang jest ubogi, obejmuje niewiele terminów, nie daje się przy pomocy slangu wyjaśnić zawiłych i precyzyjnych spraw. Odwrotnie - dobra polszczyzna, umiejętność ścisłego wypowiadania się, stymuluje rozwój. Nie można pozwolić na pozostanie przy kilku terminach opatrzonych różnymi przedrostkami i podkreślonych gestem i intonacją. Często używanie slangu jest "zasłoną dymną", która zakrywa nieporadność wysławiania się młodzieży. "Ostatnie rekolekcje były czaderskie". Co to znaczy? Dlaczego? W czym? Jeśli zatrzymamy się na slangu możemy stracić szansę na pogłębione zrozumienie.
Slang jest mniej wartościowy od normalnego języka - jest to słownictwo wieloznaczne, "bezradne" w określaniu różnych sytuacji, często wulgarne i "prostackie". To nie to samo co język i słownictwo ogólnie zrozumiałe i proste, które powinno dominować w katechezie. Nie jest też tym samym co gwara. Nie jest to język do wyrażania wartości, spłyca wiele spraw. Slang młodzieżowy zawiera wiele wyrażeń w jakiś sposób odbierających szacunek pojęciom (np. "laska" na określenie dziewczyny, "starzy" na określenie rodziców). Często slangowym wyrażeniom towarzyszy szerszy styl życia, który nie jest (i nie może być) społecznie aprobowany. Może nie należy mówić, że to slang stymuluje różne nadużycia, ale często stanowi furtkę przez którą ktoś wchodzi na teren społecznego marginesu. Mówiąc slangiem możemy komuś ułatwić tę podróż. Sprzeczne jest to z Biblią: "Niech nie wychodzi z waszych ust żadna mowa szkodliwa, lecz tylko budująca, zależnie od potrzeby, by wyświadczała dobro słuchającym." (BT) Ef 4,29.
Używając slangu utwierdza się młodego człowieka w tym, że tak należy mówić i komunikować się ze światem, a także osłabia się wartości tych uczniów, którzy nie komunikują się slangiem. Podrywa się także autorytet rodziców, którzy nie używają slangu w kontakcie z młodzieżą.
Można kogoś tym obrazić - młodzież lub nawet rodziców, którym dzieci opowiadają to, co dzieje się na lekcjach religii.
Aby dogadać się z kimś, kto mówi innym językiem, trzeba się go nauczyć. Młodzież może lepiej zrozumieć przekazywane treści, gdy przełoży się je umiejętnie na ich sposób wyrażania myśli.
Slang doskonale wyraża i przenosi emocje, w czym ograniczony jest normalny "ułożony" język. Komunikacja to nie tylko przekaz informacji, ale przede wszystkim stwarzanie więzi. Slang w odniesieniu do młodzieży jest bardziej komunikatywny, poprzez używanie slangu można być uznanym za "swojego". Tu trzeba jednak mocno podkreślić, że używanie wyrażeń ze slangu młodzieżowego nie może płynąć z chęci uzyskani "tanich" efektów: chęci przypodobania się uczniom, wkupienia w ich łaski.
Młodzież po prostu ma swoją kulturę, swój język, swoje skróty myślowe. Nie znaczy to, ze ten język jest zły, jest po prostu na poziomie percepcji i odbioru rzeczywistości młodego człowieka. A każdy ma prawo słyszeć Ewangelię w swoim języku: "Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym języku." (BT) Dz 2,6. Trzeba się zniżyć do poziomu uczniów, by znalazłszy punkt zaczepienia dźwignąć ich do wyższego poziomu. "On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię." (BT) Flp 2,6-9.
Ewangelia podawana językiem codzienności jest bardziej przekonująca, niż podawana językiem ułożonym, kulturalnym, "górnolotnym". Św. Paweł chyba nie wahałby się w używaniu slangu: "Dla słabych stałem się jak słaby, by pozyskać słabych. Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby w ogóle ocalić przynajmniej niektórych. Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział." (BT) 1 Kor 9,22-23.
Używanie slangu to swoista inkulturacja treści Ewangelii do kultury młodzieżowej. Młodzież ma swoją kulturę, w pewnym sensie swój język, jest jak lud do którego kierowane są misje. Misjonarze uczą się języka tubylców, przekładają Biblię na ich język. Są wysłannikami niosącymi nie w pierwszym rzędzie kulturę europejską, ale przede wszystkim Dobrą Nowinę. Do tego potrzeba języka tubylców.
Likwiduje barierę jaką tworzy napuszony język religijny katechety. Trzeba zrozumieć, że są młodzi ludzie, którzy organicznie nie znoszą czystych butów, zaprasowanych kantów, uczesanych włosów i wysterylizowanego języka.
Poznanie języka nie zubaża katechety, nie ogranicza go, wręcz przeciwnie. Przełożenie treści ewangelicznych w nowym, specyficznym języku zmusza do myślenia i precyzowania terminów. Umożliwia wzajemne uczenie się od siebie. Przełożenie na język "slangowy" jest dowodem, że katecheta sam rozumie co chce powiedzieć.
Są to możliwości np. kształtowania języka młodych. Chodzi o to, aby "wejść ich drzwiami, aby oni wyszli naszymi". Można wtedy przemycić do języka młodzieży jakieś sformułowania, zaszczepić je w środowisku, wzbogacić ten język o nowe określenia.
Wydaje się, że istnieją trzy możliwości odpowiedzi na pytanie wyjściowe o możliwość używania przez katechetę słów slangu młodzieżowego
Na koniec jeszcze kilka uwag o kontekście postawionego problemu.
Chcemy zaprosić czytelników do kontynuowania tej dyskusji. Prosimy o przedstawienie swoich opinii na poruszany temat. Przy odnoszeniu się do przytoczonych powyżej argumentów prosimy o korzystanie ich numeracji. Uporządkuje to dyskusję.
1 Poza dyskusją pozostają wulgaryzmy obecne w slangu młodzieżowym.
2 Na marginesie warto zauważyć, że zagadnienia inkulturacji wywoływały zwykle burzliwe dyskusje w Kościele począwszy od Soboru w Jerozolimie (Czy poganie w drodze do zbawienia musza przejmować całość kultury Izraela obecnej w Prawie?), poprzez kontrowersje związane z strategię misyjną wobec Słowian w czasach Cyryla i Metodego (Czy tłumaczyć Biblię na języki słowiańskie?) czy poprzez kontrowersje związane z jezuicką strategią ewangelizacji Chin w XVI w (Czy pozwolić jezuitom na zamianę sutanny na strój chiński?).
opr. mg/ab